Trwa ładowanie...
fragment
08-07-2011 10:27

Kwartet weselny 3. Smak chwili

Kwartet weselny 3. Smak chwiliŹródło: Inne
d4i7yg0
d4i7yg0

Rozdział 1

Sama, z Norą Jones szepczącą w tle, Laurel wyczarowała z kwadratu masy cukrowej wstążkę eleganckiej, jadalnej koronki. Nie słyszała muzyki, która miała raczej wypełniać powietrze, niż dostarczać rozrywki, kiedy mozolnie układała słodkie dekoracje na drugim z czterech pięter tortu.

Cofnęła się o krok, żeby ocenić rezultat, obeszła swoje dzieło dookoła w poszukiwaniu skaz. Klienci „Przysiąg” oczekiwali ideału i to właśnie zamierzała im dać. Usatysfakcjonowana skinęła głową i wypiła łyk wody z butelki, jednocześnie prostując plecy.

– Dwa za mną, dwa przede mną.

d4i7yg0

Zerknęła na tablicę, do której przypięła różne próbki starej koronki i ostateczny szkic tortu, zaakceptowany przez piątkową pannę młodą.

Miała jeszcze do wykończenia trzy inne torty: dwa na sobotę i jeden na niedzielę – ale to nie była żadna nowość. Czerwiec w „Przysięgach”, agencji ślubnej, którą prowadziły we cztery, był najgorętszym miesiącem roku.

W ciągu kilku lat zamieniły dziecięcą zabawę w kwitnące przedsiębiorstwo. Czasem odrobinę zbyt kwitnące, pomyślała Laurel, i dlatego o pierwszej w nocy robiła koronkę.

I bardzo dobrze, uznała. Uwielbiała tę pracę.

d4i7yg0

Każda z nich miała swoją pasję. Emma kwiaty, Mac fotografię, Parker szczegóły organizacyjne. A ona torty. I ciastka, i czekoladki. Ale torty były jak perła w koronie.

Wróciła do pracy i zaczęła kłaść następną warstwę masy. Jak zwykle upięła słonecznoblond włosy do góry, żeby jej nie przeszkadzały. Fartuch, który włożyła na bawełniane spodnie i koszulkę, był obsypany mąką kukurydzianą, a kuchenne klapki zapewniały stopom maksimum wygody po długich godzinach stania. Jej dłonie, silne po latach zagniatania, zwijania i dźwigania, były sprawne i szybkie. Trójkątna twarz o ostrych rysach przybrała poważny wyraz, gdy Laurel zaczęła tworzyć kolejny wzór.

W jej sztuce perfekcja była nie tylko celem, lecz stanowiła konieczność. Przy torcie ślubnym chodziło o coś więcej niż tylko pieczenie i dekoracje z lukru, ciasto i smak masy. Tak jak zdjęcia, które robiła Mac, były czymś więcej niż tylko fotografiami, aranżacje i bukiety tworzone przez Emmę czymś więcej niż tylko kwiatami. Szczegóły, plany i marzenia, które Parker łączyła w całość, okazywały się ważniejsze niż wszystkie trzy sfery działania pozostałych wspólniczek.

d4i7yg0

Te połączone elementy składały się na ów jedyny dzień w życiu, mający uczcić rozpoczęcie podróży, którą dwoje ludzi postanowiło odbyć razem.

Romantyczne, na pewno, a Laurel wierzyła w romantyzm. Teoretycznie w każdym razie. Co więcej, wierzyła w symbole i celebrację. I w naprawdę fantastyczny weselny tort.

Rysy Laurel zmiękły, kiedy kończyła trzecią warstwę, a jej głębokie, błękitne oczy ociepliły się na widok Parker stojącej w drzwiach.

d4i7yg0

– Dlaczego nie śpisz?

– Szczegóły. – Parker zatoczyła palcem koło nad głową. – Nie mogłam zasnąć. Długo nad tym siedzisz?

– Trochę. Muszę skończyć, żeby zastygł przez noc. Poza tym jutro muszę wykończyć i udekorować dwa torty na sobotę.

