Ocet i łzy
Rok wydania | 2002-05-14 |
Autorzy |
Książka jest dramatycznym obrazem Francji "pod panowaniem krwi", czyli w okresie terroru Wielkiej Rewolucji. Ale autorka pisze także o dwóch innych płynach: o łzach wylewanych nad grobami ofiar i occie, którym szorowano ślady krwi na podeście gilotyny. Słowem, jest to rzecz o upamiętnianiu i zacieraniu śladów, o wielkiej zbiorowej psychoterapii, którą musiało przejść całe pokolenie Francuzów, by oswoić krwawą przemoc Rewolucji. Praca ta odsłania nowe, nieznane warstwy tego wydarzenia, ukazując obraz pewnej praktyki na pół magicznej i religijnej, a na pół teatralnej, za której pomocą usiłowano przezwyciężyć straszliwą traumę dziejową i przekształcić ją w pojęciowy mit.
Terror Rewolucji Francuskiej miał być w swym założeniu chirurgicznym zabiegiem regeneracji Narodu, gilotyna zaś stać się miała jego sterylnym narzędziem. Przemoc i cierpienie ograniczono do ułamka sekundy, powierzając eliminację chorych członków społeczeństwa perfekcyjnej i obiektywnej z pozoru maszynie. Projekt ten jednak zawiódł Gilotyna nie była wcale sterylna, przynajmniej nie dla wyobraźni. Każdego dnia spływał z niej strumień krwi, strumień, który stopniowo przemieniał się w rzekę, morze, a wreszcie potop zalewający całą Francję. Radosny z powodu śmierci tyranów Lud przeistaczał się w zgraję tańczących wokół szafotu kanibali. Chirurgiczny zabieg okazywał się absurdalnym podziałem na gadające głowy i bezgłową resztę, którą członkowie Konwentu wykorzystywali do produkcji spodni lub karmienia więźniów. Takimi obrazami Terror zapełniał wyobraźnię ludzi schyłku Oświecenia.
Książka ta opowiada o zmaganiach z ową spuścizną Terroru: o oczyszczającej mocy łez wylewanych nad grobami ofiar i octu, którym szorowano ślady krwi na podeście gilotyny. I o tym, jak bardzo jesteśmy bezradni wobec każdej dziejowej traumy.
Numer ISBN | 83-88560-32-8 |
Wymiary | 215x165 |
Gatunek | Historia powszechna |
Oprawa | 1 |
Liczba stron | 300 |
Podziel się opinią
Komentarze