Trwa ładowanie...
fragment
16 stycznia 2014, 11:08

Lata wojen

Lata wojenŹródło: Inne
d2z2j52
d2z2j52

Nikt nie wyjdzie z tego żywy!

Od chwili, kiedy opuścił Wenecję, deszcz padał nieustannie. W ciągu ośmiu dni aż pięć razy zmieniał kapelusz, ponieważ z powodu ciągle lejącej się z nieba wody jego poły zupełnie się rozkleiły i nakrycie głowy stało się niezdatne do użytku- Jednak mimo to młody mężczyzna nie zatrzymywał się, bo spieszyło mu się na nową wojnę.

Było rzeczą oczywistą, że zatrzymał się na kilka dni we Florencji - tamtejszy książę podarował mu bowiem i jego towarzyszom podróży sześć flaszek wina marki Verdea, a także kosz z owocami i dziczyzną. A wszystko to tylko dlatego, że przybysz pochodził z potężnego królestwa na północy, przeciwko któremu brat księcia walczył wcześniej w czasie wielkiej wojny.

Teraz młody człowiek jechał dniem i nocą krętymi, górskimi drogami przez Alpy, zostawiając za sobą Innsbruck i Norymbergę. Kiedy niebo trochę się rozjaśniło - a było to w okolicach Bambergu - mógł przyśpieszyć nieco jazdę. W szalonym tempie minął Jenę, Lipsk, Wittembergę i Berlin. Nocą 11 lipca, po całodziennej, 180-kilometrowej jeździe na koniu, dotarł wyczerpany do Szczecina. Minęły 23 dni od chwili, kiedy opuścił spalony słońcem Rzym.

Właściwie to zamierzał odpocząć w Szczecinie, który był dla niego niemal miastem rodzinnym. Ale w porcie stał już pękaty galiot szykujący się do rejsu do Prus. Jego ładunek stanowiła amunicja. Gdyby nie skorzystał z tej okazji, musiałby czekać ponad półtora miesiąca, a tyle czasu już nie miał. Dlatego bez wahania wszedł na pokład.

d2z2j52

Silny wiatr wyprowadził ich na wody Bałtyku. Statek kierował się wzdłuż wybrzeża, a trzy dni później wpłynął do Pilawy - małego, wschodniopruskiego miasteczka. Stamtąd nasz wędrowiec prawie natychmiast ruszył w dalszą drogę, w głąb lądu. Następnego dnia spotkał pewnego majora, który również zmierzał do miejsca, gdzie kwaterowała armia szwedzka - gdzieś na północ od Warszawy. Obaj skierowali się teraz na południe wzdłuż Wisły, a zmieniwszy w Toruniu konie, pod wieczór 17 lipca dotarli wreszcie do obozu, w którym stacjonowały zjednoczone armie szwedzka i brandenburska.

Miasto nazywało się Nowy Dwór i znajdowało się w miejscu, gdzie Bug wpada do Wisły. Ostatni odcinek drogi przemierzyli po zaoranych polach, aż do wałów obronnych taczających obóz, przybranych wspaniałymi flagami; przeszli przez fosę, minęli strażników i przemaszerowali wśród obozowych ognisk, wozów i długich, równych rzędów namiotów oraz powiązanych koni. Nasz wędrowiec dotarł wreszcie do celu.

Ale nawet i teraz nie znalazł chwili wytchnienia.Wojsko gotowało się właśnie do bitwy. Późnym wieczorem żołnierze, ich rodziny i wszyscy cywile rozpoczęli wymarsz z obozu, kierując się na południowy wschód. W zapadającym coraz gęstszym zmroku jedna kolumna wojsk ciągnęła za drugą; oddziały mijały kolejno otoczony murem cmentarz, schodziły w porośniętą krzewami dolinę rzeczną, po czym przekraczały Bug po niedawno ukończonym moście.

Cała armia rozciągnięta była na kształt potężnego, wijącego się węża - jego długość dochodziła do trzech mil. Najpierw pojawiła się jazda: szwadrony z Ostgota, Upplandu, Smalandu, Finowie i najemnicy; 7500 ludzi tworzyło 37 szwadronów. Za nimi toczyło się 58 dział artyleryjskich. Dalej maszerowała już piechota: oddziały z Vastgota, Skaraborga, Sodermanlandu i innych prowincji. Łącznie 2000 ludzi podzielonych na sześć brygad. Człowiek za człowiekiem.

d2z2j52

Kolumny ludzi i koni posuwały się powoli, z prędkością około trzech kilometrów na godzinę. Przez całą noc w okolicy słychać był to odgłos dudniących o ziemię stóp, stukot kopyt końskich i skrzypienie mostu, który zbudowano przed pięcioma dniami, a który teraz uginał się pod ciężarem wojska. Tabory zostały w obozie, a żołnierzom rozkazano, aby pobrali prowiant na trzy dni. Wszystko wskazywało więc na to, że czas bitwy zbliżał się nieuchronnie.

Tylko niewielu orientowało się, dokąd tak naprawdę kierowała się armia. Na wpół śpiący żołnierze tłoczyli się na stojąco w przesuwających się powoli kolumnach. Droga wiodła na Warszawę, gdzie stacjonowała wielka polsko-litewska armia, a przynajmniej wyobrażano sobie, że właśnie tam powinna się ona znajdować.

