Olga Niewska
Rok wydania | 2001-11-30 |
Autorzy |
Jak jej dłuto doskonale modelowało głowy portretowanych osób, tak pióro autora z wielkim zaangażowaniem, ale i taktem kreśli sylwetkę rzeźbiarki i historie z nią związane - często zaskakujące, niekiedy zabarwione posmakiem sensacji, ale zawsze prawdziwe.
Niegdyś udziałem tej artystki była sława i uznanie ogółu. Ciągle obecna wśród twórców okresu międzywojennego, zdobywała nagrody na wystawach w kraju i za granicą. Otoczona licznym gronem przyjaciół i wielbicieli, zaznała zarówno radości w pracy twórczej, jak i szczęścia w miłości. Doświadczyła też biedy i osamotnienia. Przeżyła ciężkie chwile, aż do tragicznego końca.
Niewska powoli zaczyna być zauważana w świecie artystycznym. Sama też coraz lepiej umie się w nim znaleźć. Zdobywa przyjaciół, ma grono wielbicieli, otacza się ludźmi z towarzystwa. Wreszcie zaczyna bywać. A czyni to wszystko z wrodzonym wdziękiem i zawsze z uśmiechem. Przymilna, nierzadko kokieteryjna, wręcz uwodzicielska. Ale w tej materii ma na wszystko zgodę, jest bowiem samotna. I nie przekracza ustalonych granic. Jeszcze nie przekracza. Wszędzie, gdzie się pojawia, widoczny jest jej uśmiech. A także odrobina tupetu i młodzieńcza ambicja. Ale najważniejszy jest uśmiech... Zważmy na lata. Jest rok 1923. W całej Polsce wciąż jeszcze szaleje niebotyczna inflacja. W Warszawie dobra pensja to już nie kilka, lecz kilkadziesiąt milionów marek, co nie nastraja, rzecz oczywista, optymistycznie. Do tego niezatarte w pamięci, bo zbyt świeże wspomnienie 22 grudnia roku poprzedniego, gdy za trumną haniebnie zamordowanego pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej szła – niechby w metaforze tylko – niemal cała Polska.
Coraz trudniej podtrzymać entuzjazm pierwszych dni odradzającej się ojczyzny. Coraz trudniej – choć to minie przecież już wkrótce – o uśmiech, radość, beztroskę. Ale nie tylko Niewska uśmiecha się do stolicy. Stokroć bardziej jest w niej widoczna "pani Miecia" - Mieczysława Ćwiklińska. Kochają ją wszyscy. A że się śmieje? To przecież artystka, niegdyś tak świetnie realizująca się w operetce, także w farsie. Teraz, nim otrzyma kreacje serio, zagra niejedną jeszcze rolę o akcentach komediowych. A wszystko to u niestrudzonego i wielkiego Arnolda Szyfmana, na deskach teatru "Komedia", "Polskiego" i "Małego". Krytyka jest nią zachwycona. Publiczność - tym bardziej. "Nieczęsto" - napisze pod koniec sezonu 1923/24 jeden z recenzentów teatralnych - "spotyka się na scenie naszej tak wyborną grę jak Ćwiklińskiej, która zdaje się być w apogeum swego talentu, u szczytu swego rozwoju i w tym sezonie daje kreację po kreacji, jedną lepszą od drugiej!" Lecz, to co najistotniejsze Ćwiklińska jest - a przynajmniej tak ją
widać!- uśmiechnięta, wręcz radosna, zadowolona z życia.
Numer ISBN | 83-7301-104-8 |
Wymiary | 150x225 |
Gatunek | Biografie i autobiografie |
Oprawa | 6 |
Liczba stron | 320 |
Podziel się opinią
Komentarze