– Masz ochotę na towarzystwo?

Znały się na tyle dobrze, że gdyby odpowiedź brzmiała „nie”, Parker nie poczułaby się urażona. I często, kiedy Laurel była pogrążona w pracy, odpowiedź brzmiała „nie”.

d4i7yg0

– Pewnie.

– Świetny projekt. – Tak jak wcześniej Laurel, Parker obeszła tort dookoła. – Delikatność bieli na bieli, interesujące zróżnicowanie wysokości pięter i każde z nich takie skomplikowane. Naprawdę wyglądają jak różne warstwy koronki. Staroświecko, wytwornie, z klasą, to temat przewodni naszej panny młodej. Trafiłaś w samo sedno.

– Podstawę otoczymy bladoniebieską wstążką – powiedziała Laurel, zaczynając kolejną warstwę. – A Emma rozsypie na niej płatki białych róż. To będzie arcydzieło.

d4i7yg0

– Dobrze się współpracuje z tą panną młodą.

Parker w wygodnej piżamie, z długimi, brązowymi włosami rozpuszczonymi – zamiast spiętymi jak zawsze w pracy w lśniący ogon albo gładki kok – nastawiła wodę na herbatę. Jedną z zalet pracy w tym samym domu były takie późnonocne wizyty.

– Wie, czego chce – zauważyła Laurel, wybierając ostrze do przycięcia brzegów masy cukrowej. – Ale jest też otwarta na sugestie i dotąd nie zachowywała się jak wariatka. Jeśli wytrwa w tym stanie przez następne dwadzieścia cztery godziny, na pewno zasłuży na tytuł „Optymalnej Panny Młodej Przysiąg”.

– Dzisiaj na próbie oboje wyglądali na szczęśliwych i rozluźnionych, a to dobry znak.

– Mhm-mhm. – Laurel układała wzór, precyzyjnie rozmieszczając oczka i kropki. – A zatem jeszcze raz, dlaczego nie śpisz?

Parker westchnęła i postawiła mały imbryk na gazie.

– Chyba przeżyłam jedną z tych chwil. Odpoczywałam z kieliszkiem wina na balkonie. Widziałam domy Mac i Emmy. W obu paliły się światła, w ogrodzie pachniały kwiaty. Było tak cicho i pięknie. Potem zgasły lampy – najpierw u Emmy, a chwilę potem u Mac – i pomyślałam, że planujemy ślub Mac, a Emma niedawno się zaręczyła. Przypomniałam sobie, jak tyle razy w dzieciństwie bawiłyśmy się w ślub. Teraz to się dzieje naprawdę. Siedziałam tam cicho w ciemności i nagle zdałam sobie sprawę, jak bardzo bym chciała, żeby moi rodzice tu byli i mogli to wszystko zobaczyć. Zobaczyć to, czego dokonałyśmy i kim teraz jesteśmy. Balansowałam – przerwała, żeby odmierzyć herbatę – między uczuciem smutku, że odeszli, a szczęścia, ponieważ wiem, że byliby ze mnie dumni. Z nas.

– Dużo o nich myślę. Wszystkie myślimy. – Laurel nie przerywała pracy. – Stanowili tak istotną część naszego życia i pozostało tu po nich tyle wspomnień. Dlatego wiem, co masz na myśli.

– Cieszyliby się z Mac i Cartera, z Emmy i Jacka, prawda?

– Tak, na pewno. A to, czego tu dokonałyśmy, Parker? Jest na medal. Z tego też by się cieszyli.

– Mam szczęście, że jeszcze pracujesz. – Parker nalała wrzątku do imbryka. – Uspokoiłaś mnie.

– Zawsze do usług. Powiem ci, kto jeszcze ma szczęście: piątkowa panna młoda. Widzisz ten tort? – Zdmuchnęła sprzed oczu kosmyk i z dumą pokiwała głową. – Absolutny wymiatacz. A kiedy skończę koronę, anioły zaczną szlochać z radości.

