Helena Merriman: "Upadek Muru Berlińskiego był dla Putina katastrofą"
Książka dziennikarki BBC pt. "Tunel 29", o przekopie pod murem berlińskim, rzuca nowe światło na pracę Stasi, politykę NRD i ZSRR oraz reperkusje upadku komunizmu. W rozmowie z WP Helena Merriman przypomina, że Putin pracował w Dreźnie jako agent KGB i tam można szukać źródeł jego obecnych działań.
Książka dziennikarki BBC Heleny Merriman "Tunel 29" (wyd. Insignis) opowiada o tunelu pod Bernauer Strasse, ale także o historii NRD, tajnej policji Stasi, relacjach na linii Kennedy-Chruszczow i zimnej wojnie.
Czyta się ją jak dobrą powieść szpiegowską: poznajemy sposoby działania Stasi, metody werbunku, odkrywamy Berlin jako miasto z największą ilością światowych agentur. Dowiadujemy się, co motywowało ówczesnego przywódcę NRD Waltera Ulbrichta, by w ogóle postawić mur i dlaczego reakcja USA na jego postawienie była tak słaba.
"Tunel 29" ma szansę na ekranizację jako serial. Prawa kupiła wytwórnia Sister Productions. Scenariusz pisze Georgia Pritchett ("Sukcesja", "Veep"), a reżyserem będzie Johan Renck ("Czarnobyl").
Rozmawiamy z Heleną Merriman, autorką książki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin liczy na Trumpa. Ekspert mówi o wojnie
Sebastian Łupak: W pani książce uderza, jak bardzo ówczesna propaganda ZSRR i NRD była podobna do dzisiejszej propagandy Kremla. Po pierwsze mur berliński nazwano "antyfaszystowską barierą ochroną", która rzekomo miała bronić NRD przed faszystami z Zachodu. Po drugie Chruszczow straszył Zachód wojną nuklearną w przypadku interwencji. Jakbym słyszał Putina...
Helena Merriman: Wtedy mieliśmy dwa supermocarstwa i rodzaj wojny zastępczej - przez pośrednika. Dziś to jest Ukraina, a wtedy Berlin był takim punktem zapalnym. W powietrzu wisiało zagrożenie wojną nuklearną. Wtedy i teraz Rosja używała orwellowskiego języka. Przywódca NRD Ulbricht mówił o konieczności budowy "antyfaszystowskiej bariery", aby chronić ludność NRD przed faszystami, prostytutkami i chuliganami z Zachodu – czyli działał rzekomo w samoobronie.
Choć w pani książce go nie ma, to Putin mógł się uczyć na tamtych wydarzeniach.
Wiemy, że zaczynał jako agent KGB w NRD w latach 80. Był w Dreźnie w grudniu 1989 r., kiedy protestujący najpierw szturmowali miejscowy budynek Stasi, a później przeszli przez ulicę i próbowali się wedrzeć do siedziby KGB.
Putin zadzwonił wtedy po pomoc do miejscowych koszar, gdzie stacjonowała jednostka pancerna Armii Czerwonej. Ale dostał odpowiedź: "Nie zrobimy niczego bez zgody Moskwy. A Moskwa milczy".
To był dla niego szok. Upadek muru i całego systemu był dla niego największą katastrofą geopolityczną. Myślę więc, że dziś - poza motywacją polityczną - kierują nim też względy osobiste.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dlaczego, jako korespondentka BBC na Bliskim Wschodzie i w Afryce, zainteresowała się pani Murem Berlińskim?
Mury stoją na całym świecie. Prezydent Trump zaczął budowę muru między USA a Meksykiem. Mury oddzielają od siebie państwa, a nawet stoją w środku miast – zupełnie jak w przypadku Muru Berlińskiego. To jest bardzo aktualny temat. Interesowałam się przyczynami, dla których powstają.
Badając temat, trafiłam na wzmiankę o tym, że w latach 60. grupa przyjaciół wykopała tunel pod Murem Berlińskim. To była grupa osób, którym wcześniej udało się uciec z Berlina Wschodniego. Byli już więc bezpieczni. Nie musieli ryzykować swojego życia dla innych. Groziło im zawalenie się tunelu w czasie jego budowy. Żołnierze NRD mogli odkryć ich przekop i ich po prostu ich zastrzelić. Ktoś mógł ich wsypać. A jednak to zrobili. Interesowały mnie ich motywy.
Przeprowadziłam wywiady z tymi, którzy żyją, przejrzałam tysiące dokumentów w archiwach tajnej policji enerdowskiej Stasi. Nagrałam najpierw podcast dla BBC, a później napisałam książkę. Uwielbiam powieści szpiegowskie Johna le Carré, więc chciałam, aby w mojej książce były podobne emocje i mocny bohater – Joachim Rudolph, jeden z głównych kopaczy tunelu.
Jest też antybohater Siegfried Uhse. Agent Stasi.
To fryzjer z Berlina Zachodniego, homoseksualista, który jeździł do kochanka w Berlinie Wschodnim. Kiedyś został złapany na granicy, gdy przemycał papierosy i alkohol. Przyznał się agentowi Stasi, po co jeździ do Berlina Wschodniego. Zastraszony poszedł na współpracę. Czułam, że muszę opowiedzieć i o Joachimie, i o Siegfriedzie. Chciałam, aby czytelnicy wyobrazili sobie, że są szantażowani jak on. Co by zrobili?
Nie chciała go pani jednoznacznie potępić?
Z akt Stasi wynika, że Uhse próbował później odpokutować za swoje błędy. W organizacji Amnesty International przystąpił do grupy, która wyciągała ludzi ze wschodnioniemieckich więzień. Chciał więc pomóc tym samym ludziom, którzy wcześniej przez niego trafili do więzienia.
Nie zapominajmy, że w NRD jedna na sześć osób mogła w ten czy inny sposób współpracować ze Stasi. Ludzie donosili na sąsiadów, kolegów z pracy, własne rodziny.
Poza tym Markus Wolf, szef wywiadu zagranicznego NRD (HVA), zbudował olbrzymią siatkę donosicieli w Berlinie Zachodnim. Nazywali ich Prospsektivagenten – uśpieni agenci. Byli na wyższych uczelniach, w mediach, przedsiębiorstwach. Uaktywniali się z czasem i donosili swoim wschodnim szefom.
Ze współpracy z partią czy Stasi można było w NRD nieźle żyć. Wymienia pani elitarne sklepy z zachodnimi towarami, wakacje, a może nawet prywatną willę z basenem i kinem domowym. Opłacało się. Rozumie pani, dlaczego tyle osób świadomie uczestniczyło w budowaniu własnego więzienia?
173 tys. informatorów miało różne motywacje. Opisał je między innymi Maxim Leo w książce "Red Love: The Story of an East German Family" ("Czerwona miłość: historia wschodnioniemieckiej rodziny").
Wszyscy myślimy, że nasze wartości mają bardzo solidne podstawy, ale kto wie, jak byśmy się sami zachowali w podobnych okolicznościach. Jako korespondentka BBC jeżdżąca po świecie zauważyłam, że w każdym społeczeństwie linia biegnąca między kulturą a barbarzyństwem jest dosyć cienka. Gdzie nie pojedziesz, to widzisz, że ludzie, którzy jednego dnia szanują wartości społeczne i obywatelskie, mogą szybko zostać podburzeni i namówieni do zła.
Przez rok mieszkałam w Egipcie, który podobnie jak NRD, ma bardzo wysoki procent ludzi w tajnych służbach. Gdy próbowałam robić tam wywiady na ulicy, zaraz podchodził ktoś w wypolerowanych butach, pokazywał odznakę i pytał, co tu robię i czy mam pozwolenie na nagrywanie. Tam, tak samo jak w NRD, ludzie szturmowali budynki tajnej policji i dowiadywali się, że sąsiedzi na nich donosili.
