NIE dla nieuczciwych praktyk hurtowni książek! - list otwarty Wydawnictwa TELBIT
W związku z "nasilającymi się nieuczciwymi praktykami hurtowni" Wydawnictwo Telbit wystosowało list otwarty skierowany do branży wydawniczej. Pełną treść listu publikujemy poniżej.
Szanowni Państwo!
W ostatnim czasie, w związku ze zmianą przepisów dotyczących VAT, spotykamy się z nieuczciwymi próbami wykorzystania tej sytuacji i związanego z nią chaosu dla osiągnięcia dodatkowych korzyści przez hurtownie i dystrybutorów książek. Niektóre firmy próbują nie tylko przerzucić całe ryzyko związane z wprowadzeniem podatku VAT na wydawców, ale także na tej sytuacji dodatkowo skorzystać.
W ostatnich kilku latach regularnie wzrastały obciążenia wydawców w związku ze współpracą z hurtowniami. Na rynku umocniło się dzięki temu kilka podmiotów. Nie podważamy potrzeby funkcjonowania silnego segmentu dystrybucji, jednak obserwując ostatnie działania niektórych firm, postanowiliśmy zwrócić się do wydawnictw i wszystkich, którym zależy na kondycji rynku książki w Polsce, z apelem o wyrażenie zdecydowanego sprzeciwu wobec prób jakiegokolwiek dyktatu ze strony dystrybutorów.
Warto zauważyć, że to nikt inny, a właśnie wydawcy ponoszą zdecydowaną większość ryzyka związanego z produkcją, wprowadzeniem książek na rynek i ich promocją, dlatego też jako segment kluczowy dla rynku mają prawo decydować o jego kształcie.
Sądzimy, że – mimo iż tuż przed Świętami – jest to odpowiedni moment do poruszenia na szerszym forum, kilku istotnych spraw, które składają się na problem:
1.
Wyrażamy zdziwienie naciskami ze strony hurtowni i jawnymi sugestiami, jakoby całość kosztów związanych ze zmianą przepisów podatkowych, mieli ponieść wydawcy. Rozumiemy, że pomysł przekształcenia dotychczasowych cen w ceny brutto podyktowany jest troską o wolumen sprzedaży, jednak próba przerzucenia całości ryzyka na podmioty, które ponoszą ryzyko w o wiele większym niż hurtownie stopniu już od dawna, w naszej ocenie nie służy dobrze ani zachowaniu partnerskich stosunków biznesowych, ani kondycji rynku wydawniczego jako całości w przyszłości.
2.
Naszym zdaniem, wydawcy nie powinni godzić się na dalsze podwyższanie marż hurtowych. Wprowadzenie podatku VAT nie ma żadnego związku z marżą, która czy to wcześniej - czy w przyszłości - była i będzie zawsze naliczana od wartości netto.
Za skandaliczne uważamy również coraz powszechniejsze próby zakamuflowania dodatkowej marży poprzez wprowadzanie:
-
usług promocyjnych, których efektywność w wielu przypadkach bywa znikoma.
Rozumiemy potrzebę aktywnego marketingu w miejscach sprzedaży, jednak równolegle zbyt często mamy wrażenie, że wiele z owych „usług” wprowadzanych jest „na siłę” i nieprofesjonalnie, a ich ceny są całkowicie niewspółmierne (!) do faktycznych kosztów oraz nieadekwatne do jakości. Dotyczy to zarówno sieci księgarskich, jak i samych hurtowni.
-
dodatkowych rabatów handlowych za zatowarowanie, promocje etc. Naszym zdaniem dodatkowym rabatem można wynagrodzić partnera jedynie w sytuacji, gdy bierze część ryzyka na siebie, np. przy ograniczonym prawie zwrotu, a nie na „normalnych” warunkach, tj. gdy całe ryzyko pozostaje po stronie wydawcy;
-
obligatoryjnych (!) dla wydawców opłat za składowanie książek będących w obrocie danej hurtowni. Nie mówimy tu o świadczeniu przez magazyn hurtowni dodatkowych usług logistycznych, kiedy pobieranie opłat jest zupełnie naturalne, ale o próbie wprowadzenia opłat za magazynowanie książek... zamówionych u wydawcy do dalszej odsprzedazy przez tę samą hurtownię!
-
tzw. retro-rabatów, czyli dodatkowych rabatów handlowych naliczanych progresywnie, po przekroczeniu określonych wartości obrotów handlowych. Bardzo często bowiem jest tak, że większe obroty nie wynikają wcale z ponadstandardowej aktywności handlowej hurtowni, a z inwestycji wydawnictwa (!) w nowe tytuły i w ich promocję;
-
takich standardów rozliczeń sprzedaży, które manipulują sprzedażą i oddalają w daleką przyszłość moment zapłaty za faktycznie dokonaną sprzedaż. Jest to po prostu nieuczciwe.
-
za podobną nieuczciwość uważamy także brak przejrzystości w systemach rozliczeń. Wydawca, który powierza hurtowni wydane przez siebie – tylko i wyłącznie na swój koszt i własne ryzyko – książki, powinien mieć pełne prawo do wglądu w system rozliczeń, bez żadnych wyjątków. Bank kredytujący zakupy klienta może w każdym momencie prześwietlić jego sytuację finansową. Niektórzy zapominają, że wydawca zgadzając się na konsygnację, de facto pożycza swoje pieniądze hurtownikowii**kredytuje w ten sposób jego działalność.
Wszystkie wyżej wymienione dodatkowe koszty ponoszone przez wydawców są na tyle wysokie, że realna marża hurtowni bywa w wielu przypadkach znacznie wyższa niż ta podstawowa, określona w każdej umowie handlowej. W takiej sytuacji próby podwyższenia owej podstawowej marży prowadzić mogą do znacznego obniżenia rentowności poszczególnych przedsięwzięć w wydawnictwach, a w niektórych przypadkach nawet do paradoksalnej sytuacji, w której książka sprzedaje się bardzo dobrze, ale wydawca bez końca do niej dokłada.
3. *Zmienia się stawka VAT, ale nie zmieniają się przepisy dotyczące konsygnacji. Można w tym kontekście uznać, że podatek VAT na książki już... obowiązywał, tyle tylko, że jego stawka wynosiła 0 procent a nie 5, jak to stanie się niebawem. Dlatego próby nakłonienia wydawców do zmiany umów konsygnacyjnych na umowy sprzedaży są niczym nieuzasadnione,a tłumaczenie, że tego wymaga nowa sytuacja – jest *zwykłym nadużyciem.
Szczególnie, gdy „propozycje” takie nie spotykają się z aprobatą wydawcy i mogą wiązać się z dodatkowymi kosztami dla już i tak mocno obciążonych budżetów wydawnictw.
4.
Za nie do przyjęcia uważamy również formę, w jakiej hurtownie zwracają się z „propozycją” dokonania zmian w umowach handlowych. Często odbywa się to na zasadzie: „Jeśli nie odpowiecie Państwo do dnia xxx, uznamy, że zgadzacie się Państwo na naszą propozycję”. To wszystko w sytuacji, gdy nie jest jeszcze znany ostateczny kształt przepisów wykonawczych, i gdy w końcu istotą tych „propozycji” nie są pieniądze hurtowni, ale – wydawców!
Jest to nie tylko niezgodne z dobrym obyczajem, ale również, czego zdają się niektórzy nie zauważać, do podważenia: z miejsca, i przez każdego studenta prawa.
Jeszcze raz podkreślamy, że to nikt inny, a właśnie wydawcy ponoszą ryzyko związane z wprowadzeniem książek na rynek i jako tacy mają prawo decydować o kształcie rynku. Być może czas, w jakim znajdujemy się obecnie to odpowiedni moment, aby powiedzieć o tym głośno.
Szanowni Państwo! Wszyscy pracujemy w branży ściśle związanej z kulturą. Równolegle jednak jest w naszej branży wiele zwykłego, prostego „cwaniactwa”, którego ilość przekroczyła już w naszej ocenie masę krytyczną. Dlatego mamy odwagę otwarcie i zdecydowanie powiedzieć: NIE dla nieuczciwych praktyk hurtowni książek!* *
Z wyrazami szacunku,
W imieniu Zofii Wereszczyńskiej-Ołdakowskiej, Redaktor Naczelnej Wydawnictwa TELBIT
Michał Wereszczyński - Pełnomocnik
Na wasze komentarze i uwagi czekamy nie tylko tutaj, ale także na naszej stronie internetowej na Facebooku: tutaj !