pedagogika. Polskie belcanto. Jak śpiewać dobrze
Forma wydania | Książka |
Rok wydania | 2010 |
Autorzy | |
Wydawnictwo |
Polskie belcanto to podręcznik; zawiera podstawowe wiadomości z zakresu anatomii i fizjologii głosu, wyjaśniające niektóre mylne, a rozpowszechnione pojęcia, zwłaszcza dotyczące oddychania (nieznajomość powszechna – automatyzm tej funkcji). Podkreślenie niedocenianego, podstawowego znaczenia artykulacji, prawidłowej wymowy, również języka polskiego… Rozwinięciem argumentów opisywanych są liczne ilustracje, mogące przemówić do wyobraźni, a także pamięci osoby uczonej, stanowiące novum w porównaniu z dotychczasowymi podręcznikami. Książce towarzyszy płyta zawierająca słuchowe uzasadnienie sformułowań, pozwalająca lepiej zrozumieć i zapamiętać podstawowe założenia podręcznika – oparcia prawidłowego śpiewu na dobrej wymowie (a nie na oddychaniu), dającej swobodę i podbudowującej piękno głosu. Od wielu już lat brakuje na polskim rynku wydawniczym podręczników do śpiewu, które ujmowałyby anatomię, fizjologię i dydaktykę tego przedmiotu. Polskie belcanto wypełnia skutecznie tę lukę, będąc pozycją przeznaczoną dla szerokiego kręgu odbiorców: Dla średnich (II st.) szkół muzycznych, akademii muzycznych oraz ognisk muzycznych prowadzących naukę śpiewu, a także kursów dla śpiewaków i piosenkarzy; Dla młodzieży (od ok. 17 lat) pragnących rozpocząć naukę śpiewu; Dla osób uczących śpiewu, niezależnie od wykształcenia, pragnących uzupełnić swoją wiedzę; Dla księży, kleryków i organistów. Patronat medialny: Już teraz mogą Państwo odsłuchać audycję radiową z 14 libca 2009, która odbyła się na antenie Programu II Polskiego Radia z auorka książki "Polskie belcanto" Katarzyną Zachwatowicz-Jasieńską, klikając poniżej: odsłuchaj Serdecznie zapraszamy Polecamy i nas polecają:
Numer ISBN | 978-83-7587-493-8 |
Wymiary | 210x297 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 118 |
Język | polski |
Fragment | Wstęp Władysław Tatarkiewicz napisał kiedyś w swoim pamiętniku: „Aby pewna prawda mogła przejść od piszącego do czytającego, musi być wykonana pewna praca. Przy tym zawsze jest lepiej, gdy ją wykona piszący”1. Oto głos filozofa. Tę samą w gruncie rzeczy zasadę sformułował Tadeusz Wroński, trawestując sławny cytat z Szekspira: „Ktoś musi myśleć, aby nie myśleć mógł ktoś”2. To głos artysty myślącego o swych słuchaczach. Warto zauważyć, że obydwa te zdania napisali pedagodzy o wspaniałych osiągnięciach – wielki filozof i znakomity skrzypek, ludzie, którym można zaufać. Wydaje mi się, że ci, którzy przekazują innym prawdę płynącą z dzieła sztuki, mogą z tych dwóch zdań wysnuć wspólny wniosek: aby odbiorca mógł przeżyć piękno zawarte w dziele, odtwórca musi je przekazać w najprawdziwszym kształcie, choćby wymagało to od niego wielkiego wysiłku. Ten wysiłek musi jednak pozostać niedostrzeżony, w przeciwnym razie odbiorca odczuje zmęczenie zamiast przyjemności i radości. Odtwórca musi tak długo pracować nad sobą, aż techniczna strona wykonywanego dzieła nie będzie przesłaniała strony artystycznej. Odnosząc ten pogląd do śpiewaków (do których głównie adresuję tę pracę), podkreślam, że żywy instrument muzyczny, jakim jest ludzki głos, wymaga włożenia weń wiele żmudnej, codziennej pracy, aby wykonanie najskromniejszej nawet pieśni mogło przemówić do słuchacza – wzruszyć go, czy rozweselić. Śpiewanie powinno być przyjemnością i dla odbiorcy, i dla wykonawcy – śpiewa się przecież dla siebie. Powinno być przyjemnością zarówno dla zawodowego śpiewaka, jak i dla dziecka w szkole, dla