Ks. Lemański: kary dla abp Głódzia i bp Janiaka są wystarczająco dotkliwe
Po tym, jak były abp gdański Sławoj Leszek Głódź i bp kaliski Edward Janiak zostali ukarani przez Watykan, pojawiły się głosy, że kary są wyjątkowo łagodne. Ks. Wojciech Lemański apeluje: - Nie bądźmy mściwi i nie mierzmy wszystkiego miarą dobytku, który abp Głódź posiada.
Abp Głódź i bp Janiak zostali ukarani przez Watykan ”za zaniedbania w sprawach nadużyć seksualnych w ich diecezjach”. Te kary to: nakaz zamieszkania poza diecezją; zakaz uczestniczenia w celebracjach religijnych lub spotkaniach świeckich na terenie diecezji oraz nakaz wpłaty z osobistych funduszy odpowiedniej sumy na rzecz Fundacji św. Józefa.
Sebastian Łupak: Wielu komentatorów, wiernych i krytyków Kościoła uważa, że kary nałożone na abp Sławoja Leszka Głódzia i bp Edwarda Janiaka są nieadekwatne do ich win. Zgadza się ksiądz z tym?
Ks. Wojciech Lemański: Jeszcze dwa dni temu nikt się tych kar w ogóle nie spodziewał. A jak już kara jest, to są tysiące niezadowolonych, że kara nie jest taka, jak być powinna.
Biskupi Janiak i Głódź zostali przez sąd kościelny ukarani za zaniechania w posłudze biskupiej i zaniedbanie obowiązków ordynariusza. Prawo kościelne ma swoją gradację kar. Biskupi dostali więc kary zgodne z decyzjami Stolicy Apostolskiej. Prawo kościelne inaczej karze za zaniedbania obowiązków, inaczej za nadużycie władzy, a inaczej za molestowanie czy malwersacje.
Myślę, że wczoraj strach zajrzał w oczy wielu prominentnym hierarchom Kościoła w Polsce. Te kary były zaskoczeniem dla całego Episkopatu. Powiedział o tym wyraźnie rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. Sam fakt, że zostały nałożone, stanowi wartość, bo okazuje się, że ukarany może być zarówno biskup aktywny w diecezji, jak i ten emerytowany, którzy pozornie zszedł już z linii strzału. Okazuje się, że ostrze sprawiedliwości watykańskiej może boleśnie dotknąć każdego i to za zaniedbania i winy sprzed lat.
Ale czy rzeczywiście kary są bolesne? Wierni piszą, że nakaz zamieszkania poza diecezję gdańską to śmieszna kara dla abpa Głódzia, który i tak jest na emeryturze i mieszka w pięknej rezydencji na Podlasiu. Dlatego np. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zaproponował: arcybiskup powinien otrzymać zakaz działalności na terenie całej Polski, udać się na zamieszkanie do klasztoru, a cały swój bardzo bogaty majątek przekazać na potrzeby fundacji Św. Józefa. Nie lepiej?
Tego rodzaju postulaty to polska specjalność. Potrafimy być mściwi. Z tego, co wiem, w Polsce wysokość kary nie zależy od dochodu ukaranego. Minister Zbigniew Ziobro postulował co prawda wprowadzenie prewencyjnej konfiskaty mienia za pewne przestępstwa i wtedy podniosło się larum. I słusznie, bo wtedy wielu oskarżałoby majętnych sąsiadów o byle co, licząc, że komuś skonfiskują to, czego my nie posiadamy.
Nie mierzmy wszystkiego miarą dobytku, który abp Głódź posiada. Chcielibyśmy teraz mściwie ukarać abpa Głódzia za wszystko: za to, że krzyczał na podwładnych, że przeklinał i że pił. Ale tak się nie da. Stolica Apostolska ukarała arcybiskupa za konkretne zaniedbania.
Gdyby jeden czy drugi biskup został oskarżony o przywłaszczanie sobie mienia, np. milionów złotych z PFRON wyłudzonych przez płocką Caritas, to można by mówić o konfiskacie mienia celem odzyskania zagrabionych środków. Ale nie postulujmy konfiskaty mienia biskupowi oskarżonemu o to, że zaniedbał swoje obowiązki w zakresie, który tak naprawdę nikomu krzywdy nie zrobił.
Nie zrobił krzywdy?! Przecież jeden i drugi są oskarżeni o tuszowanie pedofili!
Nie ma w polskim kodeksie karnym czegoś takiego, jak przestępstwo przeniesienia sprawcy z jednej parafii do drugiej. Przenoszenie księdza pedofila z parafii do parafii to nie to samo, co krycie czy zatajanie. Przecież ten człowiek dalej jest dostępny dla policji i prokuratury. Żeby było jasne: nie pochwalam tego procederu. Sam krytykowałem publicznie arcybiskupa Hosera za mianowanie pedofila proboszczem w Tarchominie. Ale trudno tu mówić o skrzywdzeniu kogokolwiek. To zupełnie inne przestępstwo, i to raczej kościelne niż karne.
Przypomnijmy: w 2016 roku ówczesny biskup kaliski Edward Janiak dostał skargę na księdza Arkadiusza H. Złożyli ją rodzice byłego ministranta. Biskup Janiak nie był zainteresowany sprawą. Nie powiadomił prokuratury oraz Watykanu. Kazał rodzicom, by ich straumatyzowany syn osobiście zgłosił się do kurii. W 2016 roku biskup Janiak jedynie przeniósł ks. Arkadiusza H. na inną parafię. To nie zatajenie? Dobrze, że Sekielscy zrobili o tym film ”Zabawa w chowanego”.
Przypomnę, że w zeszłym roku prokuratura w sprawie abpa Janiaka odmówiła wszczęcia postępowania. Chodziło o przedawnienie. Dopiero bowiem nowelizacja kodeksu karnego z 2017 roku wprowadziła karalność za niezawiadomienie organów ściągania o czynach pedofilnych. A biskup Janiak miał wiedzę o czynie pedofilnym księdza Arkadiusza H. w marcu 2016 roku. Prawo nie działa wstecz.
A od kogo posiadł wiedzę o przestępstwach księdza Arkadiusza H. kaliski biskup? Gdyby to te osoby poszły z tym na policję, sprawca już dawno siedziałby w więzieniu. Teraz mamy do czynienia z pewną bezsilnością, więc próbuje się zrzucić całą odpowiedzialność na biskupa Janiaka. A przecież to nie on był pedofilem. Ksiądz-pedofil Arkadiusz H. przyznał się do winy i został skazany przez sąd. Dlaczego dopiero teraz? Bo zawiadomienie ze strony ofiar wpłynęło tak późno. A wiele przestępstw tego i innych księży, niestety, przedawniło się.
Dlaczego ksiądz broni bpa Janiaka?
Pan tak uważa. Polskie prawo karne winy biskupów Janiaka i Głódzia nie dostrzega. A prawo kościelne winę dostrzegło i ukarało obu zgodnie z watykańskimi regułami kanonicznymi. A moje zdanie tutaj nie ma żadnego znaczenia. Ja te sprawy znam tylko z mediów. Podobnie zresztą jak internetowi komentatorzy. Od osądzania są sądy. Ja się do sądzenia nie zabieram, ani do oskarżania kogokolwiek. Prosił pan o komentarz, więc komentuję.
Wracając do kar dla biskupów Janiaka i Głódzia, czy oni je odczują?
Cały świat już wie, że jeden i drugi biskup popełnili przestępstwo. Obaj muszą więc żyć z piętnem biskupa skazanego. To jest ogromna skaza na ich prestiżu.
Poza tym oni mają kościelny zakaz przebywania w ich własnych diecezjach. Oni tam mają przyjaciół, znajomych i dziesiątki, a może nawet setki tysięcy zwolenników. I oni teraz nie mają prawa przyjeżdżać tam na celebracje liturgiczne. Niech pan sobie wyobrazi, że teraz przewodniczący NSZZ Solidarność, czy może sam Prezydent RP, zapraszają abpa Sławoja Leszka na uroczystości rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych czy wydarzeń grudniowych do Gdańska. I biskup Głódź nie powinien takiego zaproszenia przyjąć i tam się pojawić. Podobnie sprawa się ma z biskupem Janiakiem w Kaliszu. To jest jednak niezwykle bolesne, kiedy zaprasza cię prominentna osoba, a ty nie możesz przyjechać. Według mnie to dla obu tych biskupów jest swoista katastrofa.
W 2006 roku abp Sławoj Leszek Głódź przeniósł księdza z Otwocka na stanowisko proboszcza wiejskiej parafii w Jasienicy. Nie czuje dzisiaj ksiądz małej satysfakcji, że abp Głódź został w końcu ukarany?
Rzeczywiście. Moje otoczenie odebrało to wtedy jako degradację. Może nawet taka była intencja biskupa. Ale ja tego tak nie odebrałem. Abp Głódź miał ponoć powiedzieć do proboszczów: "wszystkich was poprzenoszę".
Mam sporo wad, ale nie mam w sobie skłonności do mściwości i do zemsty. Satysfakcja, że komuś się dostało jest mi obca. Staram się zrozumieć tych, którzy są akurat w dołku, stawać po stronie tych, którzy właśnie obrywają. Wolę się mylić na czyjąś korzyść, niż przyłączać się do chóru krzyczącego "ukrzyżuj go"
Ks. Wojciech Lemański - rocznik 1960, publicysta i działacz na rzecz upamiętnienia historii Żydów polskich. W latach 2006-13 proboszcz parafii w Jasienicy. W lipcu 2014 został kapelanem Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii Dzieci i Młodzieży w Zagórzu, a w sierpniu 2014 arcybiskup Henryk Hoser nałożył na niego karę suspensy i odwołał go ze szpitala. Suspensa została zdjęta w lipcu 2018. Od tego czasu ksiądz Lemański pełni posługę kapłańską w Łodzi. Kapelan więzienny. Anna Wacławik-Orpik napisała z ks. Lemańskim książkę "Z krwi, kości i wiary" (Agora, 2013)