Przeciwnik nie mógł być zbyt daleko, bo w ciemnościach nocy roiło się od pojedynczych oddziałów jazdy litewskiej, krążących po okolicy. Jeźdźcy robili co tylko mogli, aby przeszkodzić Szwedom w przemarszu. Działali wszystkim na nerwy, ale w rzeczywistości niewiele mogli uczynić. Przeprawa przez Bug odbywała się w wolnym tempie. Kiedy około czwartej nad ranem niebo rozjaśniło się czerwienią jutrzenki, oddziały brandenburskie nadal stały na północnym brzegu rzeki. I wtedy właśnie zawalił się most.

d2z2j52

Rzemieślnicy i robotnicy wdrapali się natychmiast na jego uszkodzony szkielet i podczas gdy słońce żeglowało po niebie, pracowali w gorączkowym tempie przy naprawie konstrukcji. Przez cztery godziny długie kolumny żołnierzy i koni odpoczywały na ziemi. A kiedy w końcu naprawiono most, ciężkie cielsko węża ponownie rozciągnęło się, ukazując swą pełną długość.

Był poranek dnia pierwszego. Powietrze stopniowo nagrzewało się od słońca. Żołnierze nadal kierowali się na południowy wschód. Po prawej stronie lśniła szeroka wstęga Wisły, po lewej kontrastowała z nią zielona gęstwina lasu, nad wszystkim zaś dominowało niebieskie niebo. Około dwunastej zarządzono postój, dając żołnierzom trochę czasu na spożycie posiłku i odpoczynek na piaszczystej drodze. Głowa węża dotarła właśnie do małej wsi o nazwie Jabłonna. W jej pobliżu doszło już do kilku małych potyczek z litewskimi patrolami. Wzięto też do niewoli pierwszych polskich jeńców. Ale na razie postój przeciągał się.

Król Szwecji Karol X Gustaw otoczony wieloma innymi arystokratami zniknął w rozstawionym właśnie namiocie, aby spożyć posiłek i wziąć udział w naradzie wojennej. Dowództwo nie bardzo wiedziało, jak zachować się w obecnej sytuacji. Po chwili podjęto chyba jakąś decyzję, bo oddział złożony z około 600 kawalerzystów i dragonów dosiadł koni i odjechał na południe. Jednocześnie wojsku wydano rozkaz, aby ustawiło się w szyku bojowym na polu otaczającym wioskę.

d2z2j52

Szeroki na dwa i pół kilometra teren, rozciągający się między lasem a brzegiem rzeki, zaroił się od jazdy i piechoty, ustawionych w formie prostokąta. Aby zaś żołnierze łatwiej mogli rozpoznawać się nawzajem i odróżniać od nieprzyjaciela, powtykali sobie garście siana za otoki czapek lub obwiązali nim ramiona. Szeregom podano hasło, które na dziś brzmiało: "Wspomóż nas, Jezu".

Około godziny czwartej po południu żołnierze ponownie usłyszeli ostre dźwięki trąbki, wzywające ich do wsiadania na koń. Pochód znowu ruszył do przodu w promieniach gorącego słońca. Odstęp między rzeką i lasem znacznie się zmniejszył, a prostokątne formacje, z których składały się poszczególne oddziały, tłoczyły się obok siebie. Daleko na przedzie dał się też słyszeć głuchy odgłos wystrzałów. Awangarda wojska natknęła się na nieprzyjaciela. zaczęła się bitwa.

Oto bowiem oddział składający się z 600 ludzi starł się z polską jazdą. Po krótkiej walce Polacy umknęli na południe. Szwedzcy kawalerzyści rzucili się za nimi z kopyta i gonili w szaleńczym pościgu przez prawie pół mili. Sucha pora roku oraz kurz zalegający ziemię sprawiły, że i ścigający, i ścigani pokryli się grubo pyłem. Pośród tumanów kurzu pokazało się nagle kilka polskich szwadronów jazdy, zaskoczonych całą sytuacją, lecz po krótkiej walce i one zniknęły wśród pól. Szwedzi podążyli za nimi i nagle spostrzegli, że w gęstym, oślepiającym kurzu zapędzili się w sam środek polskich umocnień, najeżonych różnego rodzaju bronią.

d2z2j52

Polacy dali ognia ze wszystkiego, czym dysponowali. Na kawalerzystów szwedzkich spadł grad kartaczy, kul muszkietowych i granatów ręcznych. Jednak Polacy byli chyba równie mocno zaskoczeni, co Szwedzi, bo zewsząd rozległy się gorączkowe nawoływania, aby wszyscy zajęli pozycję za wałami. Po kilku minutach walka dobiegła końca. Przelatujące z sykiem pociski i zagrożenie, jakie dla Szwedów stanowiła polska jazda, która właśnie pojawiła się z tyłu umocnień, sprawiły, że Szwedzi szybko się stamtąd wycofali.

W tym samym czasie główne siły szwedzkie i brandenburskie dotarły w końcu na miejsce. Jeden oddział za drugim ustawiały się na rozległej równinie przylegającej do polskich umocnień. Po lewej stronie znajdowało się nieregularne wzniesienie, porośnięte krzakami oraz młodymi, wysokimi dębami. Miejscami prześwitywały spłachcie piaszczystej ziemi, porośniętej gdzieniegdzie olchą i topolami. Po prawej stronie żołnierze mieli rzekę, a na wprost siebie cały łańcuch polskich wałów przylegających do owego piaszczystego grzbietu.

Za linią umocnień stały liczne szeregi polskiego wojska, gotowego do stoczenia bitwy, a nad ich głowami powiewał las chorągwi i sztandarów, które łopotały poruszane lekkimi powiewami wiatru. Daleko, po drugiej stronie Wisły, majaczyły zarysy zabudowań Warszawy: wysokie, ceglane domy, dachy, kominy, wieże kościelne i wieżyczki pałaców. Widać też było długi most, po którym przelewało się coś na kształt nieskończonej rzeki - to polskie oddziały zdążały na drugą stronę, aby zetrzeć się z wrogiem.

d2z2j52
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2z2j52

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj