Trwa ładowanie...
d1e8q05
31-01-2020 06:16

Letniska młodzieży szkolnej. Podręcznik dla kierowników. Zeszyt I-V

książka
Oceń jako pierwszy:
d1e8q05
Letniska młodzieży szkolnej. Podręcznik dla kierowników. Zeszyt I-V
Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Wydawnictwo
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Oddając w ręce naszej młodzieży podręcznik niniejszy, przywiązuję do niego życzenie, aby ktokolwiek z niego korzystać zechce, sięgnął do głębi myśli przewodniej, której jest rozwinięciem: każdy szczegół, każde ćwiczenie, każda uwaga — zmierza do tego, aby natchnąć kierowników młodzieży i ją samą zapałem do ideału, pragnieniem dzielności, sprawności, ukochaniem karności i pokornej służby, jako podstaw niezbędnych zdrowego życia narodowego. Z myślą o typie polskim dzielnym, karnym i ofiarnym, z postacią Polski przed oczami — Polski zjednoczonej i silnej mocnymi ludźmi, pracowite życie z zupełnem zaparciem się siebie Ojczyźnie ofiarującymi — każdy wiersz tej książki był pisany. A zarówno zabawa, jak gawęda, gra, zarówno jak robota przy kuchni czy w polu — do wyrabiania tego typu u nas przyczyniać się powinna. Po wojnie czeka naród polski okres wytężonej pracy — okres, w którym trutniom zbraknie miejsca w Ojczyźnie, okres, w którym od energii naszych wysiłków przedewszystkiem będzie zależało — czy praca odbudowy kraju po klęsce stanie się podstawą zjednoczenia narodu w jednem dążeniu do zupełnego zdrowia i samodzielności. Do tego okresu musimy się gotować od dziś, nie zwlekając; każdy dzień stracony, każda okazya zmarnowana — jest ciężkim grzechem przeciw miłości Ojczyzny. Potrzeba nam ludzi mocnych, karnych i ofiarnych; niech wakacye, w tężyźnie życia obozowego spędzone, dadzą młodzieży hart potrzebny, żeby następny rok szkolny uczynić owocnym, by, opuszczając szkołę, nietylko chcieli, ale i umieli pracować. Nie pisałem tej książki sam; jestem raczej redaktorem, jak autorem; chociaż znaczną część tekstu napisałem nanowo — dużo jednak także czerpałem z rozmaitych źródeł, zwłaszcza z redagowanego w roku zeszłym przez P. L. Czerniewskiego czasopisma „Skaut”; stamtąd zaczerpnąłem też dobrze przemyślane uwagi o hygienie p. Aloizego Pawełka. Korzystałem też z chętnego współpracownictwa przyjaciół. Szczególną wdzięczność winienem p. Jerzemu Wądołkowskiemu za znakomite rysunki do klisz, i za rozdział cały o zajęciach przyrodniczych; rozdział o kuchni i dyecie zawdzięczam praktykowi wypróbowanemu — p. Ignacemu Wądołkowskiemu. Bardzo ciekawy rozdział o rozmaitych przyborach, podnoszących wygody życia na letnisku, zawdzięczam p. Tadeuszowi Kowalskiemu; wreszcie zasłużony wice-prezes Towarzystwa Krajoznawczego, p. Aleksander Janowski, raczył mi udzielić cennych uwag o pracy krajoznawczej na wycieczkach. Wszystkim wymienionym — i niewymienionym pracownikom, którzy dopomogli do powstania tej książki, serdeczne składam na tem miejscu podziękowanie; nie mogę też zamknąć tej przedmowy bez wyrazu szczerej wdzięczności dla zakładu drukarskiego pod firmą „F. Wyszyński i S-ka”, którego uprzejmej gotowości i niezmordowanym staraniom zawdzięczam i pośpiech, z jakim udało się druku dokonać, i wzorowe wykonanie wydawnictwa. Warszawa, w czerwcu roku wojny 1915.

