"Jestem waszym bogiem"
"Jestem waszym bogiem - powiedział Amon Goeth do więźniów w dniu objęcia obozu w Płaszowie. - W dystrykcie lubelskim wykończyłem sześćdziesiąt tysięcy Żydów, teraz kolej na was". Obok kierowania obozem, Goeth zajmował się także likwidacją kolejnych żydowskich gett na terenie Polski, m.in. krakowskiego i tarnowskiego. Zdrowi trafiali do obozów, chorzy, starcy i dzieli byli mordowani.
"Gdy Goeth patrzył, widziało się śmierć" - wspominają ci, którzy przeżyli. Obóz w Płaszowie stał się sceną dla jego okrucieństwa, o czym opowiadało wielu naocznych świadków. Mietek Pemper, cytowany w książce żydowski stenografista Goetha, pamięta, jak pewnego razu komendant nagle przerwał mu dyktowanie, chwycił za broń, otworzył okno i zaczął strzelać do więźniów. Pemper usłyszał krzyki, a Goeth wrócił do biurka i spokojnym głosem zapytał: "Na czym skończyliśmy?".
Po zamordowaniu jednej osoby, "rzeźnik z Płaszowa" nakazywał od razu zabicie wszystkich jego krewnych, gdyż nie chciał widzieć w swoim obozie "niezadowolonych". "Poprzez publiczne egzekucje Göth próbował wybić więźniom z głów myśli o ucieczce czy stawianiu oporu. Gdy kazał powiesić czy zastrzelić któregoś z więźniów podczas apelu, zawsze puszczano wówczas jakieś szlagiery" - czytamy w książce.