"Żył jak odludek"
Leon Gluzman, wychowanek Domu Sierot na Krochmalnej, wspominał po latach: "Ten Dom nie był podobny do strasznych przytułków, które zwykle przedstawia się w powieściach lub pokazuje w filmach. To był Dom w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Opiekowano się nami tak, jak pod rodzinnym dachem.(...)
Zapamiętałem doktora Goldszmita w białym kitlu lekarza. Był średniego wzrostu, chociaż wówczas wydawał mi się wysoki, łysy, o rudawej bródce i przenikliwych niebieskich oczach. Zawsze w okularach, zawsze z papierosem w ustach. Żył jak odludek. Pamiętam jego poddasze wypełnione książkami, które odziedziczył po swoim ojcu i żelazne łóżko" - wspominał Gluzman.