Trwa ładowanie...

Michał Rusinek dla WP: Podsłuchiwanie zostawiam służbom specjalnym. Ja staram się raczej rozmawiać z dziećmi

Którą bajkę lubi najbardziej? Jakie zamówienie złożyli u niego najmłodsi czytelnicy? I w końcu - jak ocenia talent literacki gwiazdy "Leona zawodowca"? O tym wszystkim opowiada Wirtualnej Polsce Michał Rusinek, tłumacz bajek Natalie Portman.

W rozmowie z WP Michał Rusinek opowiedział o kulisach tłumaczenia książki Natalie PortmanW rozmowie z WP Michał Rusinek opowiedział o kulisach tłumaczenia książki Natalie PortmanŹródło: FORUM, Getty Images, fot: Jacek Szydlowski/FORUM
d26jnen
d26jnen

Znana aktorka, opowiadająca znane bajki zupełnie na nowo i mistrz słowa, przekładający je na język polski. To połączenie musiało przynieść znakomity efekt. I tak się rzeczywiście stało. Wydawnictwo Znak Literanova wypuściło zbiór bajek autorstwa Natalie Portman w tłumaczeniu Michała Rusinka. Rusinek zdecydował się opowiedzieć Wirtualnej Polsce o tym, jak opowiada, czyta i przekłada bajki.

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Jaka jest twoja ulubiona bajka? Co z niej najbardziej zapamiętałeś?

Michał Rusinek: Chyba najbardziej lubię bajkę o Czerwonym Kapturku. Nie dlatego, że wstrząsnęła mną jakoś szczególnie w dzieciństwie (o wiele bardziej wstrząsnęły mną bajki braci Grimm czy Andersena, także dzięki ilustracjom Szancera), ale dlatego, że można z niej wiele wyczytać, jeśli czyta się ją przez psychoanalityczne okulary. Jest to wtedy feministyczna opowieść o młodej kobiecie w świecie mężczyzn. I kończy się śmiechem kobiet. Bardzo pouczające!

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Czy lubisz opowiadać bajki? Trzymasz się kanonu czy zmieniasz je, uwspółcześniasz, ustraszniasz, czy może uśmieszniasz?

Przyznam, że tylko raz napisałem uwspółcześnioną wersję klasycznej bajki - o Kopciuszku, a właściwie: Kupciuszku, bo była to dziewczynka, która miała szczególną namiętność do kupowania sobie ciuszków. Częściej i chętniej posługuję się aluzjami do klasycznych bajek, także w przekładach. Uważam, że należy od dziecka przyzwyczajać czytelników i czytelniczki do zabiegów intertekstualnych, od których roi się we współczesnej literaturze dla dorosłych.

d26jnen

Czym cię zaskoczyły bajki Natalie Portman?

Klasyczną formą, w której autorce udało się zawrzeć także aluzje do współczesności. I językiem - niby tradycyjnym, ale bardzo czytelnym dla współczesnych dzieci. To są bardzo dobrze napisane teksty, kunsztownie rymowane i trzymające rytm. Takie rzeczy bardzo doceniam. I takie rzeczy dobrze się tłumaczy.

Jak ci się podobają jej pomysły na modyfikowanie klasycznych opowieści?

Bardzo mi się podobają. Uwspółcześnianie nie polega na zmianie dekoracji czy strojów, nie sili się tu autorka na naśladowanie języka współczesnych dzieci. Wybrała sobie bajki - m.in. Ezopa, które są dość uniwersalne albo w których delikatne przesunięcie akcentów pozwala zwrócić uwagę na ważne współcześnie kwestie, jak na przykład klimat.

d26jnen

Czy z tak uwspółcześnionych bajek dzieci mogą się lepiej uczyć o świecie i o emocjach?

Te bajki nie są nachalnie dydaktyczne, co ważne, bo nachalny dydaktyzm współczesne dzieci odrzuciłby od lektury. Natomiast wplecenie go we wciągającą i dobrze napisaną fabułę zwiększa prawdopodobieństwo, że czegoś się nauczą i coś lepiej zrozumieją.

Czy kontaktowałeś się z nią, pracując nad przekładem?

Nie. Podejrzewam, że byłoby to trudne, ale pewnie gdybym miał taką potrzebę, to jakoś by mi się to udało. Książka jest jednak zrozumiała i przejrzysta, więc nie potrzebowałem konsultacji.

d26jnen

Czy wypróbowywałeś swoje pomysły na dziecięcych słuchaczach? Czy ich uwagi skłaniały cię do zmian i korekt?

Kiedy zaczynałem tłumaczyć i pisać dla dzieci, to swoje pomysły testowałem na własnych dzieciach. Teraz są już dorosłe, ale zanim doczekam się wnucząt, testuję je na cudzych dzieciach, w czasie spotkań autorskich. Dostaję także od dzieci listy z konkretnymi zamówieniami: "Panie Michale, dziękuję za książkę o Chopinie. Jest fajna. Ale następną proszę napisać o piłce nożnej". To zlecenie jeszcze przede mną, ale nie wiem, czy mam dostateczną orientację w sporcie, aby je zrealizować.

Jak dalece byłeś wierny oryginałom, a na ile udało ci zrywać z translatorskiego łańcucha i dać poszaleć swojemu językowi?

Staram się być wierny oryginałowi, ale też wiem, że moim zadaniem jest stworzenie polskiej książki, a to czasami wymaga głębszych ingerencji w tekst, zwłaszcza ten rymowany. Myślę, że do owego zrywania się z łańcucha trzeba dojrzeć. Ale i mieć świadomość, że nie należy odbiegać zbyt daleko.

d26jnen

Czy tłumaczenie tekstów dla dzieci różni się od translacji dla dorosłych?

Nie lubię takich podziałów. Pisząc, zawsze wyobrażam sobie modelowego czytelnika lub czytelniczkę. Mają oni z grubsza określony wiek i kompetencje językowe oraz pozajęzykowe. Kiedy piszę lub tłumaczę, staram się do nich mówić tak, aby mnie zrozumieli, ewentualnie, by delikatnie poszerzyli swoją znajomość języka. No i czasami - świata.

Czy podsłuchujesz dzieci, aby uczyć się ich języka czy wolisz raczej podrzucać im nowe słowa, a potem obserwować, jak je przejmują i używają, jak swoje?

Podsłuchiwanie zostawiam służbom specjalnym. Ja staram się raczej rozmawiać z dziećmi, słuchać ich. Także sporo się od nich uczę. Nie tylko od nich - także od studentów, bo to już pokolenie moich dzieci. W ogóle uważam, że starzy mogą się dowiedzieć od młodych bardzo wiele. Ważne, aby tego chcieli.

d26jnen

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat kontrowersje wokół "Małej syrenki", rozprawiamy o strajku scenarzystów i filmach dokumentalnych oraz zdradzamy, jakich letnich premier kinowych nie możemy się doczekać. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d26jnen
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d26jnen