matki i ojca śpiewających z dziećmi. Śpiewanie pomaga przy wykonaniu niektórych trudnych prac, dobrym tego przykładem są szanty – starzy i młodzi żeglarze wiedzą o tym doskonale. Mówimy i śpiewamy od najmłodszych lat i może dlatego wydaje się niekiedy, że robimy to instynktownie, a więc bezbłędnie. Tymczasem w zwyczajnym mówieniu i śpiewaniu, często źle uczeni w przedszkolu, a wcale nieuczeni w szkole, robimy bardzo dużo błędów. Tylko czasami jest to wynikiem wad wrodzonych, nad których usuwaniem trzeba się ciężko napracować z pomocą specjalistów. Ale i bez szczególnych wad nasza mowa, a więc i śpiew, jest najczęściej niestaranna, niedbała, często brzmi nieestetycznie. Ostatnio pojawiła się, rozpowszechniona głównie wśród dziewcząt i młodych kobiet (również dziennikarek!), wymowa spółgłosek szeleszczących przypominająca wymowę tzw. kresową albo wręcz rosyjską. Musimy więc nauczyć się słyszeć i doskonalić swoją mowę, nabrać umiejętności i pewności w używaniu instrumentu głosowego (zwanego czasem smutno „aparatem”). A jest to przecież instrument: ma pudło rezonansowe (jama ustna i gardło), ma struny głosowe (więzadła albo fałdy głosowe). Niestety, nie ma klawiszy jak fortepian, ani smyczka jak skrzypce, ani klapek jak klarnet, ani suwaka jak puzon, ani gryfu z progami jak gitara. Wszystko to musi zastąpić nasza wyobraźnia, która steruje głosem, realizując polecenia mózgu: Jakie słowo zaśpiewać? Na jaką melodię? Dobrze by było, gdyby używający głosu fachowcy, np. nauczyciele czy zawodowi śpiewacy pamiętali, że podstawą ich działania jest nie głos, lecz myślenie. Bo czy głos miałby być efektem działania maszyny, funkcjonującej tylko dzięki doskonałości mechanicznej, bez czynnika sterującego jej działaniem? Taką maszynę można by przyrównać do doskonałego komputera, wprawdzie skonstruowanego bezbłędnie, od którego oczekuje się, aby działał, ale nie umieści się w nim „drobiazgu” – dysku z oprogramowaniem. Tym „drobiazgiem” w przypadku ludzkiego głosu jest mózg. Dlatego wydaje się bardzo dziwne, że w opracowywanych z wielką starannością, ogromnych dziełach o głosie, mięśniach, drganiach, falach i ciśnieniach nie poświęca się uwagi ani mózgowi, ani myśleniu, a przecież bez nich, jak bez dyskietki, nie ma mowy i śpiewu. Opanowanie podstaw techniki głosowej, tak jak poznanie alfabetu, powinno być dostępne dla każdego. Śpiewanie, podobnie jak na przykład recytacja wierszy, ma dobroczynny wpływ na stan dróg oddechowych, a zarazem, ponieważ mówi się i śpiewa głośniej niż myśli, może ono korzystnie rozładować napięcia psychiczne, ułatwiając kontakt z otoczeniem (co jest bardzo ważne nie tylko dla dzieci). Hałas i niepokój codziennego życia niektórzy usiłują zagłuszać, zatykając uszy słuchawkami walkmana. Niestety, nie wiedzą, że drgania, czy raczej mikrodrgania, zwłaszcza ze słuchawek wtykanych do uszu, przenoszone przez malutkie kostki, więzadełka i chrząstki uszkadzają komórki nerwowe w korze mózgowej, a więc nie tylko słuch. Znacznie lepiej działa na nas dobra muzyka słuchana na koncercie w filharmonii czy operze lub w domu z radia czy z płyt, odtwarzana na dobrym sprzęcie. Ale można też wykorzystać własny głos. Posłuchajmy go, najpierw śpiewając sobie po cichu jakąś piosenkę albo znaną nam arię np. w łazience, gdzie zagłusza nas częściowo szum wody lejącej się do wanny (byle nie o północy!). Może potem ośmielimy się śpiewać razem z innymi, np. w kościele, a następnie w jakimś dobrym chórze (a tak ich u nas mało...), a może gdzieś na estradzie, czy scenie – ale umiejąc śpiewać, a nie budząc politowanie marną amatorszczyzną. William Ernest Ross3 z Uniwersytetu Indiana rozróżnia śpiew naturalny i normalny: ten normalny to śpiew oparty na wykształceniu. Dla chętnych, którzy chcieliby uczynić swój głos sprawniejszym, a poznawszy niektóre jego tajemnice, odczuwać głębiej przyjemność normalnego śpiewania, przeznaczam to opracowanie. Różnorodne obserwacje poczynione przeze mnie w toku pracy nad głosem uczniów i własnym skłoniły mnie do podjęcia próby sformułowania poglądów, które, jak sądzę, mogą być przydatne dla innych nauczycieli; poza wokalistami mam tu na myśli również na ogół niewyrobioną wokalnie grupę uczących tzw. kształcenia słuchu (bez głosu?...). Pragnę zaznaczyć, że w mojej pracy przyświeca mi Hipokratesowskie primum non nocere, czyli: po pierwsze nie szkodzić, dlatego dopiero po wypróbowaniu i sprawdzeniu pozwalam sobie zaproponować innym moją metodę oparcia nauki śpiewu na pogłębionej znajomości dykcji i artykulacji. Ta obowiązująca w medycynie zasada powinna dotyczyć wszelkiego nauczania. Aby nie zaszkodzić sobie ani uczniowi, musimy działać w zgodzie z naturą, a więc najpierw możliwie dokładnie poznać ją i jej mechanizmy. Dopiero potem możemy osiągnąć taki stopień biegłości, który w sztuce odtwórczej, jaką jest muzyka czy aktorstwo, można by określić „wtórną naturalnością”. Inaczej mówiąc, „wtórna naturalność” to umiejętność, która wydaje się dana wykonawcy od urodzenia. Zdaję sobie sprawę, że do Polskiego belcanto nie będą sięgać pianiści. Mają oni jednak inne źródło, aby się dowiedzieć, jak wielką wagę przywiązywał do pięknego śpiewu Fryderyk Chopin. Mieczysław Tomaszewski w swej bogatej książce4 pisze bardzo interesująco o Chopinie, również jako o nauczycielu. Z relacji uczniów Chopina, nawet pośrednich, wynika, że kiedy grał, „każda fraza dźwięczała pod palcami jak śpiew”. Według Chopina dźwięki tworzą muzykę w taki sam sposób jak słowa – mowę. Znów więc powracamy do pięknej wymowy. |
Recenzja | Prof. Eugeniusz Sąsiadek: Praca Katarzyny Zachwatowicz Polskie belcanto jest zwięzłym, a zarazem precyzyjnym zbiorem najbardziej istotnych wiadomości o sztuce wokalnej. Ma charakter popularnonaukowy, ale bardzo trafnie ujmuje najważniejsze zagadnienia z dziedziny fizjologii głosu, metodyki nauczania śpiewu, a także interpretacji dzieła wokalnego. Zwięzłość wypowiedzi powoduje, że tak skomplikowane problemy, jak oddychanie w śpiewie, appoggio, funkcja rezonatorów czy fizjologia rejestrów są podane w formie skrótowej, ale to należy uznać za walor pracy popularnonaukowej – zbyt bowiem skomplikowane wywody na temat np. fizjologii krtani i oddechu mogłyby zniechęcić wielu potencjalnych czytelników do uważnego studiowania pracy Katarzyny Zachwatowicz. Wiele rozdziałów Polskiego belcanto przynosi nowe, oryginalne spojrzenie na problemy sztuki wokalnej. Do szczególnie interesujących rozdziałów należą rozważania o artykulacji (ciekawe spojrzenie na najbardziej rozpowszechnione błędy wymowy w śpiewie w języku polskim, a także niektórych językach obcych), o śpiewaniu po polsku, o kształceniu ucha i w ogóle o problemach nauki solfeżu (w pełni podzielam opinię Autorki o zaniedbaniach w Polsce). W obszarze spraw techniczno-wokalnych duże zainteresowanie wzbudza rozdział „Sucha zaprawa”, który z całą pewnością powinien zainteresować wielu czytelników (jest to również oryginalna teoria Autorki). Autorka operuje językiem literackim, bardzo klarownym i łatwo zrozumiałym nawet w opisie trudniejszych zjawisk z zakresu sztuki wokalnej. Będzie to zatem dodatkowy atut w dotarciu do szerszego grona czytelników. Zakres tematyczny pracy Katarzyny Zachwatowicz i klarowność wywodu dają pewność, że Polskie belcanto będzie stanowić interesującą i potrzebną lekturę dla różnorodnego kręgu odbiorców: przede wszystkim dla nauczycieli śpiewu solowego w różnego typu szkołach (wyższych, średnich, w ogniskach muzycznych), następnie dla studiujących wokalistykę w akademiach muzycznych i szkołach muzycznych II stopnia, dla nauczycieli wychowania muzycznego w szkołach podstawowych i ogólnokształcących. Jestem przekonany, że również wielu melomanów zainteresowanych sztuką wokalną sięgnie po pracę Katarzyny Zachwatowicz. Polska sztuka wokalna cierpi dotkliwie na brak literatury popularnonaukowej, dlatego w pełni popieram wydanie pracy Katarzyny Zachwatowicz Polskie belcanto. Prof. Jerzy Knetig: Mam przed sobą przygotowany do druku materiał książki Polskie belcanto Katarzyny Zachwatowicz-Jasieńskiej – pracy adresowanej do śpiewaków zawodowych, ale myślę, że nie tylko. Dla mnie mottem tej książki jest fragment wypowiedzi Autorki zawarty we wstępie: „Śpiewanie powinno być przyjemnością i dla odbiorcy, i dla wykonawcy – śpiewa się przecież dla siebie. Ma być przyjemnością zarówno dla zawodowego śpiewaka, jak i dla dziecka w szkole, dla matki i ojca śpiewających z dziećmi”. Jeśli ma być przyjemnością, powinno być łatwe i proste, a wiemy, że tak nie jest. Nauka śpiewu, nauka techniki wokalnej, sposobu wydobywania głosu, estetyki dźwięku jest procesem bardzo długim i żmudnym, trwa zwykle wiele lat, wymaga ogromnej cierpliwości, zaangażowania, samodyscypliny, pasji – i to zarówno od uczącego się, jak i od jego pedagoga. Co należy zrobić, aby osiągnąć sukces? Jak pracować, aby po zakończeniu żmudnego okresu pracy nad głosem obie strony (uczeń i pedagog) mogły powiedzieć sobie, że zrobiono wszystko, aby wykształcić śpiewaka – artystę. Wiemy doskonale, że jest to sprawa wybitnie indywidualna, ale są pewne kanony, zasady, wypracowane schematy, które zawsze będą się przewijać w każdym procesie nauki u każdego – o tych zasadach jest ta książka. Brakuje na polskim rynku opracowań z tej dziedziny wiedzy – kilka pozycji z dawnych lat, przy kompletnie wyczerpanych nakładach (cytowane one są w załączonej bibliografii). […] Pani Katarzyna Zachwatowicz-Jasieńska postanowiła ująć w jedną całość ogromną wiedzę teoretyczną, ale i zdobywaną przez kilkadziesiąt lat własną wiedzę praktyczną zarówno artystyczną, jak i pedagogiczną. Już sam tytuł Polskie belcanto charakteryzuje główny cel, jaki stawia sobie Autorka: Polak śpiewający po polsku. Motywem, jaki przewija się w całej pracy, jest dykcja i wymowa w języku polskim – nie brak wszakże odnośników i ciekawych porównań sposobu artykulacji głosek w podstawowych językach obcych najczęściej używanych w śpiewie i wynikających stąd konsekwencji. W książce znalazłem wszystko, co śpiewak powinien wiedzieć: szczegóły anatomiczne gardła, krtani i strun głosowych poparte bardzo przejrzystymi rysunkami, zagadnienia pól czuciowych, rezonatorów, oddechu, rejestrów, akustyki, artykulacji, umiejscowienia dźwięku itp. Cały ten materiał napisany jest tak przejrzystym, klarownym i komunikatywnym językiem, że czyta się go jak ciekawą powieść. To opinia zawodowego śpiewaka, jednak zdaję sobie sprawę, jak ważne są te cechy tekstu dla młodego adepta, który dopiero zgłębia tajniki zawodu – dla niego taka książka jest nieocenioną wręcz pomocą naukową. Rozdział poświęcony artykulacji jest pełen interesujących przykładów ćwiczeń – nie tylko po polsku. Prof. Witold