Czarownica z Radosnej - Zofia Staniszewska
Moja mama jest czarownicą. Była nią zawsze, choć niektórzy twierdzą, że jest bibliotekarką szkolną, pracującą w gimnazjum. Ale czy zwykła bibliotekarka miałaby władzę nad czasem i snem, czy słuchałyby jej zwierzęta i ptaki? Nawet woda z Szarego Jeziora jest jej posłuszna.
Skąd wiem, że ona rządzi czasem? Ponieważ ona go stwarza swoim działaniem, bez niej cały świat zastyga w bezruchu, a czas znika. Tak się dzieje, gdy idziemy z mamą do Sanktuarium Ciszy w Mrocznym Zagajniku. Siadamy na mchu, wyprostowane. Mama przymyka oczy, a wtedy wszystko nieruchomieje. I słońce, i chmury nad nami. Ptaki przestają śpiewać, a mrówki pracować. Tylko drzewa jeszcze chwilę szumią. Liście delikatnie poruszane wiatrem śpiewają kołysankę, a świat zasypia. Gdy mama podnosi powieki, wszystko ożywa, a czas zaczyna płynąć. Uśmiecha się, a wtedy małe ptaszki z czerwonymi nóżkami, świergotki drzewne, zamieszkujące nasz Zagajnik, głośno śpiewając, zlatują z wysokich gałęzi wprost pod nasze nogi. Zajadają owady, kryjące się w mchu, nie zwracając na nas więcej uwagi.