Pierwszego gwałtu dokonał jako 14-latek. Syn rumuńskiego dyktatora był bardziej znienawidzony od ojca
Nicu Ceaușescu już jako nastolatek pokazał, na co go stać. Syn rumuńskiego dyktatora siał prawdziwy terror w Bukareszcie. Gwałty i pijackie awantury stanowiły codzienność rozpieszczonego psychopaty. Z czasem było tylko gorzej.
Nicu Ceaușescu przyszedł na świat 1 września 1951 r., jako ostatnie dziecko Nicolae i Eleny Ceaușescu. W przeciwieństwie do swojego rodzeństwa najmłodszy syn rumuńskiego despoty nie garnął się do nauki. Zamiast siedzieć nad książkami, wolał spędzać czas z ochraniającymi go agentami Securitate.
Gwałty i pobicia
Może właśnie dlatego Nicu Ceaușescu od najmłodszych lat przysparzał samych problemów. Biograf rumuńskiego dyktatora Thomas Kunze twierdzi wręcz, że "był wśród Rumunów jeszcze bardziej znienawidzony niż ojciec". Zdecydowanie zapracował sobie na taką opinię.
Już jako 14-latek Nicu dokonał pierwszego z licznych gwałtów. Jego ofiarą została koleżanka z klasy. Oczywiście nie spotkała go za to żadna kara. W ciągu następnych lat Nicu stał się istnym postrachem Bukaresztu.
Wraz z nieodłącznymi ochroniarzami urządzał polowania na kobiety, które wybierał głównie wśród klientek odwiedzanych restauracji. Gdy jakaś mu się spodobała, jego ludzie wyrzucali wszystkich z lokalu, aby mógł w spokoju zgwałcić swoją ofiarę.
Jeśli mąż lub chłopak dziewczyny próbował oponować, funkcjonariusze Securitate bili go do nieprzytomności. Często zdarzało się też, że nieszczęśnik trafiał później na długie lata do więzienia.
Pijackie rajdy po mieście
Nicu, podobnie jak wielu innych synów krwawych dyktatorów, łączył miłość do sportowych samochodów z poważnym problemem alkoholowym. Młody Ceaușescu zaczął nadużywać napojów wyskokowych już jako 16-latek.
Bliski współpracownik jego ojca generał Ion Pacepa, który w 1978 r. uciekł na Zachód, wspominał w książce "Czerwone horyzonty. Prawdziwa historia zbrodni, życia i upadku Nicolae Ceausescu", że chłopak "pił na umór i często znikał z domu, a później znajdowano go pijanego jak bela u przyjaciół czy w podejrzanych knajpach".
Pijackie rajdy Nicu szybko stały się prawdziwym koszmarem dla mieszkańców rumuńskiej stolicy. Całkowicie bezkarny degenerat co rusz powodował bowiem groźne wypadki. Zginęły w nich co najmniej dwie osoby, a kilkanaście zostało poważnie rannych.
Gdy wieści o skandalicznym zachowaniu syna doszły w końcu do uszu Nicolae Ceaușescu, ten niezbyt się nimi przejął. Poradził jedynie synowi, by przestał pić i wziął się do roboty. Rzecz jasna niczego to nie zmieniło, a wytypowany na następcę Słońca Karpat mężczyzna przekraczał kolejne granice.
Lista wykorzystanych seksualnie kobiet stawała się coraz dłuższa. Wśród ofiar znalazła się nawet pięciokrotna złota medalistka igrzysk olimpijskich w gimnastyce Nadia Comăneci. Według jej matki "czerwony książę" sprowadził dziewczynę do swojej posiadłości w Sibiu, gdzie była regularnie bita i gwałcona.
Dziesiątki zabitych i setki rannych
Całości obrazu pijaka, gwałciciela i okrutnika dopełnia uzależnienie Nicu od hazardu. W czasie gdy Rumuni głodowali, on potrafił jednego wieczoru przegrać setki tysięcy dolarów w Monte Carlo czy Las Vegas.
Właśnie na takich "rozrywkach" mijały mu kolejne lata, aż nadszedł grudzień 1989 r. W obliczu upadku dyktatury Nicu odwdzięczył się ojcu, do końca stojąc u jego boku. Popełnił przy tej okazji kolejną zbrodnię.
Na jego rozkaz w Sibiu otwarto ogień do demonstrantów. Zginęło co najmniej 89 ludzi, a 219 zostało rannych. Po zmianie ustroju syn obalonego dyktatora stanął przed sądem, który skazał go na 20 lat odsiadki. Mimo to Nicu już dwa lata później znów był na wolności – wyszedł z powodu problemów zdrowotnych.
Nie cieszył się jednak długo wolnością. Zmarł 26 września 1996 r. w jednym z wiedeńskich szpitali. Bezpośrednią przyczyną zgonu była marskość wątroby.
Rafał Kuzak – historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski, mitów i przekłamań. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek "Przedwojenna Polska w liczbach" oraz "Wielka Księga Armii Krajowej".