Naomi Ragen: Zło rozwija się najlepiej pod przykrywką ciszy i ciemności
- Jeśli wpadniesz w sidła sekty, a po jakimś czasie dociera do ciebie, co się stało, zwykle milczysz, bo jest ci wstyd. Sądzę, że w każdej religii pojawia się właśnie czynnik wstydu i wątpliwości: co pomyślą sąsiedzi, jeśli się przyznam, że byłem molestowany przez rabina, kapłana lub imama? Właśnie dlatego zło rozwija się najlepiej pod przykrywką ciszy i ciemności. Niestety, przywódcy religijni często stają po stronie sprawców i obwiniają ofiary – mówi Naomi Ragen, amerykańsko-izraelska pisarka, której oparta na prawdziwych wydarzeniach książka ”Nic nie mów”, niedawno ukazała się w Polsce.
Natalia Doległo: Jak zaczęła się pani kariera literacka?
Naomi Ragen: Urodziłam się w Nowym Jorku, ale moi dziadkowie pochodzili z Polski, tyle, że wyemigrowali do Nowego Jorku w 1890 roku. Natomiast mój ojciec był z Ukrainy, ale wyjechał stamtąd za chlebem w 1910 roku. Mój polski dziadek był bardzo religijny i odmawiał pracy w szabat, chociaż większość imigrantów była do tego zmuszona. Rodzice nie przestrzegali szabatu, byli świeccy. Ale kiedy miałam sześć lat, mój ojciec zmarł tragicznie. Wówczas mama zapisała mnie do ortodoksyjnej żydowskiej szkoły, w której wiele nauczyłam się o swojej wierze i ostatecznie wróciłam do praktyk dziadka.
Chociaż była to instytucja religijna, zdobyłam tam gruntowne i bardzo nowoczesne wykształcenie. Od najmłodszych lat zachęcano mnie także do czytania literatury. Co roku w szkole odbywały się konkursy poezji, a to dopingowało mnie do pisania. Muszę przyznać, że wygrałam wiele z tych konkursów. Później studiowałam literaturę angielską na Brooklyn College, którą ukończyłam z wyróżnieniem. Wiedziałam, że chcę być pisarką.
Wyszłam za mąż w 1969 roku za religijnego mężczyznę, który był dzieckiem wojennych ocaleńców. Przenieśliśmy się do Izraela, naszej ojczyzny, to był nasz obowiązek religijny. W 1989 roku zaczęłam pisać książki inspirowane opowieściami skrajnie prawosławnych kobiet, które żyły w Jerozolimie, obok mnie, ale swoich historii nigdy nikomu nie opowiedziały. „Nic nie mów” jest moją dziesiątą powieścią.
Jestem również bardzo aktywnie zaangażowana w zwalczanie antysemityzmu i promowanie równości. W 2005 roku włączyłam się w sprawę przeciwko rządowi izraelskiemu oraz przedsiębiorstwom autobusowym dotyczącą promowania autokarów z segregacją płci, w których kobiety zmuszone były siedzieć w tyle, zgodnie z fanatyczną praktyką ortodoksyjną. Jestem religijna, ale odrzucam fanatyzm, w judaizmie nie ma na niego miejsca. Ostatecznie wygraliśmy sprawę i obecnie w Izraelu kobiety nie mogą być zmuszane do zmiany siedzenia, natomiast odpowiednio przeszkolone służby mają dbać o to, by pasażerowie nie stosowali wobec nich przemocy.
Jerozolima, miejsce spotkania wielu religii i tradycji.
(img|738947|center)
fot. Facebook
Jak pani osobiste poglądy wpływają na twórczość? Czy trudno zachować neutralność wobec wiary innych ludzi, nawet kiedy jest fanatyczna, a nawet ślepa?
Choć moje książki odzwierciedlają historię i wyznanie narodu żydowskiego, staram się zawsze pokazać różnicę między autentyczną wiarą i praktyką, a fałszywymi ideami stworzonymi przez proroków i głosicieli, którzy próbują przekazywać własne uprzedzenia w doktrynie religijnej. [Religia żydowska, jak mnie uczono, uznaje, że wszyscy ludzie są stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Podczas gdy Żydzi praktykują swoją wiarę zgodnie z 613 obowiązkami nakreślonymi w Torze, reszta musi przestrzegać siedmiu prawideł Noego, które obejmują obowiązek ustanowienia systemu sprawiedliwości, zakazują wzywania imienia Boga nadaremno, bałwochwalstwa, a także niedopuszczalnych kontaktów seksualnych, takich jak kazirodztwo, pedofilia czy sodomia. Judaizm zabrania również rozlewu krwi, kradzieży i jedzenia mięsa z żywych zwierząt].