Letniska młodzieży szkolnej. Podręcznik dla kierowników. Zeszyt I-V
Numer ISBN

978-83-7850-826-7

Wymiary

120x160

Oprawa

twarda

Liczba stron

520

Język

polski

Fragment

WSTĘP. ZADANIA LETNISK WYCHOWAWCZE. Współczesne miejskie życie jest pełne bardzo groźnych dla ciała i dla duszy miazmatów. Jeżeli jest ono szkodliwe dla dorosłych, tembardziej zabójczo oddziaływać musi na organizmy młode, charaktery nie ustalone, wrażliwe, a często nie umiejące się oprzeć urokowi niebezpiecznych przyzwyczajeń miejskich. Niestety nie wydaje się dziś jeszcze możliwe przenoszenie szkół na wieś, gdzie praca wychowawcza byłaby stokroć owocniejszą, już przez swoją niezależność od wadliwej rutyny kultury współczesnej. Natomiast czas wakacyjny jest dla młodzieży tym okresem życia, w którym można i należy otrząsnąć ją i opłukać z kurzu miejskiego, naprostować wypaczenia, przez jednostronnie umysłowe zajęcia sprawione, dać jej zapas sił moralnych i zdrowia na następny rok szkolny, z konieczności w nienormalnych i szkodliwych dla zdrowia warunkach spędzany. To jest zasadniczy punkt wyjścia organizacyi letnisk dla młodzieży szkolnej, które od szeregu lat już znane i na wielką skalę rozwinięte na zachodzie, u nas dopiero powoli i z trudem zwalczają uprzedzenia i przesądy. Dotąd jeszcze uważane są letniska u nas za pewien zbytek, za miłą rozrywkę dla tych, których na nią stać. Jest to zapatrywanie błędne. Wobec oczywistej szkodliwości współczesnego życia miejskiego dla młodzieży szkolnej, jest obowiązkiem ­narodowym wobec przyszłego pokolenia umożliwienie całej młodzieży naszych miast — spędzenia miesięcy letnich z dala od gwaru, w swobodzie od rutyny kulturalnej, w żywem zetknięciu się z przyrodą i z ziemią rodzajną, w zdrowem ćwiczeniu ciała i duszy. Hasłem pedagogów współczes­nych względem wakacyi jest coraz powszechniej: na wieś! do lasów! pod namioty! Spędzanie lata „under canvas” staje się coraz powszechniejszym w Angli i we Francyi obyczajem średnio-zamożnych rodzin, które całe — rodzice z dziećmi i z ich starszem rodzeństwem, nie mając własnych siedzib na wsi, zamiast wynajmować letnie mieszkania w modnych skupiskach letnich, dla mieszczuchów urządzanych, ze wszystkiemi ujemnemi stronami życia miejskiego, kupują namioty, siadają na wóz i koczują przez kilka tygodni albo w stałem obozowisku nad morzem, czy w górach czas urlopu ojca spędzają. Dla ogółu młodzieży mniej zamożnej organizacye rozmaite, jak Boy’s-Brigades, Church lad’s brigade’s, ale przedewszystkiem olbrzymia organizacya skautowa — urządzają obozowiska letnie dla zastępów i drużyn, po ośmiu do kilkudziesięciu chłopców, a w ostatnich czasach także dla dziewcząt. Ustala się obyczaj, że tak samo oczywiście i koniecznie, jak zimę spędza młodzież w szkole nad książką, tak lato musi spędzić w lesie, w obozowisku: należy się jej nietylko pierwsze, ale i drugie, i to nie jako rozrywka tylko, ale jako konieczny środek wychowawczy. Przeciwko temu ruchowi wystawiane są dwa zwłaszcza argumenty. Pierwszy — to zaprzeczenie podstawowej przesłanki: szkodliwości życia miejskiego dla młodzieży; z tym argumentem rozprawiać się nie będę: byłby to trud równie próżny, jak tłomaczenie palaczowi nałogowemu szkodliwości palenia. Kto w zaduchu moralnym i fizycznym naszego życia miejskiego nie odczuwa trucizny, ten nie da się przekonać, że trzeba młodzież od jej działania ratować, dając jej choć przez lato świeżem odetchnąć powietrzem i oszczędzając jej nerwy i jej wrażliwość moralną bodaj przez dwa miesiące, w oddaleniu od nieustannych bodźców miejskich spędzone. Drugi natomiast argument — wystawiany bywa przeciwko każdej inicyatywie nowej i nieznanej: ogół mieszczuchów, uważający otwarte okna na przestrzał za główne źródło wszystkich chorób, obawia się letnisk dla zdrowia swoich dzieci, jako ryzykownego eksperymentu, a ludzie, obeznani z moralnemi niebezpieczeństwami internatów, obawiają się ich swobody i zbyt nielicznej opieki — dla zdrowia moralnego młodzieży. Na te obawy i zarzuty odpowiedzieć należy — ale, na szczęście, uspokoić i uchylić je łatwo. Ryzyko życia w obozowisku dla zdrowia, jest, oczywista, zależne