Iwan Krastew: Polaryzacja społeczna doprowadziła do końca polityki, jaką znamy
Współczesna polityka jest zdominowana przez dwie przeciwstawne wizje: lewicową, która wieszczy koniec życia na ziemi i prawicową, głoszącą koniec zachodniego dobrobytu, uważa wybitny politolog Iwan Krastew.
Demokracja przeżywa globalny kryzys. Nie tylko w krajach, gdzie zapanowała od niedawna, ale także w Stanach Zjednoczonych i na Zachodzie Europy. Zdaniem bułgarskiego politologa Iwana Krastewa dzieje się tak, ponieważ współczesna polityka jest zderzeniem dwóch apokaliptycznych wizji. Pierwszą proponuje lewica i klimatyczni aktywiści, głoszący rychły koniec życia na Ziemi. Drugą napędza lęk, że nasz zachodni styl życia może się skończyć, a wspiera go narracja antyimigrancka. Co łączy wyznawców obu wizji? Poczucie, że są zaangażowani w "ostateczną walkę". Poziom ekscytacji tą walką Krastew żartobliwie porównuje do znanego cytatu z Międzynarodówki: "Bój to jest nasz ostatni".
Czy Zachód zawiódł swoich wyznawców?
Iwan Krastew jest przewodniczącym Centrum Strategii Liberalnych w Sofii i stałym współpracownikiem Instytutu Nauk o Człowieku (IWM) w Wiedniu. Jest cenionym ekspertem w kwestiach takich jak przyszłość Europy, zmieniające się oblicze demokracji, sposób funkcjonowania mediów. Na stałe współpracuje z "Financial Times", zaś jego opinie są publikowane w "New York Times". Jest autorem m.in. takich książek jak m.in.: "Co po Europie?", "Is it tomorrow yet? Paradoxes of the Pandemic", "Światło, które zgasło. Jak Zachód zawiódł swoich wyznawców", którą wydaje właśnie wydawnictwo Krytyki Politycznej, we współpracy z Impact.
Krastew wystąpi 15-16 maja w Poznaniu na Impact’24, największym wydarzeniu gospodarczo-technologicznym w Polsce, które dostarcza eksperckiej wiedzy i inspiracji z wielu dziedzin i jest okazją do networkingu.
Polaryzacja społeczna doprowadziła do końca polityki jaką znamy. Przyczyny są złożone
- Migracja i zmiany klimatu to dwa kryzysy, które zadecydują o przyszłości - podkreśla politolog w ostatnim wywiadzie jakiego udzielił dla magazynu "Die Zeit", w październiku 2023 r. Rozmowa ukazała się także w internetowym wydaniu "Gazety Wyborczej". - Klimatyczna lewica i antyimigrancka prawica są jak dwa równoległe bieguny buntu przeciwko pasywnej postawie wobec zjawisk większych niż jeden rząd, kraj, czy ideologia - podkreśla Krastew. Jego zdaniem polityka europejska może osiągnąć nową równowagę tylko wtedy, gdy potraktuje poważnie obawy elektoratu obu tych nurtów. To jest możliwie, ale nie jest proste i wymaga odwagi - Wszystkie rządy, progresywne czy zachowawcze, będą musiały w nadchodzących latach działać eksperymentalnie. Bo europejska polityka, jaką znamy, dobiegła końca. Spodziewajmy się wielu nietypowych wolt - zapowiada.
Polaryzacja społeczna jest reakcją na frustrację i złożoność świata. Szkodzi demokracji
Polaryzacja społeczna jest tak głęboka, że niemal każde stwierdzenie można dziś uznać za deklarację tożsamości. Sprzyjają jej Internet i media społecznościowe, ale przyczyny zjawiska są głębsze. Młodzi ludzie są wściekli na pokolenie swoich rodziców i na fakt, że mają nikły wpływ na politykę. Czują się liczną, ale bezsilną grupą. Internet to przestrzeń, w której czują się widoczni. Skutkami frustracji młodych są m.in. radykalizacja i polaryzacja. W eseju dla "Financial Times" pt. Demokracje nie mogą znieść zbyt wiele dramatu, Krastew pisze, że radykalizacja i silna polaryzacja zmieniają "republikę obywateli" w "republikę kibiców". Kibice są gorliwi niezachwiani, bezkrytyczni i lojalni. Lojalność ma kluczowe znaczenie dla populistycznego rozumienia polityki jako gry lojalnościowej. W takim kontekście każda porażka wyborcza jest przez nich odbierana jako niesprawiedliwość lub spisek. Krytyka własnej partii jest zaś zdradą stanu. Krastew pisze również, że populiści zasiadający w rządach wolą postrzegać siebie jako prześladowaną mniejszość. Dzięki temu mogą zachowywać się jak złoczyńcy, ale złoczyńcy pokrzywdzeni, z którymi można się utożsamić.
Problem w tym, że demokracja nie znosi dramatów! Nie może działać ani wtedy, gdy stawka jest zbyt niska, ani gdy zbyt wysoka. - Demokracje - to ich największa zaleta - są społeczeństwami zdolnymi do autokorekty. Dopiero gdy stracimy tę zdolność, nastąpi prawdziwy kryzys demokracji - przestrzega myśliciel.