Nagroda Darwina:
ZŁA PORA, ZŁE MIEJSCE
Relacja niezweryfikowana przez Darwina
3 lutego 1990, stan Waszyngton
Pewien mężczyzna z Renton w stanie Waszyngton postanowił okraść sklep. Był to zapewne jego pierwszy rabunek z użyciem broni, dotychczas bowiem nie miał na koncie przestępstw z zastosowaniem przemocy, popełnił przy tym kilka śmiertelnych błędów:
- Wybrał sklep H & J Leather and Firearms: sklep z bronią.
- W sklepie było pełno klientów - amatorów broni w stanie, w którym znaczna część dorosłych ma pozwolenie na noszenie niewidocznej broni w miejscach publicznych.
- By wejść do sklepu, musiał ominąć zaparkowany przed drzwiami oznakowany samochód policyjny.
- Umundurowany policjant stał przy ladzie i popijał kawę przed patrolem. Na widok policjanta niedoszły rabuś krzyknął, że to napad, wyciągnął broń i kilka razy strzelił na oślep. Policjant i sprzedawca natychmiast odpowiedzieli ogniem, korzystając z osłony klientów, którzy również wyciągnęli rewolwery. Geny niewydarzonego przestępcy zostały usunięte z ogólnej puli. Nikt inny nie odniósł obrażeń.
Nagroda Darwina:
NIEFORTUNNY WŁAMYWACZ Z KANADY
Relacja zweryfikowana przez Darwina
czerwiec 1997
Niezidentyfikowany mężczyzna - prawdopodobnie włamywacz - spadł z balkonu na jedenastym piętrze, gdy odkryli go tam właściciele mieszkania. Wydarzenie to wstrząsnęło lokatorami, którzy nie mogą zrozumieć, w jaki sposób intruz zdołał się tam dostać. Właściciele mieszkania, mąż i żona, o wpół do pierwszej w nocy usłyszeli podejrzany hałas na zewnątrz. "Byliśmy zaskoczeni, ale on jeszcze bardziej" - powiedział mąż, którego krzyk tak zbił z tropu intruza, że uciekając, spadł z balkonu. Ciało włamywacza znaleziono na parterze, na patio bezpośrednio pod balkonem. Włamywacz "kot" tym razem nie spadł na cztery łapy.
Nagroda Darwina:
UCIECZKA Z WIĘZIENIA
Relacja niezweryfikowana przez Darwina
grudzień 1997, Pensylwania
Pewien przestępca postanowił uciec z nowego więzienia w Pittsburghu, by uniknąć kary. W tym celu zrobił trzydziestometrową linę z prześcieradeł, wybił rzekomo pancerną szybę w oknie celi i rozwinął swą prymitywną drabinę. Nie wiadomo, czy więzień wziął pod uwagę ciekawość kierowców na ruchliwej ulicy i pobliskim moście Liberty, z pewnością natomiast nie pomyślał o ostrych kawałkach szkła, które pozostały w ramie okna. Zdążył zejść zaledwie kilka metrów, gdy szkło przecięło prześcieradło i więzień zniknął z tego świata. Lina i tak była o dwadzieścia pięć metrów za krótka.
Wyróżnienie:
LOT NA LEŻAKU
Relacja zweryfikowana przez Darwina
2 lipca 1982, Kalifornia
Larry Walters z Los Angeles jest jednym z niewielu kandydatów do Nagrody Darwina, którzy przeżyli, by opowiedzieć o swym wyczynie. "Pragnąłem tego od dwudziestu lat. Marzenie wreszcie się spełniło - powiedział Walters, były kierowca ciężarówki, zatrudniony w firmie produkującej reklamy telewizyjne. - Stoję na ziemi. Dowiodłem, że to możliwe".
Larry już w dzieciństwie marzył o lataniu. Los nie pozwolił mu zrealizować tego pragnienia. Zaciągnął się do lotnictwa, ale z uwagi na słaby wzrok nie mógł być pilotem. Gdy został zwolniony z wojska, siadywał w ogrodzie i przyglądał się przelatującym nad głową odrzutowcom.
Na pomysł wykorzystania balonów meteorologicznych wpadł, gdy siedział przed domem na "bardzo wygodnym" leżaku. Kupił czterdzieści pięć balonów meteorologicznych z demobilu, przywiązał je do leżaka zacumowanego w ogrodzie, po czym napełnił półtorametrowe balony helem. Swój powietrzny statek ochrzcił "Inspiration I". Następnie przywiązał się do leżaka, biorąc na drogę trochę kanapek, parę puszek piwa "Miller Lite" i wiatrówkę.
Larry miał zamiar wznieść się nad ogród na wysokość kilkunastu metrów, przez kilka godzin cieszyć się lotem, zjeść kanapki, wypić piwo. Zaplanował, że gdy przyjdzie pora lądowania, przestrzeli z wiatrówki kilka balonów i stopniowo opadnie na ziemię. Niestety, wydarzenia potoczyły się nieco inaczej, niż planował.
Gdy przyjaciele odcięli cumę przywiązaną do jeepa, Larry bynajmniej nie uniósł się powoli na wysokość kilkunastu metrów. Poleciał w górę, jakby został wystrzelony z armaty. Czterdzieści pięć balonów wypełnionych helem, o pojemności prawie czterech metrów sześciennych każdy, pociągnęło go szybko w górę: pięćdziesiąt, sto, pięćset metrów... Larry zatrzymał się dopiero na wysokości pięciu tysięcy metrów.
Na tej wysokości Larry uznał, że byłoby rzeczą ryzykowną strzelać do balonów, gdyż leżak mógłby stracić równowagę, a wtedy miałby poważne kłopoty. Przez kilka godzin dryfował, jedząc kanapki, popijając piwo i zastanawiając się nad rozwiązaniem problemu.