W mojej książce pt. ”The Covenant” (”Przymierze”) jedną z głównych bohaterek jest polska kobieta, katoliczka, a innym palestyński muzułmanin. Ludzie nie powinni być z góry osądzani ze względu na wiarę, tylko ze względu na własne moralne wybory. Każdy z nas może swobodnie zadecydować: dobro lub zło. ”Nie rób drugiemu tego, co tobie niemiłe” – oto cała podstawa religii i moralności żydowskiej.
"Nic nie mów" to mocny i przerażający thriller, oparła go pani na prawdziwych wydarzeniach. Co panią zainspirowało do napisania powieści? Czy tylko sprawa Eliora Chena? [Samozwańczy lider sekty religijnej, tytułujący siebie "Rabbim”, skazany na 24 lata więzienia za przemoc wobec dzieci jednej ze swoich wyznawczyń, które on i jego pomocnicy bili metalowymi prętami, przypalali i zmuszali do jedzenia fekaliów – przyp.red].
Rodzina opisana w powieści jest co prawda amerykańska, ale jej członkowie wychowani są w nowoczesnej tradycji ortodoksyjnej, więc przenoszą się do Izraela, aby w pełni wyrażać swoje przekonania religijne. To w sumie mógłby być opis mnie i mojego męża, a to, co im się przytrafiło, mogłoby zdarzyć się i nam. Właśnie z tego powodu czułam się tak blisko ofiar, które sportretowałam. Co mnie zainspirowało? Próba zrozumienia tego, jak ludzie tacy jak ja, czyli postępowi amerykańscy Żydzi, wpadli w straszną pułapkę.
Czy zgodzi się pani ze stwierdzeniem, że chociaż motywem przewodnim powieści jest historia psychopatycznego przywódcy religijnego i jego naśladowców, łatwo można by go zastąpić innym uduchowionym guru, który potrafiłby manipulować ludźmi?
Absolutnie się zgadzam. Powodem, dla którego ta historia mnie zainteresowała, jest jej uniwersalność. Na całym świecie istnieje tysiące sekt, na czele których stoją charyzmatyczni psychopaci, a ich działania powodują spustoszenie, destrukcję i ból. Tacy ludzie niszczą życie niezliczonych ofiar i ich rodzin.
Pani książka w oryginale nosi tytuł ”The Devil in Jerusalem”, ale w Polsce zatytułowano ją "Nie mów nic". Czy uważa pani, że takie tłumaczenie odzwierciedla jej treść?
Myślę, że tak, bo wskazuje na główną broń, którą posługują się sekty: czynnik wstydu. Jeśli wpadniesz w ich sidła, a po jakimś czasie dociera do ciebie, co się stało, zwykle nie mówisz o tym nikomu, bo jest ci wstyd. Sądzę, że w każdej religii pojawia się ten element i wątpliwości: co pomyślą sąsiedzi, jeśli się przyznam, że byłem molestowany przez rabina, kapłana lub imama? Właśnie dlatego zło rozwija się najlepiej pod przykrywką ciszy i ciemności. Niestety, przywódcy religijni często stają po stronie sprawców i obwiniają ofiary.
Kim są ludzie, którzy decydują się na dołączenie do sekty? Dlaczego to robią?
Kiedy robiłam badania na temat różnorakich odłamów wyznaniowych i ugrupowań religijnych, zaskoczyło mnie to, że ich członkowie są nie tylko bardziej bezkrytyczni, ale też inteligentniejsi niż przeciętny człowiek. To poszukiwacze mądrości wyznający różne religie. Łączy ich to, że znajdują się w kryzysie (psychicznym, finansowym czy rodzinnym) i zastanawiają się, co robić ze swoim życiem. Sekty doskonale potrafią przejmować takie osoby i wykorzystywać ich słabości, by ostatecznie doprowadzić je do zniszczenia. Cały ten proces może trwać latami.
Czy to możliwe, że Daniella Goodman, jedna z głównych bohaterek powieści, widziała, że jej dzieci są krzywdzone, ale nic z tym nie robiła?
