We wtorek 11 września 2001 roku obudziłem się jeszcze przed świtem w apartamencie w Colony Beach and Tennis Resort, niedaleko Sarasoty na Florydzie. Dzień zacząłem od lektury Biblii, później zszedłem na dół pobiegać. Była jeszcze ciemna noc. Agenci Secret Service przyzwyczaili się już do tego widoku, ale miejscowym takie bieganie po ciemku mogło wydać się dziwne.
Po powrocie do hotelu wziąłem szybki prysznic, zjadłem lekkie śniadanie i przejrzałem poranne gazety. Największym wydarzeniem był powrót Michaela Jordana ze sportowej emerytury – znów miał zagrać w NBA. Inne pisma donosiły o prawyborach burmistrza Nowego Jorku i podejrzeniu przypadku choroby wściekłych krów w Japonii.
Około ósmej otrzymałem codzienny prezydencki raport [1] . Na bieżąco dostawałem ściśle tajne dane wywiadowcze połączone z dogłębną analizą geopolityczną – to była najbardziej fascynująca część dnia. Tamtego ranka Mike Morell, analityk CIA, przekazał mi informacje o Rosji, Chinach i palestyńskim powstaniu na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy.
Zaraz po briefingu udaliśmy się do szkoły podstawowej imienia Emmy B. Booker, gdzie miałem mówić o reformie edukacji.
W drodze z samochodu do sali szkolnej Karl Rove powiedział, że w World Trade Center uderzył samolot. Wydało mi się to dziwne. Wyobraziłem sobie niewielki śmigłowiec, który całkowicie stracił orientację i zboczył z kursu. Później zadzwoniła Condi. Rozmawiałem z nią z bezpiecznego telefonu [2] znajdującego się w jednej z klas, którą na czas mojej podróży przerobiono na centrum komunikacji z personelem Białego Domu. Przekazała mi, że samolot, który uderzył w WTC, wcale nie był małą awionetką, tylko pasażerskim odrzutowcem.
Byłem oszołomiony. Ten samolot musiał mieć najgorszego pilota na świecie, pomyślałem. Jak kapitan mógł za dnia nie zobaczyć drapacza chmur? Może miał atak serca? Poleciłem Condi kontrolować sytuację, a Dana Bartletta, dyrektora do spraw komunikacji, poprosiłem o przygotowanie oświadczenia o wsparciu ze strony Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego.
Następnie przywitałem się z przemiłą dyrektorką szkoły, Gwen Rigell. Przedstawiła mnie nauczycielce, Sandrze Kay Daniels, i jej drugoklasistom. Pani Daniels zaczęła ćwiczyć z dziećmi czytanie. Poprosiła, by wyjęły swoje książki. Wtedy poczułem za sobą czyjąś obecność. To był Andy Card. Przysunął się do mnie i wyszeptał: „Kolejny samolot uderzył w drugą wieżę. Ameryka została zaatakowana”.
[1] PDB – Presidential Daily Briefing [przyp. tłum.].
[2] Telefon do prowadzenia zaszyfrowanych rozmów [przyp. tłum.].