Trwa ładowanie...
fragment
29-09-2010 13:45

Judaszowe Dziecko

Judaszowe DzieckoŹródło: Inne
d1lcimm
d1lcimm

– To jego wina! – wrzasnął niższy z „chłopców", wskazując kościstym palcem wyższego, który wyrwał się z uścisku funkcjonariusza i rzucił się do ucieczki. Policjant pognał za uciekinierem i chwycił go. Panna Fowler trzymała w tym czasie za ramię niższego złoczyńcę, żeby on też nie uciekł. Kątem oka zobaczyła zbliżający się znajomy samochód. Jedno z zaparowanych okien było na wpół otwarte, by kierowca mógł lepiej widzieć, co się dzieje.

To był Rouge Kendall, ale po cywilnemu. Bez wątpienia wyszedł właśnie z Dame's Tavern na końcu ulicy. Prawdopodobnie zamierzał przejechać obok, doczłapać się do domu, do ciepłego łóżka i zapaść w długi, słodki sen.

Cóż, ona mu na to nie pozwoli.

– Rouge, zatrzymaj się! – Tonem sugerowała, że wciąż może zamienić jego życie w piekło dzięki intensywnym lekcjom fortepianu, choć przestał być jej uczniem, kiedy skończył dziewięć lat.

d1lcimm

Zahamował z poczuciem winy. Trudno się pozbyć starych przyzwyczajeń; zawsze był grzecznym dzieckiem, słuchał starszych. Akurat policjant prowadził swego więźnia z powrotem do zniszczonego płotu. Odwrócił się do Rouge'a, pomachał mu i rzekł:

– Poradzę sobie.

Panna Fowler była innego zdania. Spojrzała ciężkim wzrokiem na Rouge'a. Uśmiechnął się do niej i wzruszył ramionami. Spod długiej kasztanowej grzywki przyglądał się zniszczonemu ogrodzeniu. Miał prawie metr dziewięćdziesiąt, ale poza tym nie zmienił się specjalnie od czasu, kiedy był jej najgorszym uczniem. Zachował chłopięce rysy – zmieniły się tylko oczy. Pomyślała, że jego oczy są zbyt stare jak na dwudziestopięciolatka.

Cóż, wszyscy absolwenci Świętej Urszuli byli nieco dziwni, w ten lub inny sposób.

d1lcimm

Kiedy policjant przerzucał kartki swojego notatnika, Rouge spojrzał na fioletowy rower.

– Phil, który z nich na nim jechał?

– Zderzyli się – odpowiedział mundurowy. Oddychał ciężko, jakby w ten sposób chciał dodać sobie powagi. Zwrócił się do dwóch zatrzymanych: – Wypiszę wam mandaty za zakłócanie...

Znowu mandaty?

– To ten! – Panna Fowler wskazała na wyższego z mężczyzn, niechlujnie ubranego, nieogolonego włóczęgę. Bijąca od niego woń wskazywała, że pilnie potrzebował zmiany bielizny. – Widziałam, jak spadał z roweru. – Zastanawiała się, jak zwalić winę na niższego, którego wygląd dawał większe nadzieje, że zapłaci za szkody.

d1lcimm

– To rower dziewczęcy, Phil – powiedział Rouge do policjanta. – Najnowszy model. Jakieś trzysta, czterysta dolarów. – Chwycił śmierdzącego włóczęgę za ramię. – Coś tu nie gra, prawda? Ukradłeś ten rower – stwierdził jakby w przypływie olśnienia.

Włóczędze ponownie udało się wyrwać i chciał się rzucić do ucieczki, ale Rouge tylko wystawił nogę i złodziej runął na ziemię jak długi.

Funkcjonariusz usiadł niefortunnemu uciekinierowi na plecach i zakuł go w kajdanki.

d1lcimm

– Poradzę sobie, Rouge.

– Ten rower nie zmieści się do twojego bagażnika, chyba że wyrzucisz z niego wszystkie blokady na koła. – Kendall nadal był uprzejmy, chociaż niezbyt grzecznie dano mu do zrozumienia, że jest zbędny.

Panna Fowler spojrzała na tył policyjnego samochodu. Bagażnik był zamknięty drutem, a przez szpary widziała niebieskie drewno zapory drogowej i zwoje pomarańczowej taśmy, którą oznacza się miejsca wypadków.

d1lcimm

– Phil, możesz przypisać sobie cały sukces złapania złodzieja roweru, w porządku? – mówił dalej Rouge Kendall. – Ale teraz masz dwóch agresywnie zachowujących się pijaków i ten rower do przetransportowania. A twój świadek, panna Fowler? Ona nie prowadzi.

