Ignacy Karpowicz – Cud
To nietypowa historia miłosna: jej bohaterami są mężczyzna lat dwadzieścia sześć i kobieta lat trzydzieści kilka – on jest martwy, ona żywa.
Tytułowy cud polega na tym, że główny bohater, który ginie w trzecim zdaniu książki, zachowuje właściwą temperaturę. A w zasadzie zachowuje temperaturę dla nieboszczyka bardzo niewłaściwą, bo koło 37 stopni Celsjusza. Powiedzenie "zakochać się w niewłaściwej osobie" ma w przypadku Anny dosłowne znaczenie: "Cud" to historia miłosna trupa i anioła, ofiary wypadku i młodej lekarki. Czy nekrofilska miłość może ewoluować? Czy śmierć może nadać sens życiu?
Mimo nagromadzonych absurdów i dość dramatycznej sytuacji kochanków - to bardzo pogodny tekst, który pokazuje, że można przekroczyć nawet te granice, które – wydawałoby się - zostały wyznaczone raz na zawsze.
"Kiedy zacząłem pisać tę powieść, bardzo mnie interesowało, co może się zdarzyć, jeśli główny bohater zginie na początku, między trzecim a piątym akapitem. Zastanawiało mnie, czy – jeżeli nie przydam mu żadnych cudownych atrybutów, takich jak zdolność nawiedzania ukochanej we snach, krążenie nocą w białym prześcieradle i przemawianie ze strefy cienia zagrobowym głosem, itd. – czy w ogóle możliwy jest rozwój międzyludzkiego związku. Jakkolwiek by to dramatycznie i nekrofilicznie nie zabrzmiało. I okazało się, że tak, że układ miłosny jest możliwy także w takich niesprzyjających warunkach. Nawet więcej: nie tylko układ miłosny, bo to można sobie wyobrazić – zwichrowaną kobietę, która zakochuje się choćby w kawałku drewna. Tutaj główny bohater (Mikołaj) parametrami – no może oprócz temperatury – odpowiada kawałkowi drewna. Natomiast ku mojemu zdziwieniu okazało się, że ta ich miłość się rozwija, że jest to uczucie dynamiczne mimo tego, że jedna strona (Mikołaj) nie robi nic: to znaczy leży tydzień - to jest
czas akcji - w prosektorium."