Być jak płynąca rzeka
"Róża dzień i noc marzyła o tym, by zaprzyjaźnić się z pszczołami, ale żadna nie chciała usiąść na jej płatkach. Mimo to róża nie przestała marzyć. W długie noce wyobrażała sobie, że niebo zapełnia się rojem pszczół, które przylatują, by ją czule ucałować. Dzięki temu mogła dotrwać do następnego dnia, gdy otwierała się na pierwsze promienie słońca.
Pewnej nocy księżyc, widząc jej samotność, zapytał:
- Nie męczy cię to czekanie?
- Trochę, ale nie mogę się poddawać.
- Dlaczego?
- Jeśli nie rozwinę płatków, zwiędnę.
W chwilach gdy samotność zdaje się niszczyć wszechobecne piękno, jedyne co nam pozostaje, to otworzyć się na nie".
Nie ulega chyba niczyjej wątpliwości, że wyjątki z dzieł Paula Coelho stanowią poważną konkurencję dla przypowieści biblijnych, klasycznych bajek z morałem i tym podobnych lapidarnych historii. Samotność róży, nieobecność pszczół i troskliwość księżyca. No, powiedzcie sami: czy jakiś tam Czerwony Kapturek czy trzy wesołe świnki mogą się z taką opowiastką równać?