Po wyborach wystawiła dom na sprzedaż i wyjeżdża. Ma już nawet chętnego kupca
- Urodziłam się jako niewolnik, w systemie komunistycznym, nie chcę tak umrzeć - mówi w rozmowie z WP Manuela Gretkowska. Tuż po ogłoszeniu wyników wyborów poinformowała, że wyjeżdża z Polski.
Reakcje na wyniki wyborów i co, co działo się wieczorem 12 lipca w sztabach, są różne, często skrajne. Na pewno pełne emocji. Pisaliśmy wam już o reakcjach Karoliny Korwin Piotrowskiej i Pauliny Młynarskiej na wystąpienie Kingi Dudy. Oczywiście sporo mówi się też o wynikach dwóch kandydatów, które pokazały, jak podzieleni są wyborcy w kraju. Okazuje się, że niektórzy w związku z tym postanowili zdecydować się na radykalne rozwiązania - jak Manuela Gretkowska.
Zobacz: Wystąpienie Kingi Dudy po ogłoszeniu sondażu IPSOS. "Nikt nie zasługuje, by być obiektem nienawiści"
Niedługo po ogłoszeniu wyników prezydenckiego wyścigu pisarka opublikowała na swoim facebookowym profilu ogłoszenie o sprzedaży domu.
A napisała tak: "Sprzedam dom typu Dworek Polski pod Zalesiem Górnym, z powodu wyjazdu za granicę. Pow. 110m, (3 pokoje, 2 łazienki, salon z kuchnią), działka 900. Garaż ze strychem, piękny ogród, bambusowy zagajnik, platan osłaniający drewniany taras. Wspaniali sąsiedzi przy ulicy o takiej samej zabudowie. Cena 750 tys. do negocjacji".
Pod wpisem rozgorzała gorąca dyskusja i chyba nikt nie miał wątpliwości, że to nie przypadek, że Gretkowska akurat teraz wrzuciła takie ogłoszenie. W rozmowie z WP pisarka potwierdza, że zdecydowała się z mężem na emigrację. Mają już nawet pierwszego chętnego na zakup domu.
- O wyjeździe z kraju dyskutowaliśmy z mężem od dawna i stwierdziliśmy, że tą granicą wytrzymałości są wybory prezydenckie. Ktoś już się zainteresował naszym ogłoszeniem sprzedaży domu. Mam nadzieję, że to sfinalizujemy - przyznaje.
Nie pierwszy raz
- Nie jest to łatwa decyzja. To jest coś, o czym dyskutujemy od kilku lat. Wybraliśmy dwa miejsca, w których będziemy żyli. Możemy, więc to zrobimy. Nie jesteśmy współcześnie nigdzie przywiązani. Myślę, że to racjonalna decyzja. A że od dawna o tym pisałam na Facebooku, więc ją tam ogłosiłam - mówi.
Gretkowska komentuje, że nie pierwszy raz życie i sytuacja polityczna zmusiła ją do wyjazdu z kraju.
- Uciekałam z kraju w ’88 roku, tuż po studiach, na azyl polityczny, teraz godnie spier...am - przyznaje.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Uciekałam w ciemno, bez pieniędzy. Do Szwecji, do Ameryki wyjeżdżałam już jako osoba dorosła. To nie jest żadna tragedia. Mam możliwość wyjechać na dłużej za to nie mam ochoty na wiele rzeczy, które się tu dzieją. Nie chcę obrażać nikogo, kto zostaje. Jeśli jestem wściekła to na siebie, że nie udało się mi, nam przez tyle lat żyć normalnie. Całe świadome życie od 18. roku życia byłam zaangażowana w politykę: przez azyl polityczny, przez tworzenie partii politycznej, przez pisanie. Urodziłam się jako niewolnik, w systemie komunistycznym, nie chcę tak umrzeć. Chcę żyć w świecie, gdzie nie ma ciągle "oni" i "my".
Czy jest aż tak źle? W końcu Kinga Duda podczas wieczoru wyborczego apelowała, żeby nikt w kraju nie czuł się wykluczony. Gretkowska ma ostre zdanie na temat tych słów.
- Córka prezydenta mówi, że "nikt nie powinien się bać"? Czego? Oddychać? Przecież prawo do różnych orientacji seksualnych jest zagwarantowane w demokracji. Tak samo jak różne pochodzenie nie jest powodem do prześladowań i szczucia, do którego przyłożył się jej tatuś, doktor prawa - komentuje WP.
- Głoszenie podstawowych praw człowieka przez dziewczynę w bieli wyglądało jak ogłoszenie dobrej nowiny dzikim. Nie wiem, czy powiedziała to dlatego że wstydzi się za ojca, czy dlatego że miała pokazać młodzieży, że tatuś nie jest aż tak zły - przyznaje.
Decyzja Gretkowskiej spotkała się z ogromnym odzewem internautów. I gdy jedni piszą, że zazdroszczą i chętnie poszliby w jej ślady, inni uspokajają, że nie można dać się ponieść emocjom. A i nie brakuje tych, którzy jeszcze czekają na pełne wyniki wyborów ze wszystkich komisji.