Przez lata opiekowała się chorym mężem. "To moja kara"
W poniedziałek, 15 kwietnia Polska Agencja Prasowa przekazała smutną wiadomość. Tego dnia w wieku niespełna 82 lat odeszła Jadwiga Staniszkis, polska socjolożka, profesorka nauk humanistycznych i publicystka. W 2017 r. Dorota Wellman na potrzeby swojej książki "Jak być przyzwoitym człowiekiem?" przeprowadziła osobistą rozmowę z naukowczynią.
Po ukończeniu studiów socjologicznych Staniszkis kontynuowała pracę na uczelni. Wraz z innymi aktywnymi naukowcami i studentami była w centrum życia intelektualnego na Uniwersytecie Warszawskim. Za udział w wydarzeniach marcowych w 1968 r. została wyrzucona z pracy w Instytucie Socjologii; już w czasie dziewięciomiesięcznego aresztu zaczęła pisać doktorat.
W sierpniu 1980 r. wzięła udział w negocjacjach Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Gdańsku ze stroną rządową, a już po utworzeniu NSZZ "Solidarność" również doradzała związkowcom. W czasie stanu wojennego publikowała w prasie podziemnej. Wykładała na uczelniach polskich i zagranicznych, a po transformacji ustrojowej regularnie komentowała kwestie polityczne i społeczne. Intensywne życie zawodowe szło w parze z trudnymi doświadczeniami osobistymi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Staniszkis nie chce Tuska na prezydenta. "Był marnym premierem"
Jadwiga Staniszkis o opiece nad mężem. "To jest kara"
W wydanej w 2017 r. książce "Jak być przyzwoitym człowiekiem" Dorota Wellman zadała różnym osobom publicznym pytania o charakterze egzystencjalnym. Jedną z rozmówczyń prezenterki była właśnie Jadwiga Staniszkis, która przy okazji odpowiedzi na tytułowe pytanie ("opłaca się być przyzwoitym w każdej sytuacji. Dla samego siebie") przyznała, że w jej przypadku przyzwoitość oznaczała wieloletnią opiekę nad chorym na Alzheimera i depresję mężem.
Przeczytaj również: Oświadczyny na koncercie Wersow. Geje wiwatują
– Mimo że jestem osobą, która nie bierze na siebie win, zawsze się śmieję, że to jest kara za wszystkie moje świadome i nieświadome grzechy – wyznała Wellman. Wyjawiła też, że jej były partner porzucił dla niej wszystko: żonę i pracę na uniwersytecie w Holandii, dlatego czuła się wobec niego w jakiś sposób zobowiązana. – Pewnie łatwiej byłoby go wystawić za furtkę, bo był złym mężem i dlatego się rozwiodłam, ale ważne jest dla mnie wzięcie odpowiedzialności za kogoś, kto jest znacznie słabszy, znacznie bardziej bezradny i nieszczęśliwy – powiedziała.
Jadwiga Staniszkis doznała szoku. "Chciałam popełnić samobójstwo"
Socjolożka utrzymywała, że trudne doświadczenia jej rodziny zbudowały w niej świadomość, że "cokolwiek się stanie, to się jakoś wytrzyma". Wszystko zmienił 2005 r. i opublikowana wówczas publicznie tzw. lista Wildsteina, czyli spis zawierający nazwiska ponad 160 tys. osób, które przypuszczalnie pracowały dla Polskiej Służby Bezpieczeństwa lub ta rozważała ich zrekrutowanie lub one same były przedmiotem śledztwa prowadzonego przez SB.
– Zawsze miałam się za osobę porządną, a tu nagle znalazłam się w takiej sytuacji. Oczywiście wystąpiłam później do IPN-u i otrzymałam status osoby pokrzywdzonej, co znaczy, że nie byłam żadnym agentem. Moim błędem było to, że się przyznawałam, na pewno coś chlapnęłam, ale byłam aresztowana później niż inni, więc nikt przeze mnie nie cierpiał. Mimo to chciałam wtedy popełnić samobójstwo. Jestem osobą silną, która kocha życie, ale to było dla mnie niespodziewane uderzenie w plecy – wyjaśniła Wellman.
– Wildstein sięgnął do czegoś, co było po prostu jakimś katalogiem. Pamiętam, że o liście dowiedziałam się na wizji, w programie Jacka Żakowskiego. Powiedział mi o tym publicznie, żeby widzieć, jak zareaguję. I to był kompletny szok. Dużo zapłaciłam, żeby nigdy nie znaleźć się w takiej sytuacji, a tu nagle okazuje się, że to się nie udało. Oczywiście komuniści grali w pewnego rodzaju grę i każdego mogli uwalić – skomentowała.
Jadwiga Staniszkis przestała być wierząca w wieku kilkunastu lat. Przysyłano do niej księży
Staniszkis deklarowała ogromne poczucie odpowiedzialności, zwłaszcza wobec samej siebie. Opanowała "sztukę manipulowania samą sobą", udawania, że wszystko jest w porządku, tak żeby inni jej zazdrościli i nie dostrzegli, że tak naprawdę to oni są górą. Jak mówiła, nie była sentymentalna, trudno było ją skrzywdzić i potrafiła z łatwością pozbywać się ciepłych uczuć wobec czegoś, jeśli nie spełniało już jej oczekiwań.
Być może podobnie było w przypadku Kościoła katolickiego. W rozmowie z Wellman Staniszkis wyznała, że w swojej rodzinie stała się odszczepieńcem, gdy już jako nastolatka utraciła zdolność do wiary. – Odczułam to jako stratę, bo wiara jest darem, ale utraciłam ten dar. Pamiętam, jak rodzina przysyłała do mnie różnych księży, którzy mnie przekonywali. Chodziliśmy po lesie, ja uderzałam głową o pień drzewa i mówiłam: "Nie mogę, nie potrafię" – wyjawiła.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: