Człowiek. Właściwym metafizycznym miejscem narodzin człowieczeństwa w człowieku nie jest ani powołanie do bycia z nicości, ani powołanie do dobra i zła, lecz do „bycia-w-dobru-i-złu”. Nieusuwalne napięcie w archeicznym czworokątnym zespoleniu: „bycie-nicość-dobro-zło”.
„Heidegger i problem zła… W jaki sposób dochodzi do przełożenia wieloznacznej formuły „politycznego uwikłania Heideggerowskiego myślenia” na ten równie enigmatyczny i polisemiczny nagłówek? Co sprawia, że droga otwarta w Heideggerowskim projekcie filozoficznym doznaje w pewnym momencie zwrotu w stronę problemu zła? I cóż miałoby to właściwie znaczyć: „zwrot w stronę problemu zła”? Wydawałoby się, że nic nie jest bardziej obce Heideggerowskiemu myśleniu aniżeli ten właśnie problem. Że pytanie o zło zadomowić się w jego projekcie nie może, bo niepodobna go w ogóle w jego ramach i na jego własnym gruncie sformułować. Że jest to wyrażenie, na które nie ma miejsca w Heideggerowskim języku, słowniku i gramatyce tego języka. „Słowo obce” w najmocniejszym sensie tego określenia. „Słynna chata w Todtanaubergu, otoczona wysokim lasem, który tłumi odgłosy dobiegające ze świata „czasu marnego” i tworzy niezbędną myśleniu atmosferę Gelassenheit, chata, z której okien widać wprawdzie leśny prześwit i polną drogę, ale nie
widać Zła…” Dlaczego z tego miejsca nie widać Zła? Co przesłania ten widok? I jakie zło jest tu niewidoczne?”