Trwa ładowanie...

Jaume Cabré: Jestem za niepodległością Katalonii, podobnie jak zdecydowana większość społeczeństwa i polityków katalońskich, mimo że Hiszpania twierdzi, że jest inaczej

W niedzielny poranek 1 października, dokładnie o 9.00 otwarto lokale wyborcze w referendum niepodległościowym Katalonii. Chwilę później MSW Hiszpanii opublikowało zdjęcie i podpisało je na Twitterze: ”To pierwsze urny i karty zajęte przez policję w Barcelonie”. Pod tym tweetem zaraz pojawiły się kolejne i wiele mówiące filmy. Funkcjonariusze hiszpańskiej policji wkraczają do lokali wyborczych, konfiskują urny i karty do głosowania. Towarzyszy im wściekły tłum, są gwizdy i przepychanki. Madryt uznał to głosowanie za nielegalne. Katalończycy nie chcą się temu podporządkować. O co chodzi w tym sporze? Tego próbuje dociec Anna Sawicka, iberystka, tłumaczka m.in. opowiadającego się za niepodległością Katalonii Jaume Cabrégo, w rozmowie z Adamem Pluszką.

Jaume Cabré: Jestem za niepodległością Katalonii, podobnie jak zdecydowana większość społeczeństwa i polityków katalońskich, mimo że Hiszpania twierdzi, że jest inaczejŹródło: Marginesy/Magdalena Śniecińska
d3ob5p3
d3ob5p3

Adam Pluszka: Jaume Cabré mówi w wywiadach o tym, że pisze po katalońsku, aby chronić katalońską kulturę. Jest zagrożona?

Anna Sawicka: Cabré pisze po katalońsku, bo jest Katalończykiem, kataloński to jego język ojczysty. To nie jest wybór polityczny. W każdym razie nie taki, jak w przypadku cudzoziemców czy osób z rodzin hiszpańskojęzycznych, uczących się katalońskiego ze względów praktycznych, politycznych czy z czystej sympatii (są tacy!). Nie zapominajmy, że kataloński jest językiem mniejszościowym, peryferyjnym. Zdarza się, że nawet dzieci z katalońskich rodzin w swoim środowisku posługują się hiszpańskim, bo to język większości, kina, gier komputerowych, ogólnokrajowych mediów. Okazuje się, że autonomia regionu nie jest wystarczającą gwarancją terytorialnych praw lokalnego języka. Wystarczy jeden zdeterminowany minister edukacji, który będzie się domagał w szkolnictwie pierwszeństwa hiszpańskiego przed językami lokalnymi. Nie wspominając o ludności napływowej, o imigrantach, wybierających hiszpański, bardziej perspektywiczny niż kataloński. Ja jednak zagrożenie kultury katalońskiej widziałabym w czym innym. Kiedyś białoruski pisarz Sokrat Janowicz o kulturze małych narodów powiedział, że ”trzymana w niewietrzonym pokoju dziwaczeje, zabiera się do polizywania różnych części swojej intymności, kapcanieje, by w końcu stać się niepostrzegalną i zbyteczną dla reszty świata”. Tego się boję.

Cabré mówił też w rozmowie z polskimi czytelnikami: ”Jestem za niepodległością Katalonii, podobnie jak zdecydowana większość społeczeństwa i polityków katalońskich, mimo że Hiszpania twierdzi, że jest inaczej”. Wciąż są napięcia?

Na szczęście Cabré wyraża swoje poglądy polityczne nie w książkach i nie w esejach, tylko w publicystyce i poprzez udział w takich akcjach, jak ”katalońska droga do niepodległości” (Via catalana cap a la independència), czterystukilometrowym ludzkim łańcuchu, od Pirenejów po Walencję, utworzonym 11 września 2013 o godzinie 17.14, na wzór bałtyckiego żywego łańcucha z 1989 roku. Myślę, że radykalizacja nastrojów w Katalonii ma dwie przyczyny: po pierwsze ogólnoświatowy kryzys, który sprawił, że Katalończycy zaczęli upominać się o swoje podatki, trafiające do kasy centralnej (Baskowie wywalczyli sobie korzystny pakt finansowy, Katalończycy – nie), po drugie – arogancja rządzącej obecnie w Madrycie partii, Partido Popular, która wręcz prowokuje Katalończyków.

Na czym polegają te prowokacje?

Na straszeniu wojną domową, unikaniu negocjacji, używaniu lekceważącego języka, bagatelizowaniu lokalnych problemów, przedstawianiu Katalonii zarówno w Hiszpanii, jak i na zewnątrz, jako głównego – czasem można odnieść wrażenie, że jedynego – winnego obecnego kryzysu, rozpowszechnianiu stereotypu katalońskiej pazerności.

twitter.com
Źródło: twitter.com

”To pierwsze urny i karty zajęte przez policję w Barcelonie” - poinformowało MSW Hiszpanii na Twitterze.

d3ob5p3

Ale wróćmy na moment do historii: skąd się ten konflikt wziął?

Katalończycy, podobnie jak my, są bardzo przywiązani do symboli, a ponadto są bardzo pamiętliwi. Mają swój Katyń – nierozliczone dotychczas zbrodnie powojennej dyktatury, plus restrykcyjna polityka z tego okresu, ale symbole są jeszcze wcześniejsze. Najważniejszy z nich to Cytadela: wybudowana w centrum Barcelony w latach 1715–1718 na rozkaz Filipa V, króla, który prowadził zdecydowaną politykę centralistyczną. Ta anachroniczna fortyfikacja przez sto pięćdziesiąt lat przypominała Katalończykom o ich klęsce w wojnie sukcesyjnej. Cytadela to coś w rodzaju koszarów austriackich na Wawelu – odegrała podobną rolę nienawistnego symbolu zniewolenia. Może warto w tym miejscu przypomnieć, jak o niej pisał Mendoza w Mieście cudów:

”Filip V, książę Anjou, oświecony monarcha […] kazał zbudować w Barcelonie gigantyczną fortecę, w której osadził wojsko okupacyjne, gotowe zdusić każdy bunt. Tę fortecę od początku nazywano Cytadelą. Mieszkał w niej gubernator, odizolowany całkowicie od ludności – powielano w ten sposób system kolonialny w najbardziej restrykcyjnej wersji. […] W połowie XIX wieku Cytadela stała się nieprzydatna; postępy w sztuce wojennej zneutralizowały jej rolę, straciła rację bytu. W 1843 [sic!] generał Espartero uznał, że w walce z powstańcami o wiele skuteczniej będzie zbombardować Barcelonę ze wzgórza Montjuich. Wytrwały sto pięćdziesiąt lat, ale w końcu mury Cytadeli zostały obalone”.

Czy to jest temat wciąż nie do końca przepracowany? Podobnie jak wojna domowa, II wojna światowa i dyktatura Franco?

To temat, z którym zmaga się już trzecie pokolenie, pokolenie wnuków. O ile hiszpańska wojna domowa to już odległa historia (1936–1939), transformacja ustroju po śmierci generała Franco zaczęła się nie tak dawno – w 1975 roku, niespełna czterdzieści lat temu. Ubocznym efektem polityki grubej kreski, zaczynania od zera, było zamknięcie ust tej stronie, która wojnę domową przegrała i przez czterdzieści lat ponosiła tego konsekwencje. Terroryzm państwowy stosowany przez dyktaturę nie został rozliczony, a pokojowa transformacja była swoistą amnestią dla tych, którzy dopuszczali się zbrodni, budując nowy porządek społeczny, między innymi przy pomocy obozów koncentracyjnych, takich jak Miranda de Ebro, do którego trafił Antoni Kępiński. Działały od 1936 do 1947 roku. Nic dziwnego, że republikańska Katalonia pamięta nie tylko o wojnie, ale przede wszystkim o tym, co nastąpiło później. Temat nie do końca przepracowany? Może dlatego, że ustawa o pamięci historycznej nie daje skutecznych narzędzi zadośćuczynienia pokrzywdzonym.

Odłączenie się Katalonii i ogłoszenie niepodległości mogłoby coś zmienić? Pomijam na chwilę stanowisko – nieprzejednane jak dotąd – rządu hiszpańskiego.

