Trwa ładowanie...

Malarstwo stało się lekarstwem. Tragiczny wypadek Fridy Kahlo

Meksyk, 1925 rok. Frida Kahlo marzy o karierze lekarki, jednak tragiczny wypadek niweczy jej plany. W rezultacie tych właśnie doświadczeń staje się ikoną popkultury. W zbiorowej świadomości pozostając jedną z najbardziej barwnych, ale też tajemniczych postaci świata sztuki.

Frida Kahlo "Autoportret z cierniowym naszyjnikiem i kolibrem"Frida Kahlo "Autoportret z cierniowym naszyjnikiem i kolibrem"Źródło: Materiały prasowe
d37jp1j
d37jp1j

Nastoletnia Frida Kahlo była jednym z pasażerów autobusu, który zderzył się z tramwajem. Podczas tragicznego zdarzenia przyszła malarka nadziała się na metalową poręcz, złamała kręgosłup, miednicę, żebra, obojczyki, nogę... Świadkowie wypadku opowiadali potem, że koszmarny obraz przykrył złoty pył (podobno jeden z pasażerów wiózł proszek złotniczy).

Wielokrotnie operowana dziewczyna została włożona w gipsową skorupę, w której spędziła długie 3 miesiące. Poniższy Fragment pochodzi z książki "Frida Kahlo i kolory życia" autorstwa Caroline Bernard, rozpoczynającego nową serię wydawniczą "Wyjątkowe kobiety" wydawnictwa Znak Horyzont.

Frida słyszała, jak ojciec rozmawia na zewnątrz z matką, nie wiedziała jednak, czego rozmowa ta dotyczy. Kilka minut później wrócił z dużą kasetą malarską pod pachą, która stała w jego gabinecie na półce. Frida od zawsze chciała ją dostać. W drugiej ręce niósł paletę i duży słoik z pędzlami różnych grubości i długości.

Zobacz: Znane pary ze sporą różnicą wieku

– Znowu chcesz mnie uczyć malować? – spytała. Bardzo lubiła wspominać wspólne godziny spędzone z ojcem.

d37jp1j

– Nie. Ale myślę, że teraz potrzebujesz tych rzeczy bardziej niż ja – powiedział, kładąc skrzynkę na jej łóżku. – Powinienem wpaść na ten pomysł dużo wcześniej.

– Tato, nie mogę wstać. Nie mogę nawet usiąść. Jak mam malować?

– Twoja matka coś wymyśliła. Jutro z samego rana jadę do Agosta. Zbuduje ci sztalugę, którą położymy na twoim łóżku, żebyś mogła malować na leżąco. – Wyszedł szybko z pokoju i po chwili wrócił z dużym lustrem. – Do czego ci łoże z baldachimem? – spytał i klasnął w dłonie. – Przymocujemy ci to lustro nad głową. Wtedy będziesz lepiej widziała to, co malujesz na gorsecie.

– Mogę namalować siebie i moje życie. I historie, które mi opowiadasz – rzekła Frida i poczuła, jak narasta w niej nadzieja. – Mogłabym ładnie pomalować swoje życie, tak jak to zrobiłam na gorsecie.

d37jp1j

– Co powiedziałaś? – spytał ojciec.

– Nic takiego – odparła. Myśl ta dopiero przyszła jej do głowy i dziewczyna uznała ją za zbyt cenną i kruchą, by już dzielić się nią z ojcem. Otworzyła skrzyknę z farbami olejnymi i przejechała palcem po kolorze niebieskim i magencie. Niebieski jak kwiaty jakarandy, czerwony jak jej krew, jak spódnice kobiet na targu… W jej głowie natychmiast pojawiły się obrazy, które namaluje tą czerwienią. Najchętniej zaczęłaby natychmiast.

Guillermo szybko wezwał Cristinę, aby pomogła mu zainstalować lustro, co wyrwało Fridę z zadumy.

d37jp1j

Siostra stanęła na materacu łóżka, by przytrzymać ciężkie lustro, podczas gdy ojciec przymocowywał je pasami. Cristina niechcący wbiła stopę w bok Fridy. Młodsza siostra wrzasnęła z bólu, ale potem zagryzła zęby i powiedziała szybko:

– Nic się nie stało, mocujcie dalej!

Gdy lustro zostało już umieszczone nad łóżkiem, Cristina i ojciec spojrzeli na Fridę wyczekująco. Frida popatrzyła w górę... i się przeraziła. To miała być ona? Ta zmartwiona, skrzywiona z bólu twarz miała należeć do niej? Ta chuda istota to ona?

d37jp1j

– Proszę, muszę na chwilę zostać sama i przyzwyczaić się do tego stracha na wróble nad moim łóżkiem.

Wielkie czarne oczy otoczone czarnymi obwódkami z bólu i zmęczenia. Nad nimi czarne brwi wyglądające jak ptasie skrzydła i dominujące na twarzy. Blade, zapadnięte policzki, ostro zakończony nos. Pod spodem delikatne usta, na których znajdowały się resztki błyszczącej czerwonej pomadki. A niżej biała szyja, wystająca spod gorsetu, dłonie o długich palcach i czerwonych wypiłowanych paznokciach, którymi w tak elegancki sposób poruszała, a które teraz były złożone jak do modlitwy.

Ponownie spojrzała w górę, na swoje włosy. Były zaczesane do tyłu z przedziałkiem pośrodku. Ponieważ nie nosiła grzywki, widziała swoje wysokie, jasne czoło. Pojedyncze ciemne włoski tworzyły cień wokół linii włosów. Wyobrażała sobie, jak namaluje tę twarz, i ku jej zaskoczeniu owo oblicze nagle się zmieniło. Pod bólem pojawił się uśmiech, wyraz nadziei i ostrożnej ufności. A jeśli dzięki malowaniu ukształtuje nie tylko swoje otoczenie, lecz także całe swoje życie?

Frida Kahlo 1926 Materiały prasowe
Frida Kahlo 1926Źródło: Materiały prasowe, fot: Guillermo Kahlo

Następnego ranka tuż po przebudzeniu Frida znowu spojrzała na swoje ciało, które bardzo dobrze widziała w ustawionym pod lekkim kątem lustrze. Wciąż odkrywała nowe szczegóły, zastanawiała się, jaki wpływ na innych musiała mieć ta zmęczona twarz. Tak długo się sobie przyglądała, aż wreszcie Agosto, który kilka domów dalej miał swój zakład stolarski, przyniósł jej sztalugę. Była to prosta konstrukcja składająca się z kilku połączonych i regulowanych listew. Dwie należało położyć po prawej i lewej stronie łóżka obok ciała Fridy i wtedy rozkładała się podkładka do malowania, przytrzymywana z tyłu na dwóch podpórkach. Kąt podkładki można było regulować, tak by ustawić ją bezpośrednio nad twarzą Fridy. Ojciec z zadowoleniem przyjrzał się konstrukcji, ustawił ją na łóżku, a potem zostawił Fridę samą.

d37jp1j

Kiedy po raz pierwszy zanurzyła pędzel w farbie i wykonała pociągnięcie na papierze, poczuła, jak jej ciało zalewa fala prawdziwego szczęścia. Z ulgi zachciało jej się płakać. Skoro nie mogła wyjść w świat, to może mogła przenieść wyobrażony świat na płótno? Już sam zamaszysty ruch pędzlem na papierze bardzo poprawił jej samopoczucie. Z początku malowała szybko kreski i kółka, by wyczuć pędzel. Malowała przecież na leżąco i musiała trzymać pędzel w pozycji, do której jeszcze nie przywykła, co sprawiało jej trudności. Kilka kolorowych kropli spadło na jej bluzkę i poduszkę, bo nabrała na pędzel za dużo farby, wiedziała jednak, że bez trudu to opanuje.

