Funky Koval wraca!
Co nowego w „ Nowej Fantastyce ”?
Jerzy Rzymowski, redaktor działu publicystyki: Spore zmiany nastąpiły w ostatnich miesiącach. Jesteśmy dużo bardziej aktywni w Internecie. Uruchomiliśmy stronę, która daje nam szansę odkrywania talentów literackich i dziennikarskich – ogłaszamy tam konkursy, w których każdy może spróbować sił. Jesteśmy też aktywni na Facebooku – informujemy o tym, co dzieje się wokół kolejnych numerów pisma, przekazujemy ciekawostki, gorące newsy. Grono sympatyków pisma w obu miejscach regularnie rośnie, a to cieszy. Oczywiście wszystko to ma wspierać samą „ Nową Fantastykę ”, bo cały czas w centrum uwagi znajduje się pismo. Ale dla internautów szykujemy specjalne atrakcje: będziemy na stronie zamieszczać opowiadania znanych pisarzy. Na pierwszy ogień idzie nie kto inny, jak sam Mike Resnick.
Konkursy? Zabawy? Jakie?
J.Rz.: Najczęściej wygląda to tak: proponujemy temat opowiadania albo artykułu, objętość i termin, a później wszystko w rękach użytkowników. Co miesiąc przyznajemy również wyróżnienia najciekawszym autorom, którzy dobrze zapowiadają się na przyszłość. Można to porównać do szkółki przy drużynie piłkarskiej – jest szansa nauczyć się czegoś, zabłysnąć i w przyszłości zagrać w głównym składzie. Czyli w tym przypadku zaistnieć na łamach „NF”.
Macie chętnych do tej zabawy?
J.Rz.: Muszę przyznać, że odzew nas zaskoczył. Obie nasze strony, oficjalna i facebookowa, rozwijają się w szybkim tempie. Opowiadań przybywa – okazuje się, że każdy chce spróbować swoich sił i przekonać się, jak na jego próby literackie zareagują inni. A tutaj ma pewność, że jeśli będzie dobry, zwróci na siebie uwagę profesjonalistów.
Co w najbliższym numerze?
J.Rz.: Lipcowy numer to jedno z większych wydarzeń w tym roku. W prezencie dla naszych czytelników dodajemy do niego powieść Poula Andersona Stanie się czas. To solidne science fiction w najlepszym wydaniu, takie, jakie miłośnicy gatunku cenią najbardziej. Na dodatek rzadko w literaturze zdarzają się postacie, które mogą podróżować w czasie samą siłą woli – a właśnie kimś takim jest bohater książki Andersona. Poza tym w numerze pojawi się wspomnienie o zmarłym niedawno genialnym artyście Franku Frazetcie – opowiada o nim nasz współpracownik Waldek Miaśkiewicz; poprosiliśmy również o kilka słów znanego grafika Cyrila van der Haegena. Z okazji nadchodzącej premiery filmu „Predators” przyszykowaliśmy ciekawy artykuł o tych kosmicznych drapieżcach. Można z niego dowiedzieć się dużo więcej niż z samych filmów, więc jest to niewątpliwie atrakcyjna lektura. A jest tego dużo więcej.
Plany na przyszłość?
J.Rz.: Funky Koval wraca! Od paru lat krążyliśmy wokół tego tematu i wreszcie udało się osiągnąć wymarzony cel. Zapewne pomógł w tym fakt, że trwają prace nad hollywoodzką ekranizacją przygód kultowego bohatera, jednak zanim do niej dojdzie, na łamach „Nowej Fantastyki” pierwszy raz od wielu lat pojawią się zupełnie nowe przygody Funky’ego. Premierę planujemy na październik i przez kolejne miesiące nowe odcinki będą się regularnie ukazywały w „NF”.
Więcej informacji na:
www.fantastyka.pl
„Sezon łowców”, fragm. artykułu Przemysława Pieniążka o Predatorach z „NF” (7/2010)
(img|97526|center)
Wtedy Arnold Schwarzenegger, wcielający się w postać majora Allana „Dutcha” Schaefera, jedynego śmiałka zdolnego powstrzymać obcego drapieżcę, zaproponował producentowi Joelowi Silverowi, aby ten poprosił o pomoc Stana Winstona. Gwiazdor pamiętał o twórczym wkładzie mistrza efektów specjalnych w powstawanie „Terminatora” (1984) i o jego wyjątkowej pomysłowości w kreowaniu przeróżnych maszkaronów. Podczas lotu na plan zdjęciowy hollywoodzki czarodziej przygotował projekt nowego wyglądu kosmicznego łowcy (przypominającego cętkowanego rastafarianina). Wykorzystał przy tym cenną radę obecnego na pokładzie Jamesa Camerona (panowie zakończyli bowiem pracę nad filmem „Obcy – decydujące starcie”). Przyszły ojciec „Avatara” zasugerował, aby przybysz, oprócz tradycyjnych szczęk, posiadał dodatkowy zestaw uzębienia przypominający zakrzywione palce. Gruntowna zmiana wizerunku kosmity, który dodatkowo nabrał masy i słusznego wzrostu, wymagała zaangażowania postawnego aktora. Na szczęście, reżyser filmu John McTiernan
miał już swojego faworyta. Był nim mierzący dwa metry dwadzieścia centymetrów Kevin Peter Hall (późniejszy Wielka Stopa z filmu „Harry i Hendersonowie”), wypatrzony przez filmowca w kinie, gdzie… sprzedawał orzeszki. Kosztujący osiemnaście milionów dolarów „Predator” stał się przebojem roku 1987, zarabiając ponad pięć razy tyle i uzyskując status dzieła kultowego. I chociaż początkowe reakcje krytyków cechowała pewna doza powściągliwości, z czasem film zdobył należny mu szacunek. A to był dopiero początek.
