Imperator z Torunia. Prześwietlili kontrowersyjne biznesy zakonu Rydzyka
Autorzy książki "Imperator" dowodzą, że Tadeusz Rydzyk, szeregowy redemptorysta, mieszkający w skromnej klasztornej celi, zakulisowo steruje premierami i ministrami kolejnego rządu prawicy. Włada siecią fundacji, instytutów, spółek i szkół. Zakon, na którego czele stoi, posiada imperium medialne i inwestuje w projekty, które "powstały wskutek urojeń radiowych fachowców od wszystkiego".
W sobotę 5 grudnia o. Tadeusz Rydzyk wygłosił kontrowersyjną przemowę, skierowaną do gości uczestniczących w obchodach 29. rocznicy powstania Radia Maryja. Redemptorysta odniósł się w niej do sprawy bp. Janiaka, antybohatera filmu braci Sekielskich "Zabawa w chowanego".
- To jest współczesny męczennik. Media to zrobiły. Nie dajmy się, katolicy! Że na jakiegoś księdza zaczną warczeć, jakieś filmidło zrobią, i wszyscy się potem trzęsą. Udowodnij, udowodnij winę! A nie ja mam udowadniać, że nie jestem wielbłądem – mówił Rydzyk, broniący byłego biskupa kaliskiego.
W odpowiedzi na oburzające słowa o księdzu-pedofilu ("A któż z nas nie ma pokus?" - pytał Rydzyk) Tomasz Sekielski zapowiedział, że rozważa nakręcenie filmu o założycielu Radia Maryja, Telewizji Trwam i wielu innych projektów, często wspieranych z budżetu państwa. Sekielski nazwał go wprost "biznesmenem z Torunia", z kolei Piotr Głuchowski i Jacek Hołub tytułują go wręcz "imperatorem". Dzięki uprzejmości wydawnictwa Agora publikujemy fragment ich książki - "Imperator. Sekrety ojca Rydzyka" (wydanie z października 2019 r.).
Zobacz: Tomasz Sekielski o pedofilii. "Politycy zmarnowali rok. Przypomnimy im to"
Na toruńskim podwórku. Rodzi się wróg i wielkie budowle
Ojciec Tadeusz ma teraz na głowie trzy wielkie budowy: ciepłownię geotermalną, muzeum i Park Pamięci. Takiego przyspieszenia inwestycyjnego nie było, odkąd zaczął przebudowę "Betlejemki”. W ruch idą setki milionów złotych. Sama kotłownia będzie kosztowała jakieś sześćdziesiąt-siedemdziesiąt, a to najmniejsze i najtańsze z nowych przedsięwzięć.
– Wreszcie, po tych dziesięciu latach zwłoki z powodu obstrukcji PO zaczęliśmy budowę – mówi jeszcze w styczniu Lidia Kochanowicz-Mańk. – Mam nadzieję, że ciepłownia zostanie oddana do użytku za rok, czyli na koniec stycznia 2020 roku. Będzie przekazywała ciepło do sieci miejskiej w Toruniu. Ogrzeje również naszą świątynię, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej oraz muzeum, które – mam nadzieję – zaczniemy budować w tym roku.
Księgowa toruńskiego ośrodka chce, by ciepło spod ziemi ogrzało także strefę przemysłową za hotelem Walter i przystanią łodzi – budynki i hale Towimoru, Nova Trading, inne. Najważniejsze jest jednak wpięcie się w sieć Torunia. Zgodnie z prawem każdy operator sieci ciepłowniczej opartej na tradycyjnych surowcach (w przypadku Torunia jest to gaz ziemny) ma obowiązek podłączenia do niej wszystkich pobliskich źródeł energii odnawialnej – o ile takie są.
Monopolista na toruńskim rynku – francuskie konsorcjum EDF – deklarował, że rury z wodami redemptorysty oczywiście przyłączy, jeśli te wody będą odpowiednio gorące. Ojciec Rydzyk nieraz skarżył się na antenie, że Francuzi celowo wyśrubowali normy, by go nie podpinać. Ale i tu pomogło zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego.
Po dobrej zmianie aktywa EDF w całym kraju wykupiła Polska Grupa Energetyczna (z przeważającym udziałem Skarbu Państwa). Jej prezesem jest Henryk Baranowski, wiceminister skarbu w rządzie Beaty Szydło. Odtąd rozmowy toczą się z górki. Jeszcze w 2018 roku strony zawierają porozumienie.
Konkurs na samo wykonanie ciepłowni (konieczny z powodu finansowania całości z bezzwrotnych środków publicznych i preferencyjnego kredytu) wygrało konsorcjum dwóch spółek: Inżynierii Rzeszów i Energy Solutions z Tarnowa. Uzgodniona zapłata ma wynieść 61,5 miliona.
Osobno będzie budowany ciepłociąg – do sanktuarium, akademików i strefy przemysłowej w jedną stronę, a do miasta – w drugą. Dyrektor Rydzyk obiecał torunianom, że po złączeniu jego rur z rurami PGE rachunki za ogrzewanie spadną. Faktycznie jednak zmiana – jeżeli będzie – to niewielka. Dwustutysięczny Toruń, miasto zajmujące przeszło sto piętnaście kilometrów kwadratowych, zużywa orientacyjnie i średniorocznie trzysta pięćdziesiąt megawatów energii cieplnej na bieżąco. Kotłownia dyrektora będzie wytwarzała od osiemnastu do trzydziestu dwóch megawatów.
Jest jeszcze jedna kłopotliwa sprawa, o której ojciec Tadeusz stara się mówić jak najmniej. Solanka z Portu Drzewnego ma sześćdziesiąt cztery stopnie Celsjusza. Aby wpłynąć do sieci miejskiej, musi mieć ponad sto stopni. Podgrzeje ją właśnie ciepłownia, która wyemituje tyle dwutlenku węgla co czterdzieści pięć tysięcy samochodów. To wyliczenie Piotra Sadowskiego, pomysłodawcy, wykonawcy oraz pierwszego prezesa dobrze prosperującej Geotermii Grudziądz.
– Jest co najmniej dziwne, że przy takim efekcie ekologicznym inwestor uzyskał dotację w ramach ochrony środowiska – stwierdza na łamach toruńskiej "Wyborczej”. I tłumaczy, dlaczego go to dziwi. Najpierw wyjaśnia, że wykorzystywanie ciepła wód termalnych opiera się zwykle (i tak jest u Rydzyka) na tak zwanym dublecie, czyli dwóch głębokich odwiertach. Z pierwszego czerpie się ciepłą wodę, odzyskuje z niej energię i tłoczy zimną do drugiego.
– Na podstawie obserwacji ciepłowni termalnych działających w Polsce mogę potwierdzić ich efektywne działanie tylko w tych przypadkach, w których temperatura wody termalnej wynosi powyżej osiemdziesięciu stopni. Ksiądz Rydzyk niesłusznie oskarżał poprzedniego, francuskiego właściciela ciepłowni i sieci miejskiej w Toruniu (EDF), że żąda dostarczania do sieci miejskiej wody o stu trzydziestu stopniach.
To miało rzekomo utrudnić wykonanie inwestycji termalnej. Tymczasem temperatura wody grzewczej sto trzydzieści jest rozwiązaniem najbardziej ekonomicznym, a w przypadku długich, rozgałęzionych miejskich sieci ciepłowniczych - taką ma Toruń - koniecznym.
Sadowski wyjaśnia, dlaczego dopiero teraz o tym mówi: powodem zwłoki było utrudnione dotarcie do dokumentacji projektowej Geotermii Toruń. Teraz fachowiec "chciałby wskazać wiele negatywnych aspektów związanych z przedsięwzięciem zakonnika".
I tu mamy coś na kształt bomby! Toruńska inwestycja, w którą już wsiąkło (lub właśnie wsiąka) ponad 60 milionów złotych, jest kompletnie pozbawiona sensu. Powstała wskutek urojeń radiowych fachowców od wszystkiego, filozofów z KUL, emerytowanych teologów i ludzi, którzy widząc zapał Rydzyka, przyklaskiwali projektowi bez troski o finał. Sadowski wylicza: konstrukcja będzie niebezpieczna – grozi przeciekiem solanki do rur miejskich, co oznacza korozję, ale to pół biedy.
Inwestycja jest przede wszystkim niewydajna – aby działała, wodę muszą podgrzewać w okresie zimowym dwa kotły gazowe o łącznej mocy dwudziestu megawatów. A wydajność całej aparatury ma wynieść osiemnaście-trzydzieści dwa, z tego tylko czternaście megawatów zasili Toruń, reszta zostanie w Starym Porcie. W praktyce jest to więc geotermia na gaz i prąd, bo będzie potrzebowała jeszcze masy energii elektrycznej. Zwykłą ciepłownię gazową można łatwo i bez wiercenia dziur w ziemi postawić za pół miliona za megawat. Co znaczy, że twór ojca Tadeusza jest nie tylko nieekologiczny, energochłonny, nieefektywny, ale także – dwukrotnie przepłacony.
Mało tego – wygląda na to, że ksiądz strzelił sobie w stopę. Kotły gazowe podgrzewające nie dość ciepłą wodę spod ziemi będą żarły ponad dwa tysiące metrów sześciennych gazu na godzinę. Dla powstających spalin trzeba wybudować dwa kominy, każdy o wysokości przynajmniej czternastu metrów (pięć pięter). Odprowadzane gazy będą emitować hałas. To, w połączeniu ze wspomnianą już masą wypluwanego przez ciepłownię dwutlenku węgla, sprawia, że – ostatni cytat z Sadowskiego – "…w sąsiedztwie ciepłowni – kotłowni gazowej nie jest możliwe ustanowienie strefy uzdrowiskowej”.
Bardziej logiczne i gospodarne byłoby zasilanie cieplne Centrum Polonia in Tertio Millennio z sieci miejskiej, a nie odwrotnie. Tylko że wtedy to kapłan musiałby płacić PGE, nie zaś PGE – jemu.
Powyższy fragment pochodzi z książki "Imperator. Sekrety ojca Rydzyka" (2019) autorstwa Piotra Głuchowskiego i Jacka Hołuba, która ukazała się nakładem wyd. Agora.