W pani książce pojawia się Hans Konrad Schumman. To młody żołnierz, który w sierpniu 1961 r. przeskoczył przez drut kolczasty i uciekł na Zachód. Jego ikoniczne zdjęcie obiegło świat. Pisze pani pod koniec książki, że się później zabił. Co mogło być powodem?
Co za podła ironia: on był symbolem wolności i powiesił się po tym, jak upadł mur. Odwiedził wtedy swoją rodzinę na Wschodzie i dowiedział się, że wielu uważa go tam za zdrajcę. Popadł w depresję i alkoholizm, aż odebrał sobie życie.
Pisze pani, że sporo z tych osób, które uciekły na Zachód, nie potrafiły odnaleźć się w wolności. Ludzie, których decyzje kontrolowała dotąd partia, nagle musieli decydować sami o sobie. To było trudne?
Dużo wiemy o tym, jakimi sposobami ludzie uciekają z dyktatur, ale mniej o tym, co się z nimi dzieje, jak już dotrą do ziemi obiecanej. Musisz znaleźć pracę, odnaleźć się w nowej rzeczywistości, zarobić na siebie, zagospodarować tę nową wolność.
Istnieje teoria mówiąca o murze w głowie – Mauer im Kopf. Nawet jeśli nie ma go już w fizycznie, to zostaje w twojej mentalności. Jeśli dorastasz w pewnym systemie i on nagle upada, to nie znaczy, że ty też się od razu zmieniłeś. Twój dawny świat stracił nagle rację bytu, a w to miejsce pojawia się nostalgia za przeszłością.
W przypadku Niemców wschodnich mówiliśmy o tzw. Ostalgii, czyli tęsknocie za życiem w NRD. Pani dość dobrze przeanalizowała ten kraj. Za czym tu tęsknić?
Mnóstwo jest książek o upadku muru, ale znacznie mniej o okresie między końcem II wojny światowej w 1945 r. a budową Muru w 1961 r. Było więc miejsce na opowieść o tym, jak powstawała NRD, jak kształtowano w nim socjalistyczną młodzież, czego ich uczono. Dlatego piszę o dzieciństwie i młodości Joachima.
To nie był czarno-biały świat. Wiele osób potrafiło się w tym świecie urządzić, nie chcieli uciekać. Czekali aż – jak obiecywała im partia – sytuacja gospodarcza się poprawi. Były pastelowe trabanty, meble inspirowane Bauhausem i dużo modnego plastiku.
Ta książka to wreszcie opowieść o mediach. Jak dziennikarkę musiało to panią szczególnie zainteresować?
Zimna wojna miała ogromny wpływ na rozwój nowoczesnej telewizji. Weźmy historię z mojej książki: producenci amerykańskiej stacji NBC szukali ciekawego materiału z Berlina o uciekinierach. Dowiedzieli się o studentach kopiących tunel. Ekipa telewizyjna miała filmować całą operację w zamian za pomoc finansową dla kopaczy. Gdy Biały Dom się o tym dowiedział, chciał zniszczyć film, bojąc się skandalu dyplomatycznego i protestów z Berlina Wschodniego i Moskwy. Ale stacja NBC, mimo nacisków z Departamentu Stanu, i tak go wyemitowała. To był rewolucyjny, jak na owe czasy, materiał.
A teraz wyobraźmy sobie sytuację, że kopiący jednak wpadają w zasadzkę Stasi i jest przy tym dziennikarz amerykański. Po jednej stronie żołnierze enerdowscy, po drugiej amerykańscy. Padają strzały, ktoś ginie. Potencjalna beczka prochu. Historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej.
Rozmawiał Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Helena Merriman - dziennikarka BBC, pracowała m.in. w Izraelu, Jemenie, Egipcie, Libii i USA. Autorka podcastów "The Inquiry", "Tunnel 29" i "Room 5", które miały w sumie 30 mln odsłon. Jej książka "Tunel 29" została przetłumaczona na 16 języków i była Książką Roku tygodnika "The Economist". Laureatka nagród: British Podcast Awards; Foreign Press Association’s Podcast of the Year i Rose D’Or Best Audio Entertainment.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski