Nie będę wisiał ukrzyżowany. 30 lat punk rocka na Dolnym Śląsku
Autorzy |
U zarania ruchu nie było wyraźnych ideologicznych podziałów. Muzyka punkrockowa fascynowała różnych ludzi. Nie będziemy się oszukiwać, że wszyscy byli świadomi. Był taki koleś "Rocker", słuchał kapel przypisanych rockersom, ale punk też go kręcił. Inni ludzie po prostu obcinali włosy, bo moda na punk była od nich silniejsza. Wśród nas wielu było ekshipisów, którzy uważnie słuchali tekstów punkrockowych i nierzadko utożsamiali się z nimi. Tak było choćby w wypadku kultowego Chrystusa wrocławskich Zwłok.
Wszystkich łączyła muzyka. Punka się słuchało, jadło się go i połykało. Tak. Na początku nie było analiz. One pojawiły się dopiero po dwóch, trzech latach. Ludzie nie mieli początkowo świadomości, o czym śpiewa Dead Kennedys i że przesłanie jest równie ważne jak sam wygląd.
Nieskromnie mogę powiedzieć, że z Radkiem Janowskim nauczyliśmy ludzi słuchać muzyki, na początku punkrockowej, ale także nowej fali, awangardy itp... Otwieraliśmy im głowy na nowe klimaty. Możesz się śmiać, ale w tamtych czasach... Dawaliśmy im światło. Ludzie, którzy zetknęli się z taką muzyką, nigdy nie stali się źli do końca. Próbowali zrobić coś alternatywnego w życiu. I o to chodziło. Często dzięki tej muzyce wychodzili z życiowych zakrętów. Nie wszyscy, bo nie byliśmy przecież Jezusami Chrystusami.
Ale gdy słyszę teraz opinie, że punk rock wyzwala przemoc, jestem wściekły. Zawsze będę mówił, że muzyka łagodzi obyczaje. Dzieci pogujące pod sceną, słuchając UK Subs, Cockney Rejects czy Damned, to ma być zło całego świata? Przecież to jest super. Taki czysty upust energii.
Numer ISBN | 978-83-7432-307-9 |
Wymiary | 225x220 |
Gatunek | Muzyka |
Oprawa | 1 |
Liczba stron | 212 |
Podziel się opinią
Komentarze