Kobieta, która jest pierwowzorem Danielli w zeznaniach składanych przed sądem stwierdziła, że pomiędzy nią a rzeczywistością istniała jakaś kamienna bariera, która całkowicie odgradzała ją od świata zewnętrznego. W „Nic nie mów” starałam się wyjaśnić powolny proces, który spowodował jej uwięzienie w pułapce. Każdy mistyk religijny wierzy, że istnieją rzeczy dotyczące życia i rzeczywistości, których nie jesteśmy w stanie objąć rozumem. Przywódcy sekt powołują się na nie, by wzbudzać zaufanie. Rabbi Menachem Szew Tow zakwestionował dotychczasową wiarę Danielli, zastępując ją opowieściami o Bogu i aniołach. Później przekonał ją, że wszystko, co głosi, pochodzi od Boga, a ona i tak nie będzie w stanie tego pojąć. Każda sekta wykorzystuje również nadużycia wobec dzieci jako ostateczny test lojalności i przywiązania, ponieważ na tego typu zachowania zdrowy człowiek reaguje instynktownie, gdyż są sprzeczne z jego naturą. Osoba, która pozwala innym członkom ugrupowania na przemoc wobec swoich potomków, nie jest już
człowiekiem, a robotem ślepo podporządkowanym guru. To właśnie wtedy dany wyznawca zdaje sobie sprawę, że już nie ma szans na odejście, ponieważ poczucie winy, jakie odczuwa, byłoby zbyt wyniszczające. Dlatego coraz częściej godzi się na kolejne nadużycia, nie tylko wobec swoich dzieci. To klasyczna technika używana w tego typu grupach.
Religijne osoby są bardziej narażone na to, by dać się omamić sekcie, uważa autorka.
(img|738948|center)
fot. Facebook
Ludzie czasami wpadają w szpony sekt przypadkowo. Proszą Boga, by dał im dobrego pasterza, a kiedy taki ktoś pojawia się na horyzoncie, automatycznie wierzą, że Pan zareagował na ich modlitwy.
Każdy z nas chce znać odpowiedzi dotyczące zarówno życia, jak i śmierci. Jednak niektórzy, racjonalnie myślący ludzie, rozumieją, że nie wszystko można wyjaśnić. Istnieją jednak ekstremiści, którzy nie umieją żyć z wątpliwościami, a o wiele łatwiej jest zrezygnować z osobistej odpowiedzialności i przerzucić ją na kogoś innego, niż samemu dochodzić do prawdy. Potrzeba rezygnacji ze zdroworozsądkowego myślenia i zwrócenie się ku magii i mistycyzmowi to w dzisiejszych czasach bardzo poważny problem. Moim zdaniem jest źródłem zła na całym świecie, no bo czym tak naprawdę jest ISIS [Państwo Islamskie – przyp.red], jeśli nie sektą?
Czy w obecnych czasach ugrupowania religijne powinny być bardziej kontrolowane przez władze?
Nie mam wątpliwości, że sekty i różnorakie grupy wyznaniowe będą istniały zawsze. Zadaniem rządów i instytucji edukacyjnych powinno być natomiast zwrócenie uwagi na ten problem i pokazanie, szczególnie młodzieży, technik manipulacyjnych przez ich wykorzystywanych. Przywódcy religijni muszą natomiast zrobić wszystko, co w ich mocy, by zdemaskować fałszywych proroków, którzy przecież istnieją w każdej religii. Najlepszą ochroną przed sektami jest nauka i racjonalne myślenie. Mądra i świadoma siebie osoba nie jest łatwym celem dla manipulatorów.
Jakie wnioski z ”Nic nie mów” powinni wyciągnąć czytelnicy?
Napisałam tę powieść, ponieważ uważam, że sekty, kulty i coraz dziwniejsze wierzenia związane z mistycyzmem, są coraz poważniejszym problemem dla nas i naszych dzieci. Religijne osoby są bardziej narażone na to, by dać się omamić, ponieważ wierzą w Boga, nadejście Mesjasza i wieczne życie w niebie. Jako wierząca kobieta pragnęłam, by ludzie zrozumieli, że jeśli kochasz Najwyższego, to nigdy nie ulegniesz tym, którzy będą próbowali przekonać cię do wiary w coś irracjonalnego. Spójrzmy na książki o Harrym Potterze: są zabawne i dzieci je kochają, ale promują wiarę w magię, czarodziejów i inne światy. Niektórzy są wystarczająco silni, by oddzielić fantazję od rzeczywistości, inni natomiast będą wierzyli w takie rzeczy. A stąd już tylko krok do bycia złapanym w szpony sekty, której lider mówi ci, że jest bogiem i zabierze cię do nieba, jeśli tylko będziesz torturować swoje dzieci.
Naomi Ragen, ”Nic nie mów”, tłum. Anna Maria Nowak, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.
* *(img|738950|center)
O autorce: Naomi Ragen – amerykańsko-izraelska pisarka mieszkająca w Jerozolimie i tworząca w języku angielskim. Powracającym tematem w jej powieściach jest przemoc i niesprawiedliwość wobec kobiet w społeczności żydowskiej. „Nic nie mów” jest jej dziesiątą książką, ale pierwszą, która ukazała się na rynku polskim. Ragen jest także stałą felietonistką w „The Jerusalem Post”.