Kobieca solidarność nie istnieje
Monika Richardson: Oczywiście każda generalizacja jest nieuczciwa i niesprawiedliwa, ale to jest fakt, tam nawet genetycznie mężczyźni są płcią piękną. Wysocy, postawni, przystojni, lepiej ubrani - przy nich to kobiety mają kompleksy. Wydaje mi się, że w Polsce jest dokładnie odwrotnie. My jesteśmy silne, atrakcyjne, zadbane, nawet przy niewielkich środkach finansowych i to my musimy się opiekować naszymi mężczyznami. Takie jest moje doświadczenie.
WP.PL: W jednym z ostatnio udzielonych wywiadów wyznała Pani, że najgorszym wrogiem kobiety jest druga kobieta i że to właśnie od kobiet w ostatnim czasie zaznała Pani najwięcej złego. Dlaczego? Co z damską solidarnością?
Monika Richardson: Nie ma czegoś takiego, to nie istnieje. Kobiety rywalizują. Czasami łączą się w alianse, bo akurat im po drodze, ale moim zdaniem jest to chwilowe. Nawet alians matka-córka trwa do czasu. W którymś momencie musi nastąpić wzajemne odrzucenie. Mężczyźni też to mają, ale mają całe osobne światy rozrywek, hobby, męskich przyjaźni, w których są razem. Oni nauczyli się funkcjonować w rywalizacji wspólnie, kobiety nie.