Trwa ładowanie...
fragment
15-04-2010 11:02

Jan Nowak-Jeziorański

Jan Nowak-JeziorańskiŹródło: Inne
d4czpsa
d4czpsa

Rok 1975 Nowak w swych wspomnieniach nazywa „czarnym rokiem”.
Właśnie zakończył dwuletnią wyczerpującą walkę o utrzymanie Radia z wpływowym senatorem Jamesem Fulbrightem - przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych, który nie kryjąc niechęci do RWE i Radia Swoboda, złożył projekt ustawy o likwidacji obu rozgłośni. Fulbright uważał, że samo istnienie stacji jest reliktem zimnej wojny i zagrożeniem dla polityki odprężenia. Oliwy do ognia dolało ujawnienie przez prasę, że obie rozgłośnie finansowane są tajnie z budżetu CIA. Nazwano to „oszukiwaniem podatnika amerykańskiego i Kongresu”.
Nie miejsce tu na relacjonowanie batalii o utrzymanie Radia, którą Nowak szczegółowo opisuje w Wojnie w eterze. Dość powiedzieć, że mobilizacja polskiego lobby w Ameryce oraz politycznych wpływowych przyjaciół Radia po latach walki spowodowały, że ustawa Fulbrighta upadła w Senacie. Gdy wydawało się, że najgorsze minęło, okazało się, że miało dopiero nadejść.Senator osiągnął jedno: CIA przestało służyć za kasę, w której RWE pobierała pieniądze na swą działalność. Finansowanie rozgłośni przejął departament stanu, czyli dyplomacja, która w dobie odprężenia była do Radia nastawiona niechętnie. Po aferze Watergate pochłonięty sprawami wewnętrznymi prezydent Nixon oddał ster polityki międzynarodowej w ręce Henry’ego Kissingera, który nie ukrywał, że gotów jest poświęcić Europę Wschodnią w zamian za pokój i zaprzestanie wyścigu zbrojeń. Począwszy od 1973 roku, Kongres rok po roku obcinał z budżetu RWE po kilka milionów dolarów.Nowak uznał to za przejaw „taktyki salami”, czyli okrawania Radia po kawałku małymi
plasterkami, aż w końcu zostanie coś, co bez większej szkody będzie można wyrzucić do kosza. Najgorsze, że to Nowak musiał wystąpić w charakterze noża. Własnymi rękami musiał teraz likwidować to, co sam budował. Na nic zdawały się rozsyłane do wszystkich świętych memoriały.1 stycznia 1974 roku zlikwidowano nowojorską redakcję RWE.

Zwolnienia zbiegły się w czasie z emerytalnym exodusem starej radiowej gwardii: Stypulkowskiej, Palestrów, Trojanowskiego, Radulskiego, Kielanow-skiego, Trościanki, Zawadzkiego-Żenczykowskiego, księdza Kirschke i Wagnera. Od 1969 roku do odejścia Nowaka w 1975 roku zespół utracił 41 osób, czyli 38 procent pracowników.Akcja protestacyjna w obronie suwerenności Radia przy sprawie granicy na Odrze i Nysie była ostatnim aktem tak zgodnego i solidarnego działania zespołu i jego dyrektora. Na początku lat 70. do władz związku zawodowego wchodzi Józef Ptaczek. W tym samym mniej więcej czasie na tle stosunku do Nowaka dochodzi do ostrej polaryzacji zespołu. Konflikt ten urośnie tak bardzo, że stanie się jednym z ważnych czynników dymisji Nowaka w 1975 roku.Szef RWE uważał, że przez 20 z górą lat w zespole panował duch ideowy.
Jednak brak pewności jutra, spowodowany nieustannymi atakami senatora Fulbrighta, a później niekończącymi się redukcjami liczby pracowników sprawił, że na plan pierwszy wysunęły się sprawy bytu materialnego i zabezpieczenia na przyszłość. W tej sytuacji rola Rady Zakładowej, której przewodził Ptaczek, wzrosła niepomiernie, zwłaszcza że kierownictwo związków zawodowych na mocy niemieckiego prawa pracy pozostawało nieusuwalne. Jak konstatuje Nowak: „Nie ma takiego zespołu na świecie, który nie uległby w podobnych warunkach demoralizacji”.Dopóki walka szła o wyższe uposażenia, emerytury i inne świadczenia -nie było konfliktów. Jednak cięcia budżetowe musiały wpłynąć na poziom płac. Za mniejsze pieniądze ludzie nie chcieli pracować tak jak przedtem. Stwarzało to zagrożenia dla poziomu i czasu nadawanego programu. Nowak zwołał zebranie zespołu, na którym z całą ostrością ujawniła się różnica mentalności szefa i jego podwładnych. Dyrektor z ideowym zapałem, który towarzyszył otwarciu Radia w 1952 roku, tłumaczył,
że „wszyscy jesteśmy żołnierzami w służbie wielkiej idei. Nie powinniśmy patrzeć na zegarki, liczyć dni, pytać o wynagrodzenie. Nie dla Amerykanów pracujemy, lecz dla własnego kraju. Niemieckie prawo pracy nie czyni różnicy między fabryką guzików czy gwoździ a redakcją Radia, które walczy o zachowanie tożsamości duchowej własnego kraju”. Nie tego oczekiwali ludzie od swego szefa. Nowakowi odpowiedziała cisza. Nikt go nie poparł.

Spotkanie dało początek powolnej erozji autorytetu potężnego dyrektora. Ci z pracowników, którzy nie mieli wyższych ideowych motywacji, nie przykładali się do pracy. Sprzyjał temu system płac pozbawiający Nowaka prerogatyw w postaci dyscyplinujących kar i motywacyjnych nagród. Popędliwość Nowaka przysporzyła mu wielu wrogów. Sam przyznaje: „Jako szef nie byłem popularny. Radio nie było konkursem piękności i nie zabiegałem nigdy o to, by się ludziom podobać”.

d4czpsa
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4czpsa

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj