*Nakładem wydawnictwa słowo/obraz terytoria ukazała się książka Anny Martuszewskiej Radosne gry. O grach/zabawach literackich . * Obcowanie z literaturą to jednocześnie gra i zabawa. Sięgając po dzieło literackie, podpisujemy pakt, ustalamy pewne reguły gry, co nie znaczy oczywiście, że nie możemy ich w trakcie lektury złamać lub odrzucić. Zdarza się również, że książka sama manipuluje uzgodnionymi zasadami – zwodzi fikcją i autentyzmem, myli tropy, odwołuje się do inteligencji, a czasem nawet cierpliwości czytelnika, języka, fikcji czy świata przedstawionego (zwłaszcza fabuły). Na koniec same książki, dzięki intertekstualnym nawiązaniom, zagadkom czy cytatom, również nie najgorzej się bawią…
„W literaturze wysokoartystycznej również znajdziemy „grę” – choćby Grę szklanych paciorków Hermanna Hessego czy Grę w klasy Julia Cortazára . Przy czym tytuły owe – poza sygnalizowaniem jakiejś gry w świecie przedstawionym (w obu powieściach taka gra istnieje: w Grze szklanych paciorków jest ona uprawiana przez żyjących w utopijnym zgromadzeniu wtajemniczonych, z „magistrem ludi” na czele, w Grze w klasy z kolei bohater, przebywając w pewnym momencie w szpitalu wariatów, tworzy w swojej sali sieć pułapek na wzór gry w klasy) – funkcjonują na zasadzie symbolicznej – albo wiążą się z metaforą życia jako teatru, w którym ludzie odgrywają rozmaite role, uczestnicząc w różnych grach, albo też stają się bezpośrednio symboliczną wykładnią życia” – fragment książki.