Karczewski: Pragnę poinformować, iż miałem możliwość dokładnego zapoznania się z pasjonującą mnie – jako zapalonego melomana – pracą Pani Katarzyny Zachwatowicz-Jasieńskiej pt. Polskie belcanto. Treść i formę tej publikacji, którą przestudiowałem także jako lekarz – fizjolog układu oddechowego i neurofizjolog, uznaję za znakomite. W tekście znalazłem wiele ważnych (także dla laika!) informacji anatomicznych i fizjologicznych, których z reguły pozbawione są typowe podręczniki szkolne. Tekst P. Zachwatowicz-Jasieńskiej ma solidną podbudowę naukową, wolną przy tym od nudy wiejącej często z kart typowych podręczników. Nasze „pokolenia głuchych” znajdą w książce nowoczesną, a przy tym dowcipnie i z polotem podaną rzetelną wiedzę o śpiewie w ogóle i o metodach jego doskonalenia. Po uważnej lekturze Polskiego belcanta pragnę gorąco zachęcić do przedstawienia tej publikacji szerszej publiczności – tej młodej i tej dojrzałej. Byłby to niezmiernie istotny przyczynek do umuzykalnienia naszego społeczeństwa, jak dotąd „wyróżniającego się” (także w porównaniu do najbliższych sąsiadów) niedostatkiem kultury muzycznej, wynikającym m.in. z żałosnej, niestety, reformy programów szkolnych. Sądzę, że szeroki dostęp do tak znakomitej książki byłby ważkim krokiem na drodze do prawdziwej radości, jaką sprawia nie tylko słuchanie wielkich głosów, ale także możliwość posługiwania się w stopniu przynajmniej poprawnym własnym, „normalnym” (jak pisze Autorka) śpiewem. Red. PWN Barbara Nowakowa: Pracę przedłożoną do zaopiniowania uważam za bardzo interesującą. Istota zagadnienia, tak cenna ze względu na sposób odniesienia się do poszczególnych jej wątków będących ustawicznym procesem poszukiwawczym w praktyce pedagogicznej, została ujęta bardzo ciekawie. Wszyscy ci, którzy kształcą młodych artystów śpiewaków, wiedzą dobrze, jak w codziennej żmudnej pracy pojawiają się rozliczne problemy oraz uwarunkowania pozwalające te problemy rozwiązywać z pomyślnym skutkiem. Rozległa wiedza, inteligencja i poziom humanistyczny autorki pozwalają te bogate procesy śledzić z pozytywnym przemyśleniem w stosunku do własnych doświadczeń i obserwacji. Widoczny jest w tej pracy personalny i emocjonalny stosunek do omawianych zagadnień, niekiedy otwierający możliwość dyskusji. Autorka ma jednak prawo patrzeć na sztukę śpiewu przez pryzmat własnego myślenia. Zgodnie z tytułem podręcznika właściwie zaakcentowana jest potrzeba idealnej formy artykulacji języka polskiej, jak i środków służących do tego celu. Układ tematyczny skonstruowany jest niekonwencjonalnie, pobudza wyobraźnię, wzbogaca treść licznymi i odpowiednimi piktogramami i przykładami tekstowymi. Głos jako instrument muzyczny podlega prawom nauk ścisłych, jak przede wszystkim anatomia, fizyka, akustyka. Wszystkie te aspekty zostały przez autorkę uwzględnione. Cenne są odniesienia do zapisów i traktatów okresu empiryzmu w sztuce śpiewu, np. Garci Marchesi, Faure, ale również poglądów i stanowisk badaczy współczesnych, np. Husson, De Guiros, Ross, Fabre, Whitlock, Appelman. Reasumując, praca ta jest dziełem potrzebnym pedagogom śpiewu solowego. Praktycznie każdy uczący czy też instruktor, mający do czynienia z formowaniem głosu ludzkiego (nie tylko śpiewaczego), znajdzie w tym podręczniku znakomite wsparcie dla swej wiedzy i praktyki. W dziedzinie polskiej literatury popularnonaukowej w zakresie omawianego tematu praca pani Katarzyny Zachwatowicz wypełnia lukę wydawniczą i spełnia oczekiwania na współczesne publikacje dotyczące tego tematu. |
Podziel się opinią
Komentarze