Krzysztof Stanowski przegrał w sądzie. Musi przeprosić za "nieuprawnione oceny" w książce
Krzysztof Stanowski, kojarzony ostatnio z bardzo popularnym na YouTube "Kanałem sportowym", ma na swoim koncie kilka głośnych książek. W jednej z nich w bardzo niekorzystnym świetle przedstawił Dariusza Tuzimka, który był przed laty jego przełożonym w "Przeglądzie Sportowym". Tuzimek podał Stanowskiego do sądu i wygrał. Czym popularny "Stano" naraził się byłemu koledze z redakcji?
"Od rana trwa kolejna rozprawa, czy Dariusz Tuzimek - jak napisałem w książce - był leniem i podróżnikiem, czy jednak nim nie był. Współczuję Wysokiemu Sądowi, że musi zajmować się takimi sprawami" – pisał Stanowski w 2019 r. na Twitterze. Trzy lata później uprawomocnił się wyrok skazujący Stanowskiego i wydawnictwo Czerwone i Czarne, zobowiązując ich do wypłacenia zadośćuczynienia i zamieszczenia publicznych przeprosin skierowanych do Dariusza Tuzimka.
Sąd drugiej instancji uznał, że Stanowski i wydawca jego książki "naruszyli dobra osobiste w postaci godności i dobrego imienia" powoda. W książce znalazły się "nieprawdziwe informacje i nieuprawnione oceny na temat pana Dariusza Tuzimka dotyczące wykonywania przez niego obowiązków zawodowych".
Sprawa dotyczy książki "Stan futbolu. Tajemnice boiska, szatni i piłkarskich gabinetów" z 2016 r. Stanowski, który trafił do "Przeglądu Sportowego" w wieku 14 lat, poświęcił w niej kilka gorzkich akapitów Dariuszowi Tuzimkowi, którego poznał w trakcie piłkarskich Mistrzostw Świata w Korei w 2002 r. Później Tuzimek został zastępcą redaktora naczelnego "Przeglądu Sportowego", o czym Stanowski pisał w rozdziale "Dlaczego warto być dziennikarzem sportowym?".
Jakub Żulczyk: w społeczeństwie brakuje empatycznych odruchów
Autor podkreślał, że "ceni brutalną szczerość" i choć "nie ma ostrej amunicji na Darka", to był w stanie przytoczyć kilka sytuacji, które postawiły przełożonego w bardzo złym świetle.
"Tuzim" był wiecznie w trasie i chyba myślał, że "Przegląd Sportowy" to darmowe biuro podróży, a nie redakcja. Niby pracowaliśmy razem dość długo, ale nie dam głowy, czy - tak czysto statystycznie - częściej w robocie był, czy nie – czytamy w książce Stanowskiego.
Założyciel "Kanału Sportowego" podkreślił, że "Darek ma porządne pióro, jeśli pisze o sporcie, i fatalne, gdy stara się zostać literatem". Nie to jednak było największym problemem w oczach Stanowskiego, który nazwał Tuzimka "leniem, mącicielem i intrygantem". W 2016 r. postrzegał go jako "zgorzkniałego" dziennikarza, którym ma "żal do świata, że jego głos nie jest tak słyszalny, jak niby być powinien".
Stanowski przedstawił Tuzimka jako człowieka, który zaniedbywał obowiązki zastępcy redaktora naczelnego na rzecz kolejnych zagranicznych wyjazdów. Czasami miał to robić kosztem podwładnych. Jako przykład w książce "Stan futbolu" opisał sytuację, gdy "Przegląd Sportowy" współpracował z TVP przy programie "Zdobywcy".
Była to niewdzięczna współpraca, gdyż przedstawiciel gazety musiał poświęcić wolny dzień na wyjazd do Kłodzka (450 km), by być na nagraniu o 5 czy 6 rano. To zadanie przypadło Sebastianowi Szczęsnemu, który później dowiedział się, że warto było się poświęcić, gdyż finał programu miał być kręcony w Nepalu. Redakcyjni koledzy gratulowali mu takiego obrotu spraw, ale ostatecznie Szczęsny nie poleciał.
Nagle okazało się, że "PS" zmienia osobę odpowiedzialną za "Zdobywców" i w czasie finału w Nepalu będzie nią Dariusz Tuzimek. A żeby było jeszcze ciekawiej, to fotoreporterem na Nepal zostanie na chwilę szef działu marketingu (mam nadzieję, że na tę okoliczność chociaż kupił aparat) – pisał Stanowski.
Autor wspomniał też o innej "dość atrakcyjnej delegacji", w którą miał lecieć kolega z działu Stanowskiego z fotoreporterem. "Ale też nagle wniosek akredytacyjny sam się zmienił. Na: Dariusz Tuzimek, Dorota Górska (fotoreporter)" – wspominał Stanowski, dodając, że Górska była wtedy życiową partnerką Tuzimka.
Dziennikarz oczywiście musi bywać, nawet na drugim końcu świata. Jednak zastępca redaktora naczelnego jest od nadzorowania pracy wewnątrz redakcji, a nie od podróżowania. (…) Dariusz Tuzimek wydaje mi się największym leniem, z jakim przyszło mi pracować, jednocześnie nie sprawiał nigdy wrażenia człowieka o gołębim sercu ani też kogoś nastawionego na pracę zespołową czy kogoś przejmującego się racjonalnym wydawaniem redakcyjnych pieniędzy – pisał Stanowski, za co teraz musi przeprosić.
Książka "Stan futbolu. Tajemnice boiska, szatni i piłkarskich gabinetów" Krzysztofa Stanowskiego, z której pochodzą powyższe cytaty, ukazała się w 2016 r. nakładem wyd. Czerwone i Czarne.