Stanie się czas – książka gratis dla naszych czytelników!
(img|97527|center)
Co byś zrobił, gdybyś mógł siłą woli przenosić się w czasie?
Gdyby Twój dar mógł wpłynąć na losy świata?
Jack Havig jest mutantem obdarzonym taką zdolnością. Wie, że ludzkość zgotuje sobie apokalipsę i że po niej przyjdzie czas stabilizacji pod panowaniem mądrego ludu Maurai. Jednak nie tylko Jack potrafi wędrować przez wieki – są też inni obdarzeni tą zdolnością, a ich wizja przyszłości jest całkiem odmienna.
Stanie się czas to nominowana do nagrody Hugo powieść klasycznego twórcy SF Poula Andersona.
Fragment książki
W tych dniach i nocach pełnych okrucieństwa mógł być tylko obserwatorem. Miał jasne i logiczne rozkazy. Za wszelką cenę unikać ryzyka i trzymać się z dala od niebezpieczeństwa. Pod żadnym pozorem nie mieszać się do oglądanych wydarzeń, a już za żadną cenę nie starać się ich zmieniać. Nigdy, pod groźbą surowych kar nie wolno mu było wchodzić do pomieszczeń, w których toczyły się walki. Oczekiwano od niego raportów, więc musiał przeżyć.
Wszędzie było pełno pożarów. Kwaśny dym unosił się dookoła. Ludzie jak szczury kulili się w domach lub próbowali uciekać na oślep. Niektórym to się nawet udało, ale tysiące innych zostało złapanych i zastrzelonych, posiekanych, zatłuczonych, stratowanych, torturowanych, okradzionych, zgwałconych przez umorusanych krwią i będących w szale bitewnym mężczyzn odzianych w ukradzione z kościołów jedwabne szaty. Ciała spychano do rynsztoków spływających krwią. Wiele z tych ciał było bardzo małych. Matki czołgały się w stronę piszczących dzieci. Dzieci próbowały dostać się do matek. Ojcowie na ogół leżeli martwi. Kapłani w świątyniach byli poddawani nieludzkim torturom, dopóki nie powiedzieli, gdzie znajduje się skarbiec świątynny. W którym z reguły nic już nie było. Wtedy zwyczajowo oblewano im brody olejem i podpalano. Gwałcono kobiety, zakonnice, dziewczęta jęczały bądź łkały. Wymyślano coraz bardziej wyrafinowane tortury.
Pijana kurtyzana zasiadła na tronie w bazylice Świętej Mądrości (Hagia Sofia), a na ołtarzu grano w kości o podział zdobytych łupów. Konie z brązu zdobiące Hippodrom zostały przewiezione do Wenecji do Katedry Świętego Marka. Dzieła sztuki, biżuteria i naczynia liturgiczne miały się znaleźć w całej Europie i w ten sposób zostały ocalone dla potomności. Inne przetopiono na metal lub spalono dla zabawy. W taki sposób zniszczono większość dzieł sztuki klasycznej i prawie wszystkie książki, które przetrwały aż do tej chwili. Nie jest prawdą, że wszystko zniszczyli Turcy. Krzyżowcy ich w tym dziele ubiegli.
Potem zapadła cisza. W mieście zapanowały smród, choroby i głód.
Tak oto w epoce, którą katoliccy historycy nazwali apogeum cywilizacji, zachodnie chrześcijaństwo zniszczyło swoją wschodnia flankę. Półtora wieku później Turcy połknęli Azję Mniejszą i wkroczyli do Europy.
Havig znowu przeniósł się w czasie.
Wrócił do spokojnych czasów i przeszedł do wybranych wcześniej lokalizacji. Za każdym razem robił wypad w przyszłość, oceniając siły i wyszkolenie Franków. W większości przypadków wpadali do wybranych przez niego domów na krótko i zadowalali się tylko mordowaniem mieszkańców bądź braniem jeńców, za których mieli nadzieję otrzymać okup. Te budynki skreślał ze swojego spisu. Nie wolno było zmieniać historii.
W niektórych miejscach widział jednak, że krzyżowcy zostali przestraszeni hukiem karabinów maszynowych. Nie napawało go to radością, ale odczuwał pewną satysfakcję. Z takim domów agenci Orlego Gniazda sami zabierali wszystkie cenne przedmioty. Wszyscy nosili stroje krzyżowców, chociaż w tym całym zamieszaniu było mało prawdopodobne, żeby ktoś na nich zwrócił uwagę. Zakotwiczony w bezpiecznej zatoce statek miał wywieźć skarby w bezpieczne miejsce.
Krasicki obiecał, że zajmą się również ludźmi. Zależnie od okoliczności. Niektóre rodziny po prostu pozostawiono przy życiu z odpowiednim zapasem pieniędzy na ucieczkę. Innym pomagano znaleźć nowe miejsce zamieszkania.
Nie musiano obawiać się paradoksów. Opowieści o tym, jak dobre duchy uratowały niektórych ludzi, miały szybko ulec zapomnieniu. Z pewnością nie dostały się do podręczników historii. Zresztą po zjednoczeniu chrześcijan przez Michała VIII Paleologa nawet pamięć o tej rzezi uległa zatarciu.
Havig nie przyglądał się zbyt dokładnie każdej akcji. Nie tylko z powodu zakazu. Wszystko to kosztowało go mnóstwo wysiłku i nerwów. Wiele scen, których był świadkiem, wywołało u niego szok. Musiał cofać się w przeszłość, żeby się uspokoić i zregenerować. Dopiero kiedy się porządnie wyspał, wracał do swojego zajęcia.