W kwestii symboli narodowych – na pewno. Ale nie sądzę, żeby zmieniła się z dnia na dzień sytuacja najuboższych, gdyby Katalonia przestała płacić podatki do wspólnej kasy. Szkoda, że Hiszpania nie jest federacją – wtedy Katalończycy nie czuliby się tak bardzo odpodmiotowieni decyzjami politycznymi i gospodarczymi podejmowanymi centralnie.

d3ob5p3

Myśli pani, że dużo jeszcze zostało do zrobienia, żeby przybliżyć światu (i Polakom) kulturę Katalonii? I to, żeby kultura katalońska nie była utożsamiana z hiszpańską? Na przykład sądzi się często, że Antoni Gaudí był Hiszpanem, nie Katalończykiem.

Myślę, że nie pozbyliśmy się jeszcze mocarstwowego spojrzenia na świat. Czujemy się obywatelami tej Polski, która rozciągała się od morza do morza i miała kłopoty z własnymi mniejszościami narodowymi. Może warto spojrzeć na Katalonię, Galicję, Kraj Basków (wymieniam te regiony autonomiczne, które mają własny język i tworzą w tym języku literaturę) nie jak na potencjalne zarzewie konfliktu, ale jak na ośrodki odrębnej kultury. Wie pan, kto w Polsce najwięcej wie o Katalonii?

Źródło: Materiały prasowe

Nie.

Dziennikarze sportowi i kibice. Sukcesy Barçy obudziły sympatię i zainteresowanie historią regionu, z którego pochodzi ten klub. Mam nadzieję, że każda docierająca do nas dobra książka, spektakl teatralny, sztuka czy folklor zmniejszy nieco nieufny dystans Polaków do hiszpańskich mniejszości narodowych. Dla mnie kultura katalońska była tak wielkim odkryciem, że w tej chwili nie wpadam w histerię, kiedy słyszę o aspiracjach niepodległościowych Katalonii. Podziwiam i szanuję Katalończyków i mam zaufanie do ich rozsądku.

d3ob5p3

Jaume Cabré - urodził się w Barcelonie w 1947 roku. Od lat uznaje się go za najwybitniejszego pisarza katalońskiego. Jest autorem wielu powieści, zbiorów opowiadań, esejów literackich oraz scenariuszy filmowych i telewizyjnych. Należy do Instytutu Studiów Katalońskich, a jego utwory, wysoko oceniane przez czytelników i krytyków, były wielokrotnie nagradzane, filmowane i tłumaczone. Ukazały się w ponad 25 krajach. Nakładem wydawnictwa Marginesy ukazały się jego powieści: ”Wyznaję” (2013), ”Głosy Pamano” (2014), ”Jaśnie pan” (2015) i ”Cień eunucha” (2016) ”Agonia dźwięków” (2017).

Anna Sawicka - iberystka, pracowniczka Uniwersytetu Jagiellońskiego, redaktorka ”Studiów Iberystycznych”. Zajmuje się m.in. literaturą i kulturą katalońską. Ma w dorobku przekłady kilku katalońskich dramatów oraz opowiadania Pere Caldersa i Javiera Tomeo, średniowieczny brewiarz mistyczny Ramona Llulla (Księga Przyjaciela i Umiłowanego), a także powieści: ”Chłodny dotyk”, Alberta Sáncheza Piñola, ”Za worek kości”, Lluisa-Antona Baulenasa, ģSkrzypce z Auschwitz”, Marii Angels Anglady i ”Miasto cudów”, Eduarda Mendozy. Jako tłumaczka powieści Jaume Cabrégo, została uhonorowana w listopadzie 2015 roku niezwykle prestiżową nagrodą Instytutu Ramona Llulla. Kapituła uznała, że ”Głosy Pamano” to najlepszy przekład z literatury katalońskiej za rok 2014.

Adam Pluszka – poeta, prozaik, tłumacz, redaktor, krytyk literacki i filmowy. Autor kilku tomów wierszy oraz prozy. Nominowany do Paszportu ”Polityki”.

Obejrzyj też: Hiszpania podzielona? Katalończycy chcą referendum niepodległościowego.

d3ob5p3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ob5p3