WARTO OSWAJAĆ DZIECI Z KSIĄŻKAMI
Jako pierwsza w ręce moich maluchów wpadła opasła "Omega" , zdecydowanie zresztą dla nich zbyt trudna, bo rekomendowałabym ją raczej dla dzieci dziesięcioletnich i starszych. Jej bohaterka, dwunastoletnia pasjonatka komputerów, pewnego dnia wkracza w świat gry komputerowej, musi odkryć rządzące nim zasady, przetrwać rozliczne brawurowe przygody i oczywiście wygrać.
Mam wrażenie, że "Omega" jest jeszcze nieco nierówna, gdzieniegdzie akcja siada, chociaż są też momenty napisane świetnie i przemożnie śmieszne. Moje niespełna dziewięcioletnie dziecię popadło w ekstazę, bo otwarła mu się w łapkach akurat na fragmencie, kiedy cudownie zmartwychwstała czaszka wikarego atakuje wilkołaka, wgryzając mu się w futro nieco poniżej pępka, po czym z rozkoszą odczytało sobie również fragmenty o dystyngowanej starszej pani-zombie, której głównym zmartwieniem podczas spotkania z wilkołakiem jest jego golizna i która z braku innych możliwości nieustępliwie osłania mu wdzięki generalską czapką.