Trwa ładowanie...

Mój punk rock song - rozmowa z Pawłem Konjem Konnakiem

Na dzień dzisiejszy przeżywamy najlepszy moment w dziejach świata oraz w dziejach tego kraju. Jesteśmy w najszczęśliwszym miejscu na Ziemi. Polska nigdy nie miała tak dobrze jak teraz. Kryzysu nie ma, jest wspaniale, cudownie, fantastycznie, nigdy nie było tak dobrze.

Mój punk rock song - rozmowa z Pawłem Konjem KonnakiemŹródło: "__wlasne
d3jg7cj
d3jg7cj

Paweł Konjo Konnak:Nazywam się Paweł Konjo Konnak. Jestem nieodrodnym dzieckiem Pomorza i Kaszub i moja najnowsza książka pt. Gangrena - mój punk rock song to właśnie opowieść o muzycznym podziemiu Gdańska i okolic z czasów mniej zabawnych niż obecne, czyli z czasów stanu wojennego. Jest to publikacja o tyle interesująca, że została ujawniona przez nobliwe Narodowe Centrum Kultury, które na co dzień, jak nazwa wskazuje, zajmuje się rozwiązywaniem zagadek Katynia, Powstania Warszawskiego, III Rozbioru Polski. A nagle zajęło się niszowymi twórcami kultury niezależnej i chwała mu za to.

Ewa Jankowska (WP.pl): O jakie podziemie dokładnie chodzi?

Podziemie muzyczne i ogólnie artystyczne. W mojej książce opisuję również istotne podmioty podziemia artystycznego lat ‘80, takie jak na przykład środowisko formacji TotArt, później galerii i klubu C14 – pierwszego niezależnego klubu Polski niepodległej roku 89. Na 440 stronach zawarłem także dosyć intensywną dokumentację fotograficzną korzennych zjawisk, które konstytuowały się w Gdańsku alternatywnym; odpowiednio są to zdjęcia w teatrze Bim Bom lat ‘50, zdjęcia z happeningów, w których brali udział Bogumił Kobiela i Zbigniew Cybulski, zdjęcia pierwszej fali polskich zespołów punkrockowych, a także zdjęcia z życia obywateli PRL lat ‘50, ‘60, ‘70, w tym na przykład unikalne zdjęcia z koncertów Boney M. w Sopocie w ‘78 czy Maryli Rodowicz i Heleny Vondráčkovej w roku ’75. **

Powrót do PRL-u to ostatnimi czasy bardzo nośny temat, ludziom się spodoba.

Czas płynie. **

Płynie Pan z prądem?

Nie płynę z prądem. Uważam, że mam ciekawe życie, że brałem udział w bardzo istotnych działaniach i że warto było o tym napisać.

d3jg7cj

Czyli to jest po prostu…

To jest dokładnie moja autobiografia. Opisuję swoje życie. A ponieważ było i nadal jest ciekawe, a wiele faktów z czasem umyka, to stwierdziłem, że chcę wziąć udział w tej, i tak rozgrywającej się na co dzień, walce o pamięć. Po paru książkach napisanych przez moich rówieśników uznałem zatem, że czas na moją powieść autorską, tym bardziej, że nie zgadzam się z niektórymi wypowiedziami moich kolegów, nawet tych z podziemia artystycznego i w związku z tym chcę podzielić się własnymi przemyśleniami na temat czasów PRL’u.

Z czym się nie zgadzasz?

Ze smutkiem zauważam, że wielu pominiętych działaczy podziemia artystycznego wspomina te czasy z taką pozytywną nostalgią. A dla mnie to były czasy podłe, czasy, które wielu ludziom złamały życiorysy. I ja o tej podłości po prostu piszę. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego 50% Polaków uważa, że generał Jaruzelski był cool, jazzy i trendy, a stan wojenny w porządku. Tak twierdzą też prominentni działacze podziemia politycznego i artystycznego, a co dopiero mówić o fanach serialu Niewolnica Isaura i małego Fiata.

Odczuwają pozytywną nostalgię, bo wiedzą, że tego już nie ma.

** No tak, ale idąc tym tokiem myślenia, można tak samo tęsknić za Auschwitz i Kołymą. Z całym szacunkiem oczywiście do cierpień obywateli Rosji oraz tych, którzy zginęli w Auschwitz, ale uważam, że nasze nieszczęścia za komuny były obiektywnie dużym nieszczęściem historycznym i nie ma co tego nieszczęścia rozgrzeszać. Moja książka służy wygenerowaniu takiej elementarnej równowagi, jeżeli chodzi o znaczenie tamtych czasów. A odautorska refleksja podnosi autentyczność tych przeżyć. To świadectwo człowieka, który generował istotne działania w tzw. podziemiu artystycznym PRL. I w dalszym ciągu to robi. Trudno mi się zgodzić z optymistyczną oceną tamtych czasów. Dla mnie nie było fajnie.

A teraz jest fajnie?

Jest wyśmienicie. Jest cudownie. Dlatego że wreszcie mogę robić to, o czym całe życie marzyłem. Czyli np. pisać takie książki i je wydawać, a potem organizować takie spotkania autorskie jak dzisiaj. Żaden komunista czy inny śmierdziel nie mówi mi już, co mogę robić i pisać, a czego nie, nie muszę się cenzurować. Jestem po prostu wolnym człowiekiem, który żyje w wolnym kraju i korzysta z uroków wolności, o którą walczył.

d3jg7cj

Czym się różnił tamten świat artystyczny od tego, który jest teraz?

Bez wątpienia dzisiejszy czas sprzyja wszelkiej kreacji. Jest fantastyczny dla wszystkich ludzi, którzy czują potrzebę wypowiadania się, dzielenia się tym, co mają w środku. I nic, tylko pozazdrościć młodemu pokoleniu twórców. Za czasów PRL-u każdy gest artystyczny był gestem heroicznym. W latach ’80 byliśmy kompletnie odcięci od środków, maszyn poligraficznych, od środków kreacji, pewnych wydarzeń filmowych. A dzisiaj każdy ma kamerę filmową w komórce, która kosztuje grosze, każdy może sobie nakręcić i zmontować film na swoim laptopie.

No i jakie są te filmy?

Ja tego nie wartościuję, chodzi mi o to, że można to robić. Za komuny nie było takich możliwości. Z jednej strony była blokada systemu totalitarnego, a z drugiej po prostu brak technologii i ubóstwo. A dzisiaj każdy może sobie napisać wierszyk, opublikować ten wierszyk, nakręcić film, nagrać płytę i ją wydać. **

Czyli to nie jest ważne jaka jest ta płyta, tylko to, że w ogóle można?

W latach ’80 razem z Tymonem Tymańskim wygenerowaliśmy taką teorię pt. „wszystko jest warte”. Polega ona na tym, że nie wartościujemy dzieła ani estetycznie, ani ideologicznie, tylko ważna jest energia, z jaką to zostało stworzone. Skoro ktoś coś zrobił, to jest to coś warte. Przynajmniej dla tego jednego człowieka. Wolność artysty polega na tym, że może tworzyć sam dla siebie. Oczywiście, może też cierpieć za miliony, chodzi o to, że każdy ma prawo do własnej skrajnie autorskiej wypowiedzi. Stąd wszystko jest warte, wszystko jest piękne i wszyscy jesteśmy doskonali. Doczekaliśmy się absolutnie genialnych czasów.

d3jg7cj

Życie nabrało sensu…

Na dzień dzisiejszy przeżywamy najlepszy moment w dziejach świata oraz w dziejach tego kraju. Jesteśmy w najszczęśliwszym miejscu na Ziemi. Polska nigdy nie miała tak dobrze jak teraz. **

Podobno jest kryzys.

Nie ma kryzysu. Ja żalu nie mam i uważam, że kryzys to stan mentalny oraz stan medialny. Walczę w branży, w której ciągle jest potężna przestrzeń niezagospodarowana ludzką aktywnością, fantazją, energią. I myślę, że my – artyści - jesteśmy lustrzanym odbiciem tego, co się dzieje w społeczeństwie, jeżeli coś takiego dzieje się u nas, w świecie artystów, to również dotyczy to świata górników, hutników, budowniczych autostrad. Wszyscy funkcjonujemy jako byt publiczny, system połączonych ze sobą naczyń. Kryzysu nie ma, jest wspaniale, cudownie, fantastycznie, nigdy nie było tak dobrze.

Chyba inne zdanie mają ci, co stali pod sejmem.

To jest ich wolność, że mogą tam stać. Mają prawo walczyć o siebie. Ja walczę o siebie, pisząc takie książki, oni walczą o siebie, stojąc pod sejmem. Na tym polega demokracja. Jutro będą tam stać inni. Nie wiem, jaki oni mają pomysł na swoje życie. Jeżeli ich to bawi, kręci, jeżeli się w tym realizują, to niech stoją pod tym sejmem, mi to nie przeszkadza. Natomiast fajnie, że tam są, bo to znaczy, że w jakiś sposób biorą swoje życie we własne ręce, a na ile ich oczekiwania są atrakcyjne – tego nie wiem. Bo jeżeli ktoś narzeka, powinien zacząć zmiany od samego siebie, w sobie ujrzeć źródło wszelkich możliwych zmian. Absurdem jest oczekiwać, że ktoś za nas, po pierwsze, przeżyje nasze życie, a po drugie poprawi nasze życie. Bo niby dlaczego miałby to robić? Oczekując, że ktoś zmieni moje życie na lepsze, od razu stawiam się w pozycji niewolnika. A uważam, że nie jestem niewolnikiem, jestem wolnym człowiekiem, który kontroluje swoje życie, kreuje je na własną modłę.

d3jg7cj

Taka anarchia, każdy sobie?

I bardzo dobrze. Jestem zachwycony. Wyewoluowałem z anarchizmu indywidualistycznego lat ’80 ku anarchizmowi kapitalistycznemu początku XXI wieku i dlatego nie stoję pod sejmem i nie wymachuję swoim nieszczęściem, mówiąc, że chcę kasę na książkę. Tylko ją piszę i staram się ją sobie zorganizować. Wydaje mi się, że ludzie, którzy tam stoją, po prostu marnują tam życie. Gdybym był człowiekiem, u którego w pracy zaczęto zwolnienia, to nie czekałbym aż mnie zwolnią, tylko sam bym stamtąd uciekł, bo nie chcę czuć się niepotrzebny. Jeżeli ludzie nie czują się potrzebni w swoim zakładzie pracy, powinni się odnaleźć, wymyślić sobie własną firmę, która komuś okaże się potrzebna. Uważam, że właśnie to jest kreatywne.

Nie każdy jest kreatywny, niestety.

To nawet wynika z loterii genowej. Ponoć tylko 10 proc. ludzi jest kreatywnych. Ale niektóre narody na Ziemi udowadniają, że szczęście jest możliwe i z nich właśnie należy brać przykład. Wątpię, żeby stanie pod sejmem coś zmieniło. Już od 20 lat ktoś tam stoi i co?

d3jg7cj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3jg7cj