Nie miała jeszcze pojęcia, co konkretnie chce namalować. Najchętniej wszystko! Obraz, który pomógłby jej przetrwać wszystkie te godziny, gdy będzie uwięziona w gipsowym gorsecie. Obraz, który pokaże jej piękno i możliwości życia, od którego była teraz odcięta. Obraz pełen kolorów, które pokryją te nędzne fugi w szarych płytkach! Tak, właśnie to chciała namalować! Oczywiście była jeszcze nieopierzoną malarką, kiełkowała w niej jednak pewność, że znajduje się na początku zupełnie nowej drogi i nada swemu życiu nową treść.

Jeszcze raz westchnęła ze szczęścia i ponownie zanurzyła pędzel w farbie.

Matilde, Adriana, Frida and Cristina Kahlo Wikimedia Commons
Matilde, Adriana, Frida and Cristina KahloŹródło: Wikimedia Commons, fot: Guillermo Kahlo

Kiedy Guillermo zobaczył jej pierwszy obraz, portret ich indiańskiej kucharki Ameldy, był pod wrażeniem. Amelda na początku nie chciała dać się namalować z obawy przed tym, by jej dusza nie została uwięziona w płótnie. Jednak Fridzie udało się przekonać kobietę.

d37jp1j

– Namalowałam też Adrianę! – powiedziała z dumą, wskazując na inny obraz oparty o ścianę obok łóżka. Guillermo dokładnie mu się przyjrzał. Na obrazie była starsza siostra Fridy Adriana, stojąca przed kościołem, w sukni o głębokim dekolcie. Frida przerysowała kościół z jednego ze zdjęć Guillerma.

– Co powie na to twoja matka? Z pewnością zwróci uwagę na kontrast między twoją wyzywająco ubraną siostrą a domem modlitwy.

Frida się uśmiechnęła.

– Nie pokazałam jej go. A Adrianie się podoba. Kilka razy musiałam go poprawiać, na szczęście jednak nauczyłam się od ciebie retuszowania. Tak samo jak malowania delikatnymi pędzlami z sierści borsuka. To też dobrze, bo na sztalugach mam miejsce tylko na małe formaty.

– A co, jeśli ktoś nie ma czasu, by ci pozować?

– To znaczy, gdy nie znajdę sobie ofiary? Wtedy maluję siebie.

Po wyjściu ojca Frida ponownie spojrzała na siebie w lustrze. Zobaczyła w nim osobę, którą znała najlepiej na świecie: samą siebie. Wzięła do ręki pędzel.

W kolejnych dniach i tygodniach bardzo dużo ćwiczyła. Po wykonaniu każdego szkicu, po przeprowadzeniu każdej próby szukała zmian i śladów, jakie wypadek pozostawił na jej twarzy. Czasami widok był bardzo kiepski i opłakiwała to, co straciła, zmarnowane miesiące, gdy leżała na łóżku złamana bólem, podczas gdy inni podróżowali do Europy tak jak Alejandro albo się uczyli, kochali, żyli. Ale przecież ja żyję w moim malarstwie, myślała wtedy przekornie. Życie jest zbyt piękne, zbyt kolorowe, by je po prostu znosić. Chcę się nim rozkoszować, cieszyć się radością i miłością!

Podczas malowania miała dużo czasu, by o tym wszystkim rozmyślać. Podzieliła się swoimi przemyśleniami z kilkoma najbliższymi przyjaciółkami. Jedną z nich była Alicia Galant, koleżanka ze szkoły, która często ją odwiedzała.

– Pamiętasz, jak biegałaś w męskim kombinezonie i spinałaś nogawki metalowymi spinaczami, żeby szybciej jeździć na rowerze? Miałaś wtedy krótkie włosy jak chłopak i byłaś z nas wszystkich najdziksza. – Alicia owinęła się ciaśniej wełnianą chustą, bo w pokoju Fridy panował chłód.

Frida wybuchła śmiechem.

– Gdy twoja matka zobaczyła mnie po raz pierwszy, z przerażenia aż pobladła.

Alicja się roześmiała.

– Powiedziała, że wyglądasz wstrętnie, i naprawdę chciała zabronić mi kontaktów z tobą!

– Czy ona wie, że tak często mnie odwiedzasz?

Alicia spuściła wzrok.

– Sądzi, że nie stanowisz już dla mnie zagrożenia. Gdy się na ciebie patrzy, można dojść do takiego właśnie wniosku. Zapuściłaś włosy i nosisz spódnice.

Frida prychnęła.

– Żeby się nie zdziwiła!

Przez chwilę obie milczały.

– Dlaczego tak na mnie patrzysz? – spytała zdumiona Alicia.

– Kiedy znowu do mnie przyjdziesz? Chcę cię namalować. Zostań w takiej pozycji, nie, odwróć głowę w drugą stronę, tak jak wcześniej. Tak, to jest to! Podaj mi szybko szkicownik! I się nie ruszaj.

Kilkoma pociągnięciami ołówka węglowego uchwyciła najważniejsze cechy twarzy przyjaciółki. Wytarła kilka linii i narysowała je od nowa, dodała cień i pokazała kartkę Alicii.

– To ja! – krzyknęła zdumiona przyjaciółka. – Ty naprawdę potrafisz malować!

– Zapozujesz mi, żebym mogła namalować cię farbami olejnymi? Potrzebuję innego modela niż ja sama, inaczej moja próżność urośnie do patologicznych rozmiarów.

Frida, sesja dla Vogue Wikimedia Commons
Frida, sesja dla VogueŹródło: Wikimedia Commons, fot: Frissell Toni

Alicia przychodziła do niej w następnych tygodniach tak często, jak mogła, i malowanie zaczęło zmierzać ku końcowi.

Jednocześnie Frida pracowała nad kolejnym autoportretem, oba obrazy miały ze sobą wiele wspólnego i zostały namalowane w stylu włoskiego renesansu. Oba miały ciemne tło, twarze dziewczyn, dekolty i dłonie były blade i jednolite jak porcelana. Frida patrzyła na obserwatora, podczas gdy Alicja spoglądała gdzieś obok. Obie miały na sobie jednokolorowe suknie ze szlachetnych tkanin, zebranych przy dekolcie. Obie miały delikatną urodę i wyglądały przepięknie.

Gdy Frida pokazała gotowe obrazy, Alicia była zachwycona.

– Jaka ty jesteś piękna! – krzyknęła.

– Mam zamiar podarować portret Alejandrowi.

– Nadal coś do niego czujesz, prawda?

Frida wzruszyła ramionami.

– Wciąż jest w Europie, właśnie podróżuje po Francji. Wysłał mi pocztówkę z Luwrem. Jedną pocztówkę w ciągu czterech tygodni!

Alicia spojrzała na nią z niepokojem.

– Nie przejmuj się tym – powiedziała Frida. – Podaruję mu ten obraz, żeby zobaczył, co stracił, i do mnie wrócił.

Wciąż przyglądała się swojemu dziełu. Było w nim coś, o czym nie chciała zapomnieć, jakaś obietnica. Coś ważnego. Długo się nad tym zastanawiała, aż wreszcie zrozumiała, o co chodzi: to właśnie podczas pracy nad tym obrazem zaczęła poważnie traktować swoje malarstwo. To dzięki niemu malarstwo stało się lekarstwem na jej smutek, sposobem na wygnanie bólu i nadanie sensu kolejnym dniom. I być może dla Alejandra portret ten był jej wejściem w świat sztuki. W każdym razie była to odpowiedź na jej pytanie: co podarowało ci dziś życie?

Caroline Bernard, "Frida Kahlo i kolory życia", tłumaczenie Emilia Skowrońska, wydawnictwo Znak Horyzont 2021
Caroline Bernard, "Frida Kahlo i kolory życia", tłumaczenie Emilia Skowrońska, wydawnictwo Znak Horyzont 2021
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d37jp1j
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d37jp1j