przede­wszystkiem od przyzwyczajenia młodzieży, od jej zachowania, a także od zachowania przepisów hygieny przez nią w ciągu zimy. To ryzyko wymaga oczywiście dużej ostrożności ze strony opiekunów młodzieży na letniskach, stopniowania wymagań, indywidualnego dostosowania warunków zewnętrznych do przygotowania uczestników. Z drugiej strony jednak ryzyko to jest przez ludzi, nie obytych z życiem obozowem, w bardzo znacznym stopniu przesadzone. Na podstawie wielokrotnych doświadczeń mogę stwierdzić, że mając do czynienia w obozach, nietylko stałych, ale i ruchomych, wędrownych, z chłopcami bardzo różnego stopnia zahartowania — przekonałem się, że przy unikaniu ekscesów, jakichkolwiek forsownych marszów czy ćwiczeń, przy zachowaniu zwykłych ostrożności co do wilgoci zwłaszcza, co do dyety i t. d. — życie w letnisku dla każdego organizmu, przeciętnie zdrowego, choćby słabowitego i nie zahartowanego, jest prawdziwem lekarstwem; chłopcom powszechnie przybywa na wadze już po pierwszym tygodniu wciągnięcia się do nowego trybu życia, cera im się poprawia, sił z każdym dniem przybywa, zaziębienia, po pierwszym conajwyżej katarze — należą do zupełnych rzadkości. Najlepszym sposobem przezwyciężenia obaw i uprzedzeń pod tym względem — będzie demonstracya dobroczynnych skutków naszych letnisk: każdy chłopiec, lub dziewczyna, raz spędziwszy w letnisku kilka tygodni, zyska w swoich rodzicach niewątpliwych, gorliwych apostołów naszej idei, mających do rozporządzenia żywy przykład jej zbawiennego zastosowania. Co się tyczy możliwych wypadków — ryzyko z tego tytułu jest zupełnie odmienne; wprawa i doświadczenie samej młodzieży z roku na rok będzie znacznie je zmniejszać, jednakże głównem zabezpieczeniem musi tu być sprężysta organizacya samej młodzieży, oparta bezwarunkowo na wojskowym typie żelaznej karności, oraz dobór roztropnych i odpowiedzialnych kierowników. To samo musimy uznać za konieczne — ale też i wystarczające zabezpieczenie od niebezpieczeństw moralnych: rozluźnienia normalnych karbów obyczaju, w którym żyje i żyć musi kulturalny człowiek, nabrania niebezpiecznych przyzwyczajeń w zbyt bezpośredniem i niekontrolowanem obcowaniu ze sobą w ciasnocie namiotu i t. p. Gdy z jednej strony z góry należy postawić zasadę, że tej ciasnoty należy unikać (w pomieszczeniach stałych liczyć trzeba po 21/2 metra podłogi na jednego mieszkańca), z drugiej strony trzeba stwierdzić, że intensywne życie fizyczne, przy zdrowem zmęczeniu i znurzeniu powietrzem — stanowi najlepsze i zupełnie wystarczająco pewne zabezpieczenie od wybryków — dając natychmiastowy z wieczora, głęboki i spokojny sen; wobec tego faktu — opieka ogólna dorosłego kierownika na 25 do 40 chłopców, z pomocą jednego przynajmniej starszego pomocnika — okazuje się wszędzie zupełnie wystarczająca. Dość jest na możliwość tych niebezpieczeństw mieć zwróconą uwagę. Korzyść z letnisk dla wychowania jest oczywista. Nie zastąpi ich w tym względzie zwykłe spędzenie wakacyi „na wsi”, gdzie niestety znane są wypadki, kiedy to podrostki trawią wiejskie wczasy na kartach w zadymionym pokoju, jeśli nie na gorszych jeszcze „rozrywkach”. Natomiast dwa miesiące w obozie, poza ogromną korzyścią dla zdrowia, dają w zysku ugruntowanie karności i rozwój dzielności, których żadne inne życie nie wyrobi w tej mierze. Ustala się przytem w młodzieży smak dobry do świeżego powietrza, do radzenia sobie, do usłużności, tak naturalnie wymaganej we współżyciu, do przedsiębiorczości — i urasta w duszy zapora przeciw gnuśności, lenistwu i swawolnej samowoli — tych potwornych ran, toczących nasz typ narodowy. A dodać należy jeszcze jedno: właściwie prowadzone letnisko daje młodzieży okazyę do udziału czynnego w pracy na roli; to zetknięcie się bezpośrednie młodzieży, w miastach rosnącej, z ziemią-karmicielką, życiorodną i z pracą na niej i z nią — ma nieobliczalny wpływ na rozwój w duszy miłości ojczyzny i na wyrobienie realnego stosunku do życia społecznego. To jest coś więcej, niż krajoznawcze zainteresowanie okolicą, które wszakże samo już jest korzyścią niezawodną.

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1e8q05
d1e8q05
d1e8q05