Mieszkanie, pieniądze, dodatki. Rosyjska armia najlepszym pracodawcą
Masz 17 lat, mieszkasz w Rosji i nie wiesz, co ze sobą zrobić. Najlepszą perspektywą - przekonuje tamtejsza propaganda - jest wstąpienie do armii czy FSB.
Plakat werbujący do rosyjskiej armii i straży granicznej FSB krąży na Twitterze. Postanowiliśmy się mu przyjrzeć, żeby zobaczyć, jak armia, która ponosi olbrzymie straty w Ukrainie, gdzie miała walczyć dwa-trzy dni, a walczy już 140, namawia młodych ludzi do zaciągnięcia się w jej szeregi.
Plakat przedstawia dwie drogi dla młodego człowieka, który skończył szkołę podstawową i średnią, czyli w sumie 11 klas. Młody Rosjanin ma 17 lat i musi dokonać ważnych wyborów życiowych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W pierwszej wersji decyduje się na studia. I to, jak wynika z plakatu, jest jego poważny błąd. Co go bowiem czeka? Na pewno nie duże pieniądze i na pewno nie własny dom. Raczej same kłopoty i wielki brzuch od piwa.
Młody człowiek może zrobić licencjat czy magistra. Za naukę zapłaci 100 tysięcy rubli rocznie (ok. 8 tysięcy zł). Do tego wynajem mieszkania i wydatki na życie – za to akurat zapłacą niezbyt majętni rodzice.
W wieku 23 lat młody człowiek po studiach idzie do pracy. Średni dochód to 20 tysięcy rubli (ok.1600 zł). Ale trzeba już płacić ratę hipoteczną w wysokości 15 tys. rubli (1200 zł); do tego 23-latek sam płaci za bilety, sam kupuje leki i jedzenie. W sumie jest na minusie.
W wieku 39 lat nasz bohater – jak wynika z plakatu - ma spory brzuszek i zrzędzącą żonę. Ma co prawda wyższe wykształcenie, ale ma też dług w wysokości 720 tysięcy rubli (ok. 60 tys. zł), staż pracy zaledwie 16 lat; do emerytury wciąż ma 21 lat, i zarobił w sumie przez te wszystkie lata od ukończenia studiów ok. 3 mln rubli (ok. 247 tys. zł).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ilja Jaszyn krytykował działania Kremla. Rosyjskiemu opozycjoniście grozi 15 lat więzienia
A w armii?
Plakat rekrutacyjny nie pozostawia wątpliwości, że to jest właściwa ścieżka. W Rosji w wieku 19 lat można podpisać pierwszy trzyletni kontrakt z wojskiem. Dostać mieszkanie służbowe i pensję od 20 tysięcy rubli (1600 zł). Wojsko pokryje wydatki na urlop wakacyjny, ubezpieczenie medyczne i wpłaci składkę emerytalną.
(Swoją drogą, Duma pracuje nad tym, żeby pierwszy kontrakt można było podpisać z wojskiem już w wieku 17 lat).
Dalej? Po 3 latach kolejny kontrakt na 3,5 bądź 10 lat. Nasz żołnierz zawodowy może skończyć kurs oficerski; dostać 30 tys. rubli pensji (2500 zł); może też przystąpić do kasy oszczędnościowo-hipotecznej, a państwo spłaci jego kredyt. W wieku 25 lat młody żołnierz ma więc mieszkanie, szczęśliwą żonę i dziecko oraz perspektywę awansu zawodowego z pensją nawet 35 tys. rubli (2900 zł).
Natomiast w wieku 39 lat nasz sołdat ma wyższe wykształcenie, spłacone mieszkanie, staż pracy 20 lat (zostaje wtedy "weteranem służby wojskowej"); ma także zagwarantowaną emeryturę od 15 tys. rubli (1200 zł). W sumie przez te wszystkie lata zarobił nie trzy, ale 9 mln rubli (740 tys. zł). Może albo dalej służyć w armii, albo zostać urzędnikiem państwowym. A jego najstarszy syn zostaje kadetem – czyli chodzi do podstawówki w systemie wojskowym, idąc w ślady taty.
Awans społeczny, mieszkanie, łada
Paradoksalnie jest na tym plakacie dużo prawdy. Jak mówi WP dr Wojciech Siegień, specjalista od Rosji z Uniwersytetu Gdańskiego, im dalej od Moskwy i Sankt Petersburga, tym łatwiej zwerbować młodych ludzi do wojska.
- W Buriacji czy Dagestanie, czyli zubożałych rejonach Rosji, wojsko może być jedynym sposobem na zarobienie przyzwoitych pieniędzy – mówi Siegień. – To się im opłaca i daje awans społeczny. Ukraińskie służby wywiadowcze SBU przechwyciły rozmowy kobiet z ich mężami na froncie. One namawiały ich intensywnie, żeby zostali na froncie jeszcze kilka tygodni, bo wtedy do domu trafią poważne pieniądze, od miliona do nawet kilkunastu mln rubli, jeśli żołnierz zostanie ranny. Wysokie są też odszkodowania dla rodzin za śmierć. Jakkolwiek przerażająco to brzmi, to może im się kalkulować. Niestety, świadczy to o moralnym gniciu tego społeczeństwa.
- Z drugiej strony dowództwu rosyjskiemu nie opłaca się szukać ciał poległych, bo jak nie ma ciała to nie ma pieniędzy – mówi Siegień. – Wtedy taki martwy żołnierz dostaje status "zaginionego" i nie ma możliwości wypłaty. Nawet matrosi z zatopionego krążownika "Moskwa" dostali status "zaginionych", bo nie wydobyto ich ciał.
Pułkownik Piotr Lewandowski tłumaczył niedawno w WP, że główną motywacją do wyjazdu na Ukrainę są dla Rosjan pieniądze, a nie patriotyzm:
- Nie ma się co łudzić, że jakikolwiek rosyjski żołnierz walczy w Ukrainie dla idei. Wyszkoleni żołnierze dostaną tam w miarę duże pieniądze za relatywnie krótką umowę. Taki żołnierz wychodzi z założenia: wrócę po pół roku, kupię sobie ładę, podniosę sobie standard życia. A może też przy okazji wrócę z frontu z łupami z Ukrainy? Wezmę elektronikę, sprzęt AGD, a może i czyjeś oszczędności.
Łapanka pod sklepem
Mimo wszystko, nawet jeśli pieniądze są dobre, nie każdy młody Rosjanin chce robić za "mięso armatnie" w Ukrainie. Media opisywały łapanki w Donieckiej czy Ługańskiej Republice Ludowej (DLR i ŁRL): studenci, wykładowcy akademiccy, urzędnicy czy nawet muzycy z Donieckiej Filharmonii Obwodowej, byli podstępnie zwabiani na komisję wojskową, a stamtąd nie wracali już do domu, tylko trafiali na front. W ten sposób na front trafiło 55 muzyków bez podstawowego przeszkolenia wojskowego. Ginęli po rosyjskiej stronie pod Mariupolem.
Wojciech Siegień: - Łapanki były w DRL, ŁRL czy Chersoniu, wbrew konwencji genewskiej. Pobór idzie na siłę. Kobiety filmowały, jak ich mężowie czy synowie są rekrutowani nawet pod lokalnym sklepem. Nie ma znaczenia wiek czy stan zdrowia delikwenta.
Przesłuchiwani przez Ukraińców jeńcy rosyjscy potwierdzali, że byli studentami, dopóki nie dostali wezwanie na komisję, a po kilku dniach trafiali na front.
– Użycia broni uczyli się po drodze na pace ciężarówki – mówi Siegień.
Siegień przypomina, że poza armią państwową, istnieje też w Rosji równoległa tzw. "prywatna firma wojenna".
- To są najemnicy – mówi Siegień. – Dobrym przykładem jest Grupa Wagnera. Państwu są na rękę, bo jeśli taki żołnierz zginie, to nie jest wtedy sprawa urzędowa. Nie trzeba płacić im odszkodowania. To jest szara strefa wojny. Poza tym pojawiają się doniesienia, że pobór do wojska rosyjskiego zaczął się już nawet w więzieniach. Odsiadujący kary są wypuszczani na wolność z bronią w ręku i kierowani do Ukrainy.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski