„Informacja o nas samych jest cenniejsza niż złoto”. Magdalena Witkiewicz opowiada o „Wizjerze”, nowym thrillerowym hicie!
„Sieć, szczególnie po pandemii, stwarza ogromne możliwości, jeżeli chodzi o przestępczość. Daje bardzo łatwy dostęp do naszego życia. A to bywa bardzo niebezpieczne” – mówi Magdalena Witkiewicz, jedna z najpopularniejszych polskich pisarek. Jej nowa powieść „Wizjer” to ekscytujący, trzymający w napięciu thriller, w którym główna bohaterka stara się rozwikłać mroczną zagadkę wiążącą popularny portal randkowy z prestiżową firmą zajmującą się analizą baz danych. Zaintrygowani? W księgarniach od 16 czerwca!
Emilia Mazur: „Wizjer” to pierwszy thriller w Twoim bogatym powieściowym dorobku – co skłoniło Cię do zmiany gatunku, dlaczego teraz?
Magdalena Witkiewicz: Z napisaniem thrillera nosiłam się już od dawna. Wydaje mi się, że nosiłam go w sobie od czasu, gdy tylko stałam się pisarką, więc to była bardzo długa "literacka ciąża". A dlaczego teraz? Myślę, że dojrzałam literacko. Miałam też ochotę na coś nowego. Kocham wyzwania, lubię sprawdzać się w nowych rzeczach. Jeżeli chodzi o literaturę obyczajową, czuję się już jak ryba w wodzie, a tutaj stąpam po kruchym lodzie i odczuwam ogromną adrenalinę z tym związaną.
Skąd pomysł na tematykę związaną z cyberbezpieczeństwem? Czy to temat na książkę, który miałaś w głowie już od dawna?
Sama bardzo lubię czytać książki związane z nowoczesnymi technologiami. Jestem ogromną gadżeciarą, zarówno jeżeli chodzi o elektronikę, jak i o wszelkiego rodzaju aplikacje. Jednak zdaję sobie sprawę, że we współczesnym świecie informacja o nas samych jest cenniejsza niż złoto i różnorakie firmy pozyskują informacje na nasz temat właśnie z aplikacji lub różnego rodzaju oprogramowania. Sieć, szczególnie po pandemii, stwarza ogromne możliwości, jeżeli chodzi o przestępczość. Daje bardzo łatwy dostęp do naszego życia. A jeżeli ktoś wie o nas wszystko, może te informacje wykorzystać w sposób, w jaki niekoniecznie byśmy chcieli. A to bywa bardzo niebezpieczne.
Czy „Wizjera” udało Ci się napisać zgodnie ze swoimi oczekiwaniami, czy po drodze pomysł ewoluował?
Tak, ewoluował bardzo. Kilka lat temu myślałam, że będzie to powieść o pani analityk, która zostanie porwana przez złych ludzi i zmuszana do pracy w niecnym celu. Jak widać powieść ewoluowała i porwań żadnych (póki co) nie było. Często tak właśnie mam, że te ważniejsze dla mnie książki dojrzewają. Ja się zmieniam, moje pomysły również. Ale jestem bardzo zadowolona z „Wizjera”. Mam nadzieję, że Czytelnikom również się spodoba.
W „Wizjerze” piszesz dość dokładnie – aczkolwiek nadal przystępnie – o analizie danych i wykorzystaniu ich w Internecie. Skąd czerpałaś wiedzę na temat tego, jak taka praca wygląda?
Kiedyś byłam analitykiem. Pracowałam w banku i już wtedy, prawie dwadzieścia lat temu zajmowałam się prognozowaniem zachowania konsumentów. Określałam, który z naszych klientów zaciągnie kolejny kredyt. Moje prognozy się sprawdzały. Byłam lepsza niż wróżka! I właśnie dlatego, że dwadzieścia lat temu już takie rzeczy były możliwe, pomyślałam, że dzisiaj jesteśmy wiele kroków do przodu. Możemy dużo więcej. To, co opisałam w mojej powieści, jest technicznie możliwe. I niestety prawdopodobne.
Laura – główna bohaterka „Wizjera” – odkrywa mroczny sekret związany z systemem działania popularnego portalu randkowego. Dlaczego właśnie taki portal wzięłaś na swój warsztat? Czy to sugestia, że dla miłości jesteśmy gotowi zrobić… wszystko?
To chyba taki uśmiech w kierunku moich stałych Czytelniczek, które są przyzwyczajone do tego, że często ta miłość w moich książkach ma ogromne znaczenie. Portale randkowe zbierają ogromną liczbę danych. Czytałam kiedyś o dziennikarce, która poprosiła o informacje na swój temat zebrane przez Tindera. Wyszło osiemset stron... Taka wiedza na temat człowieka! Nie chcę zdradzać fabuły książki, ale to, że z portali randkowych korzystają głównie dość młodzi i pełni życia ludzie, również ma znaczenie!
Słyszałam, że sama jesteś maniaczką aplikacji i masz ich na telefonie bardzo dużo. Którą lubisz najbardziej i dlaczego?
Mam ich mnóstwo! Z takich „dziwnych” to mam aplikacje, które rozpoznają rośliny po wyglądzie, a ptaki po ich śpiewie. Kocham Spotify, mam też mnóstwo aplikacji graficznych, a ostatnio ściągnęłam taką, która umożliwia zamawianie jedzenia w Warsie, gdy jedziesz pociągiem. Mam aplikacje do medytowania, sprawdzania tego, czy się wyspałam… (śmiech) Przecież, gdy aplikacja powie mi że się wyspałam, to muszę być wypoczęta, prawda?
Sprawdzasz dokładnie aplikacje, z których korzystasz? Nie boisz się, że mogą właśnie korzystać z Twoich danych w niewłaściwy sposób?
Ha. Boję się! Sprawdzam czasem...
Czy zdarzyło Ci się kiedyś paść ofiarą internetowe przestępstwa?
Nie, bo jestem dość uważna, ale regularnie dostaję maile, że się zabawiam brzydko, oglądając filmy dla dorosłych i jeżeli nie wpłacę określonych pieniędzy w bitcoinach, to te rzekome filmy zostaną upublicznione! (śmiech)
Jakie plany na przyszłość? Czy Magdalena Witkiewicz wsiąknie w świat kryminałów i thrillerów?
A to się okaże! Mam już pomysł na kolejną część „Wizjera”, ale czy ją napiszę, to zależy w głównej mierze od Czytelników.
WP Książki na: