Trwa ładowanie...
d158hmj
04-02-2020 19:37

Mistrz i uczeń w cyberprzestrzeni. CYBERPRZESTRZEŃ - CZŁOWIEK - EDUKACJA. TOM 3

książka
Oceń jako pierwszy:
d158hmj
Mistrz i uczeń w cyberprzestrzeni. CYBERPRZESTRZEŃ - CZŁOWIEK - EDUKACJA. TOM 3
Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Wydawnictwo
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Przedkładana do rąk Czytelnika książka Mistrz i uczeń w cyberprzestrzeni jest już trzecim tomem serii „Cyberprzestrzeń – Człowiek – Edukacja”. Składa się z czterech części.

Książka ma charakter innowacyjny, twórczy i prognostyczny, prezentując najnowsze analizy dotyczące obszaru badawczego, jakim są nowe technologie informacyjno-komunikacyjne tworzące cyfrową przestrzeń.

Autorami poszczególnych rozważań są osoby o olbrzymim doświadczeniu i dokonaniach naukowych. W części pierwszej, zatytułowanej Mistrz i uczeń – istota relacji, swoją refleksją z wprawą dzielą się: Władysław Piotr Zaczyński, Andrzej Góralski oraz Małgorzata Jabłonowska i Katarzyna Korbecka. Część druga – pod tytułem Mistrz i uczeń w hybrydowym świecie – zawiera bardzo cenne poznawczo artykuły: Barbary Galas, Lecha W. Zachera, Jerzego Jastrzębskiego, Janusza Miąsy oraz Zbigniewa Łęskiego. Przedmiotem części trzeciej są problemy związane z obecnością Nauczyciela w cyfrowej szkole. Jego rolę w cyberprzestrzeni z głębokim namysłem opisują: Stanisław Juszczyk, Marta Wrońska, Beata Stachowiak oraz Zbigniew Ledóchowski. Na część czwartą, ostatnią, zatytułowaną Mistrz i uczeń – konteksty interpretacyjne, złożyły się trzy opracowania, w których osobiste, autorskie postrzeganie kontekstów, trafne przykłady oraz ich eksplikację przedstawili: Marek Jęrzejewski, Marta Trusewicz-Pasikowska, a także Izabela Tonkiel. Zakończenie napisane przez Sylwię Galanciak pięknie zamyka niniejszy tom.

Internet jest dla dzieci i młodzieży interaktywnym, fascynującym światem przygody, przeżyć i wolności, natomiast dla osób dorosłych − również polem aktywności, przestrzenią gry interesów i ludzkich namiętności. To tam chwyta się dzieci i młode dziewczęta, by sprzedawać je ku uciesze szaleńców, ludzi chorych i zwyrodnialców. To tam zaprasza się naiwnych, bezrozumnych lub po prostu bezkrytycznych nieszczęśników, by krajać ich na części zamienne czy wychowywać na janczarów, wykorzystywanych w wojnach planowanych w zbrodniczych umysłach bandytów. W cyberprzestrzeni mamiącej interaktywnością, bogactwem środków informacji, wielością kontaktów i pomieszczonych treści są dzieci i osoby dorosłe, są rzeczy, idee i ludzie, jest człowiek z całą swoją wielkością i bagnem.

Mistrz i uczeń w cyberprzestrzeni. CYBERPRZESTRZEŃ - CZŁOWIEK - EDUKACJA. TOM 3
Numer ISBN

978-83-8095-186-0

Wymiary

160x235

Oprawa

miękka

Liczba stron

250

Język

polski

Fragment

Wstęp

Mistrz i uczeń w cyberprzestrzeni – o istocie dydaktycznej relacji

Są w naukach pedagogicznych prawdy odwieczne. Można je przywoływać, bo są milcząco akceptowane przez większość, jeżeli nie przez wszystkich, pedagogów. Owe podstawowe dla pedagogiki prawdy legitymują się empirycznym pochodzeniem w podwójnym sensie. Są, po pierwsze, dobrze osadzone w praktyce wielu nauczycielskich pokoleń, a po drugie, utwierdzone przez wyniki badań empirycznych pedagogiki i psychologii oraz innych nauk z nimi współpracujących. Do prawd tych należy bez wątpienia dydaktycznie i wychowawczo istotne znaczenie autorytetu dla relacji nauczyciel – uczeń. Tymczasem jest ono pomijane, bagatelizowane, a nawet kwestionowane. Zapewne rozliczne są tego powody, a wśród nich nadmierna ufność pokładana w możliwość zastąpienia człowieka maszyną, wywodząca się jeszcze od Juliena Offraya de La Mettrie’ego (2010, s. 235–304), a żywiąca się nadmiernymi i nieuzasadnionymi nadziejami związanymi z rozwojem technologii informacyjno-komunikacyjnych. Może mieć też swoje źródła w odtechnicznym, a nie humanistycznym, widzeniu rzeczywistości społecznej albo w świadomym lub nieświadomym akceptowaniu idei deskolaryzacji, nie wspominając już o oczywistym braku wiedzy.

Obserwowana w ostatnich latach dominacja korporacyjnej, a nie humanistycznej, wizji szkoły i uniwersytetu coraz częściej budzi zaniepokojenie i sprzeciw środowisk akademickich. Irena Wojnar od dawna głosi pedagogikę niepokoju (Wojnar 2012), z egzystencjalną wrażliwością poddając głęboko humanistycznej refleksji to, co najważniejsze dla wprowadzania człowieka w życie wartościowe, sprawcy współtworzącego różne obszary rzeczywistości dla godnego losu, a także dla kształtu uniwersytetu i akademickiej wspólnoty. Kazimierz Denek w 2013 roku opublikował w „Edukacji Humanistycznej” znakomitą pracę Uniwersytet. Między tradycją a wyzwaniami współczesności i przyszłości (Denek 2013), a Piotr Sztompka na Kongresie Kultury Akademickiej w 2014 roku wygłosił pamiętny wykład dotyczący kryzysu idei uniwersytetu (Sztompka 2014, s. 19–25).

Obok nadmiernej, zewnętrznej, biurokratycznej regulacji życia akademickiego, szerzej – kultury korporacyjnej, zastępującej, niestety, akademicką, obok uczonego zamienianego w pracownika najemnego, a studenta w klienta, obok systemu bolońskiego pojmowanego jako nieprzekraczalna granica, a nie baza, wśród wielu innych pojawiła się również kwestia wspólnoty, zaufania, mistrzostwa, wzoru osobowego, autorytetu. Zagadnienie to jest wielokroć bagatelizowane i niedoceniane, podobnie jak pasja czy więzi międzyludzkie rodzące się z zaufania, lojalności wobec kolegi i koleżanki, poczucia wspólnoty, solidarności i wzajemności, odpowiedzialności, prawa do własnej tożsamości, dumy i honoru. Czyż tego samego nie można powiedzieć o autonomii uczonego i uczelni?

W ostatnim czasie problematyka autorytetu stała się przedmiotem dyskusji na znaczących konferencjach naukowych. W październiku 2016 roku na I Europejskim Forum Nowych Technologii i Innowacji w Edukacji w Kielcach Romuald Brazis, zaniepokojony brakiem rozumienia rzeczywistej roli kontaktu osobowego w procesach kształcenia i wychowania, pytał: „Czy dwaj wędrowcy, uczeń i nauczyciel, odnajdą się w chmurach i sieciach wirtualnej przestrzeni?”. Nieco wcześniej, w maju 2015 roku, autorytet stał się tematem cyklicznej konferencji „Cyberprzestrzeń i światy wirtualne”, odbywającej się w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej, tym razem zatytułowanej Mistrz i uczeń w cyfrowym świecie.

Temat konferencji został wybrany rozmyślnie, a powodów było kilka. Po pierwsze, współcześnie istnieją dwa zupełnie różne paradygmaty uniwersytetu. W toczącym się dyskursie naukowym i społecznym padają bardzo poważne argumenty wysuwane przez zwolenników każdego z paradygmatów. Jeden z nich to uniwersytet traktowany jako wieża z kości słoniowej, z mistrzami, którzy wprowadzają adeptów w świat ludzkiej wiedzy, rozwijają pragnienie piękna, uczą prawdy i dróg jej poznania, a także czynów dobrych. Drugi paradygmat to uniwersytet rozumiany jako korporacja, która kontaktuje się ze swoimi klientami, konsumentami oraz dostarcza usług. Zamiast śmiałej wizji uniwersytetu, jako wyrazu zbiorowej mądrości

[…] skierowanej na służbę społeczeństwu w odkrywaniu i nadawaniu ważności i sensu ukrytego w poznawaniu, głoszeniu i obronie prawdy w kontekście wyzwań cywilizacji wiedzy i uczestnictwa naszego w Unii Europejskiej (Denek 2013, s. 3),

mamy nieudolne próby dostosowania kształcenia akademickiego do potrzeb rynku. Zamiast autonomicznego ośrodka badań naukowych, kształcenia i kultury mamy coraz bardziej zbiurokratyzowany uniwersytet korporacyjny. Języki ekonomii i humanistyki, którymi usiłuje się opisać wyjątkową wartość uniwersytetu, stają się narzędziami ostrego sporu, a uczestniczący w nim oponenci nie potrafią albo nie mogą znaleźć konsensusu.

Po drugie, organizatorzy, zamiast toczyć spór o słuszność racji obu stron, przyjęli, że należy raz jeszcze przywołać i zaakcentować pojęcia: „mistrz” i „uczeń”. Dlaczego? Otóż stanowią one o istocie odwiecznego procesu nauczania – uczenia się, zamkniętego w ścianach izby lekcyjnej, ale obecnego również w obszarze pozaszkolnym, w placówkach kształcenia ustawicznego, praktycznego, ośrodkach doskonalenia zawodowego, a w szczególny sposób w edukacji akademickiej.

Czyż może istnieć relacja ważniejsza dla procesu nauczania – uczenia się przez całe życie niż więź mistrza z uczniem? Pytanie to można zadać także inaczej – czy są jakiekolwiek racje ekonomiczne przemawiające za rezygnacją z efektów kształcenia, jakie zapewnia jedynie bezpośredni, osobowy kontakt nauczyciela, zwłaszcza nauczyciela-mistrza z uczniem? Jeśli nawet przyjąć, że takie racje istnieją (wysokie koszty kształcenia szkolnego, konieczność budowy nowych placówek w niedostępnym często terenie dla zwiększającej się gwałtownie populacji ludzkiej, czas i koszty kształcenia kadr nauczycielskich, ale też wyposażenia placówek, a nawet wybudowania dróg dojazdowych), to i tak brak jakiegokolwiek dowodu na to, iż budowa i rozwój społeczeństwa wiedzy możliwe będą bez kształcenia z wykorzystaniem relacji mistrz – uczeń. Inna rzecz, że zwykle nie jest kwestionowana potrzeba zapewnienia mistrzów elitom. Przeczy się jednak, niestety, konieczności, a nawet możliwości przygotowania dobrych nauczycieli dla systemu kształcenia powszechnego. Tymczasem chodzi nie tylko o przekaz wiedzy – ten może być maszynowo wspomagany – ale także o bycie przewodnikiem po świecie nauki i wartości. Równocześnie

[…] nauczyciel funkcjonuje w sytuacjach niepowtarzalnych, otwartych, niestereotypowych. Wymaga ciągłego dostosowywania się do zaistniałych każdorazowo innych sytuacji, które z góry trudno jest przewidzieć (Bielski 2010, s. 4).

Nauczyciel jest nie tylko aktorem, jak zwykło się uważać, lecz także projektantem, scenarzystą, scenografem i reżyserem setek lekcji, spotkań i konsultacji w ramach procesu kształcenia. Jest ich, wykonawcą i osobą odpowiedzialną za skutki własnych słów, zachowań i czynów. Kto jest odpowiedzialny w Internecie?

Warto pamiętać, że z ekonomicznego punktu widzenia dobry nauczyciel jest tańszy niż osobowe i społeczne koszty strat wynikających z zaniedbań dydaktycznych i wychowawczych. Budowa społeczeństwa wiedzy, jego rozwój i przetrwanie zależą bezpośrednio nie tylko od nakładów finansowych ponoszonych na przygotowanie dobrych nauczycieli czy od legislacyjnych, organizacyjnych oraz programowych podstaw ich kształcenia, ale też od politycznej świadomości w tym względzie. Naiwny i nieuzasadniony bowiem jest pogląd, że tego, który wiedzie po drogach intelektualnej przygody, tego, który wprowadza w życie wartościowe, tego, który otwiera i kształtuje sferę poznawczą, emocjonalno-wolicjonalną i psychomotoryczną ucznia, a także dba o jego obywatelskie postawy i relacje społeczne, może zastąpić maszyna bądź dostępne w Internecie materiały. To przecież tak, jakby założyć, że dziecko rozwinie swoją sprawność fizyczną, zdolności intelektualne i umiejętności działania bez pomocy dobrze przygotowanego nauczyciela, a właściwie zespołu nauczycieli. Gdyby poddać analizie wyłącznie sprawność fizyczną, abstrahując nawet od intelektualnej i psychomotorycznej, oraz gdyby założyć, że nie chodzi o rozwój pełny, harmonijny i komplementarny, a wyłącznie o fragmentaryczny rozwój sfery fizycznej, to przecież i tak wymaga on nie byle jakiego trenera. Wprawdzie ową sprawność fizyczną, tj.

[…] gotowość organizmu ludzkiego do podejmowania i rozwiązywania trudnych zadań ruchowych w różnych sytuacjach życiowych, wymagających siły, szybkości, gibkości, zwinności i wytrzymałości, jak również pewnych nabytych i ukształtowanych umiejętności i nawyków ruchowych, opartych na odpowiednich uzdolnieniach ruchowych i stanie zdrowia (Sprawność fizyczna, zob. szerzej: Gilewicz 1954; Trześniowski 1958, 1961, 1979, 1989 1990; Przywęda, Trześniowski 1956 i in.),

można rozwijać samodzielnie, bez kompetentnego trenera, ale jakim kosztem i z jakimi efektami? Wyjątki nie czynią tu reguły, przeciwnie – masowość kształcenia powszechnego wyklucza prawo do bezrozumnego eksperymentowania na tym polu.

Także rozwijające się intensywnie w ostatnich latach kształcenie równoległe, któremu bez wątpienia sprzyjają niezwykły postęp technologii informacyjno-komunikacyjnych oraz cyfryzacja i upowszechnianie zbiorów bibliotecznych wraz z możliwością przekraczania granic przestrzeni i czasu w komunikacji internetowej, nie przeczy roli mistrza w relacji społecznej z uczniem. Jakże często w działalności dydaktyczno-wychowawczej, prowadzonej przez instytucje kulturalne i oświatowe, organizacje i stowarzyszenia oraz osoby prywatne albo też media, pomysłodawcą, inspiratorem, przewodnikiem i trenerem jest nauczyciel. To on słowem i przykładem własnym uczy, jak godnie spędzać czas wolny, dba o pogłębienie i poszerzenie wiedzy swych wychowanków, budzi ich zainteresowania, kształtuje zdolności i umiejętności, rozwija postawy innowacyjne i twórcze, zachęca do uczestnictwa w szeroko rozumianej kulturze, w tym także w tworzonej przez naukę. To właśnie specyficzna, intelektualna i emocjonalna relacja nauczyciela z uczniem decyduje o efektach podjętych działań.

Rzecz bowiem nie tylko w atrakcyjności zabawek, ale też w ich przemyślanym, intencjonalnym wykorzystaniu przez świadomego materii i celu nauczyciela.

Nieprzypadkowo idea kształcenia uczniów przez mistrza jest obecna od starożytności w wielu europejskich i azjatyckich kulturach, zwłaszcza w kulturze greckiej, chrześcijańskiej, jak również w chińskiej oraz indyjskiej. Nie miejsce tu na historyczne czy filozoficzne studia porównawcze, wskazywanie korzeni religijnych czy pozareligijnych. Mistrz i uczeń oraz łączące ich relacje stanowią ważne pole badań i refleksji współczesnych nauk społecznych. Problematyka ta stała się przedmiotem rozważań filozofów, psychologów i biblistów, socjologów, a także przedstawicieli sztuk plastycznych i wybitnych twórców literatury pięknej. Któż nie pamięta ze szkolnych lat: Mickiewiczowskiego Halbana, wajdeloty litewskiego, który skutecznie zapalił patriotyzm w duszy Waltera Alfa, czy Mirzy z Sonetów krymskich, Pana od przyrody Zbigniewa Herberta, albo też Johna Keatinga ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów amerykańskiej pisarki Nancy Horowitz Kleinbaum czy wreszcie antytezy mistrza – Bladaczki z Ferdydurke Witolda Gombrowicza?

Jakże różni są ci, którym przypisano miano mistrza: Sokrates z dialogów Platona, czarnoksiężnik Merlin z Opowieści Okrągłego Stołu, Wergiliusz z Boskiej komedii Dantego, hołdująca pozytywistycznym ideałom Stanisława Bozowska z Siłaczki Stefana Żeromskiego, ojciec bohatera ze Sklepów cynamonowych Brunona Schulza albo nauczycielka języka francuskiego z Madame Antoniego Libery. Co jest ich cechą wyróżniającą? Co łączy mentora ateńskiej młodzieży z mistrzem Xaoo z utopii nipuańskiej Ignacego Krasickiego czy Joanną Lipską wykreowaną przez Elizę Orzeszkową? Innymi słowy, co powoduje, że jesteśmy skłonni przypisać im owo szczególne miano? Co stanowi ich cechę immanentną?

Mistrz, maestro, guru, czempion, magister, nauczyciel i majster – tytuły zaszczytne i obligujące. Jakie cechy musi mieć człowiek, by je zyskać? Jaka umysłowość, jakie właściwości charakteru i jakie zdolności czynią go mistrzem dla tych, co poszli drogą verum, bonum, pulchrum – trzech nierozerwalnych wartości: prawdy, dobra i piękna, które są istotą odwiecznego, greckiego kanonu wychowania i transcendentalii metafizyki chrześcijańskiej? Problematyka ta jest od lat polem badań i refleksji nauk pedagogicznych.

Na konferencję Mistrz i uczeń w cyfrowym świecie, która miała miejsce w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w ramach cyklu ogólnopolskich spotkań „Cyberprzestrzeń i światy wirtualne”, udało się zaprosić znakomitych profesorów oraz doktorów, wkraczających na pole nauki z pasją i z bogatym już nierzadko doświadczeniem. Ich wypowiedzi były bardzo różne, tak jak różne są drogi i owoce ludzkiej mądrości. Prezentowano perspektywy: techniczną i humanistyczną, historyczną i informatyczną, pedagogiczną i medioznawczą, kulturoznawczą i filologiczną. Odmienne podejścia metodologiczne, różnorodne aspekty widzenia, bogactwo kontekstów przywoływanych przez prawdziwych mistrzów można było poddać analizie, zastanowić się nad nimi, odnajdując w inter- i transdyscyplinarnej dyskusji wskazówki i rozwiązania użyteczne we własnej pracy naukowej. Takie właśnie funkcje: opisową, wyjaśniającą oraz inspirującą, powinny pełnić prace zamieszczone w niniejszym tomie serii „Cyberprzestrzeń – Człowiek – Edukacja”, przygotowywanej do druku od 2015 roku przez zasłużoną i niezawodną Oficynę Wydawniczą „Impuls” w Krakowie. Dla zachowania jednorodności tematycznej teksty są starannie selekcjonowane i porządkowane w kolejnych tomach cyklu wydawniczego. [...]

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d158hmj
d158hmj
d158hmj