Parker odstawiła imbryk, żeby herbata się zaparzyła.

– Naprawdę, Laurel, powinnaś być bardziej dumna ze swojej pracy.

Laurel uśmiechnęła się szeroko.

– Do diabła z herbatą. Już prawie skończyłam. Nalej mi kieliszek wina.


Rano, po solidnych sześciu godzinach snu, Laurel odbyła krótki trening na siłowni, po czym ubrała się do pracy. Większość dnia miała spędzić w kuchni, ale najpierw czekało ją spotkanie na szczycie, które poprzedzało każdą imprezę.

Zbiegła ze swojego mieszkania na trzecim piętrze na parter i poszła do rodzinnej kuchni, w której pani G. układała na półmisku owoce.

– Dzień dobry, pani G.

Pani Grady uniosła brew.

– Rześko wyglądasz.

– Czuję się rześko. I spełniłam poranny obowiązek. – Zacisnęła dłonie w pięści, naprężyła mięśnie. – Chcę kawy. Dużo.

– Parker już zaniosła kawę. Ty możesz wziąć owoce i ciastka. I zjedz choć trochę owoców. Nie powinno się zaczynać dnia od słodyczy.

– Tak jest, proszę pani. Jest już ktoś jeszcze?

– Jeszcze nie, ale chwilę temu widziałam, jak odjeżdżał Jack, i spodziewam się, że lada chwila przyjdzie tu Carter i będzie na mnie patrzeć oczami szczeniaka w nadziei na przyzwoite śniadanie.

– Nie będę przeszkadzać. – Laurel złapała półmiski z wprawą kelnerki, którą była dawno temu.

Zaniosła jedzenie do biblioteki, która teraz służyła „Przysięgom” za salę konferencyjną. Parker siedziała przy dużym stole, z palmtopem – jak zawsze – w zasięgu ręki. Włosy miała związane w gładki ogon, a jej biała, wykrochmalona koszula emanowała profesjonalizmem, kiedy przyjaciółka popijała kawę i przeglądała dane na komputerze granatowymi oczami, którym – jak wiedziała Laurel – nic nie mogło umknąć.

– Prowiant – ogłosiła Laurel. Postawiła półmiski, zatknęła za ucho kosmyk włosów i zgodnie z rozkazem pani Grady nałożyła sobie małą miseczkę jagód.

– Brakowało mi ciebie dziś rano na siłowni. O której wstałaś?

– O szóstej, co okazało się szczęśliwym zbiegiem okoliczności, ponieważ sobotnia panna młoda zadzwoniła kilka minut po siódmej. Jej ojciec przewrócił się o kota i chyba złamał nos.

– Uch-och.

– Martwi się o niego prawie tak samo jak o to, jak będzie wyglądał na ślubie i na zdjęciach. Zadzwonię do makijażystki, zapytam, co jej zdaniem da się z tym zrobić.

– Przykro mi z powodu kłopotów ojca sobotniej panny młodej, ale jeśli to największy problem weekendu, to mamy szczęście.

Parker wyciągnęła palec.

– Nie zapeszaj.

Weszła Mac, wysoka i szczupła w dżinsach i czarnej koszulce.

– Witajcie, moje przyjaciółki.

Laurel skrzywiła się na widok jej rozleniwionego uśmiechu i rozmarzonych zielonych oczu.

– Uprawiałaś rano seks.

– Uprawiałam rano nieziemski seks, dziękuję. – Mac nalała sobie kawy i wzięła mufinkę. – A ty?

– Suka.

Mac opadła ze śmiechem na fotel, wyciągnęła nogi.

– Wolę mój poranny trening niż twój rowerek i hantle.

– Podła, złośliwa jędza – orzekła Laurel i wrzuciła jagodę do ust.

– Uwielbiam lato, kiedy miłość mojego życia nie musi zrywać się o świcie, żeby oświecać młode umysły. – Mac otworzyła laptopa. – Teraz jestem gotowa do pracy, pod każdym możliwym względem.

d4i7yg0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4i7yg0

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj