Nowe nazwisko w polskiej literaturze dla dzieci
Pewna czterolatka zapytana, do czego są potrzebne książki, odpowiedziała: do przytulania. I ma zupełną rację, ponieważ w czasie wieczornego rytuału czytania książeczki, dziecko się wtula w mamę, tatę lub inną osobę i czerpie całymi garściami z opowieści. Czy tak samo będzie w tym przypadku?
Pewna czterolatka zapytana, do czego są potrzebne książki, odpowiedziała: do przytulania. I ma zupełną rację, ponieważ w czasie wieczornego rytuału czytania książeczki, dziecko się wtula w mamę, tatę lub inną osobę i czerpie całymi garściami z opowieści. Czy tak samo będzie w tym przypadku?
Wydawnictwo Literówka odważnie sięga po debiutantkę. Weronika Szelęgiewicz i jej „Koniberki” to mądra i ciepła opowieść o małych łąkowych stworzonkach. Koniberki są to koniki, maleńkie, niewiele większe od pszczoły, a grzbiety ich ozdabiają barwne motyle skrzydełka. Mieszkają w kielichach kwiatów i żywią się ich nektarem. W tej kolorowej społeczności pojawiają się koniberki - dzieci, dorośli i seniorzy.
Cała opowieść to zgrabnie upleciona historia życia na łące. Pod płaszczykiem przygód małych bohaterów dzieci uczą się przyjaźni, lojalności czy odwagi. Uczą się rozumieć takie stany jak nieśmiałość albo lekkomyślność. Na szczęście w kłopotach maluchom zawsze pomagają dorosłe koniberki. Wsparcie pokoleniowe, które w tej historii jest wyraźnie pokazane, może być wskazówką dla rodziców, jak rozmawiać z dzieckiem. Bo jak mówi prof. Grzegorz Leszczyński w swojej książce „Wielkie małe książki”: „Baśnie są dla nas bezcennym źródłem wiedzy o dziecku i dzieciństwie, o świecie, do którego dostęp człowieka dorosłego jest ze wszech miar ograniczony”.