Phil patrzył na swój samochód, próbując logistycznie rozpracować zadanie. Wreszcie zrezygnowany kiwnął głową.

Pięć minut później Rouge zapalił samochód. Fioletowy rower leżał na tylnym siedzeniu, a panna Fowler siedziała obok niego. Pomyślała, że ten chłopak całkiem dobrze znosi jej krytyczne uwagi, odpowiadając „tak, psze pani" na każdą jej sugestię, bymwłączył kierunkowskaz. Nagrodziła go surowym uśmiechem. Wprawdzie uważała, że on spędza zdecydowanie zbyt wiele czasu w Dame's Tavern, jednak w sumie dobry był z niego dzieciak.

d1lcimm

Rouge skręcił w podjazd prowadzący do posterunku, jadąc za jedynym wozem patrolowym w Makers Village. Miasto miało kiedyś dwa samochody, ale drugi zniknął zeszłego lata w Green's Auto Shop i nikt go więcej nie widział. Niektórzy uważali, że można go było uratować, inni że nie. Burmistrz ostatecznie przeciął tę dyskusję, ogłaszając, że samochód poszedł do nieba, by żyć u boku Jezusa. Panna Fowler podejrzewała, że burmistrz też popija.

Na policyjnym parkingu, który teraz służył za parking biblioteki, zebrał się tłum ludzi z kamerami i stało wiele samochodów z logo największych stacji telewizyjnych wymalowanymi po bokach. Panna Fowler zauważyła również cztery wozy nowojorskiej policji stanowej, długą czarną limuzynę i dwa motocykle.

Pierwsza wspięła się na szczyt schodów. Przytrzymała drzwi Rouge'owi, który wnosił rower do budynku. W recepcji, niewiele większej od jej salonu, było tyle ludzi, że z pewnością naruszone zostały przepisy przeciw­pożarowe. Zanim drzwi zdążyły się zamknąć, jakaś kobieta krzyknęła: „To rower!".

Korpulentna pani w bezkształtnej niebieskiej sukience ruszyła w ich stronę. „To rower mojej córki!", krzyknęła znowu. Fotoreporter oślepił Rouge'a błyskiem flesza, a inny mężczyzna z mikrofonem w ręce ruszył w jego stronę.

Tyle zamieszania o jeden skradziony rower.

Chodziło chyba jednak o coś więcej, bo rozhisteryzowana kobieta najwyraźniej płakała i tuliła do siebie rower córki. Tak, ta kobieta była bez wątpienia dobrą matką. Panna Fowler znała się na tym; miękkie, pulchne ramiona i obfite łono mogło pocieszyć trójkę dzieci naraz w zły dzień, a szeroka talia dobrze świadczyła o zdolnościach kulinarnych. Twarz tej kobiety była pełna matczynego przerażenia, a w głosie brzmiała syrena alarmowa wzywająca na ratunek.

Panna Fowler wyraziła w duchu akceptację dla tego okazu tradycyjnego macierzyństwa, gdy pojawiła się druga kobieta. Szczupła i dobrze ubrana, doskonale uczesana, choć w jej blond włosach przewijały się podejrzanie jasne nitki. Ta nie krzyczała – była chłodna i opanowana.

I czy nie wyglądała znajomo?

Miała klasyczną telewizyjną urodę, ale kiedy się odezwała, jej głos był pełen jadu.

– No, wreszcie któryś z panów policjantów się obudził i zaczął zarabiać na swoją pensję.

Przyglądała się dwóm więźniom, jakby się zastanawiając, którego z nich ugotować żywcem na spóźnioną kolację.

Panna Fowler skrzywiła się z niesmakiem, kiedy przypomniała sobie twarz tej kobiety z niedawnej fotografii w niedzielnej gazecie. Blondynka nazywała się Marsha Hubble i była eks-żoną żyjącego samotnie Petera Hubble'a, którego rodzina mieszkała w tym samym domu od 1875 roku. Ponadto była jeszcze zastępcą gubernatora stanu Nowy Jork.

Panna Fowler uświadomiła sobie, że przeceniła opanowanie pani wicegubernator. Z oczu pani Hubble wyzierało przerażenie. W środku ta kobieta krzyczała jak obłąkana.

Kolejna matka.

d1lcimm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1lcimm

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj