Trwa ładowanie...

Fotograficzne obsesje Michela Houellebecqa

Palais de Tokyo w Paryżu zaprasza na wystawę słynnego pisarza. Nie jest jednak poświęcona jego twórczości literackiej. To pierwszy tak duży pokaz jego zdjęć. Mają one opowiadać o epoce schyłkowego kapitalizmu.

Fotograficzne obsesje Michela HouellebecqaŹródło: Getty Images
d2t3epg
d2t3epg

Palais de Tokyo w Paryżu zaprasza na wystawę słynnego pisarza. Nie jest jednak poświęcona jego twórczości literackiej. To pierwszy tak duży pokaz jego zdjęć. Mają one opowiadać o epoce schyłkowego kapitalizmu.

Ślady pobytów Michela Houellebecqa w Hiszpanii i Irlandii oraz fascynacja francuskimi pejzażami zdominowały całą paryską wystawę, ale starannie scenograficznie przygotowana ekspozycja prezentuje również fragmenty filmów zrealizowanych według jego powieści.

Wchodząc do pierwszej sali szybko odnajduję po prawej stronie zdjęcie zrobione parę lat temu w kościele niedaleko Bordeaux. Właściwie jest to montaż dwóch kadrów. Pierwszy pokazuje zapalone świece na tle figury religijnej i nałożony został na fotografię pokazującą tablicę z informacjami parafialnymi. Widziałam to zdjęcie ponad trzy lata temu w paryskim mieszkaniu Houellebecqa, kiedy zgodził się na publikację o nim w polskim miesięczniku poświęconym fotografii.

Długa znajomość

Moja „przygoda" z Houellebecqiem zaczęła się dawno. Jedna z jego wypowiedzi w wywiadzie udzielonym we wrześniu 2001 roku popularnemu pismu literackiemu spowodowała, że to nazwisko pojawiało się wszędzie. Pisarz znany był z braku poważania dla politycznej poprawności. W chłopięcej wręcz naiwności zadeklarował, że nie jest wielkim przyjacielem religii, wszelkich religii, ale tej jednej w szczególności.

Na zdjęciu: Michel Houellebecq

d2t3epg

(img|678257|center)

Jego wypowiedzi spotkały się z druzgocącą krytyką. Posądzono go o rasizm i islamofobię, wytoczono proces. Podczas przesłuchania Houellebecq domagał się demokratycznego prawa krytykowania religii, a zwłaszcza tekstów religijnych, które w jego przekonaniu nie zawsze nawołują do miłości bliźniego. Sąd ostatecznie oddalił oskarżenie, uznając, że krytyka doktryny religijnej odzwierciedla przekonania natury ideologicznej, ale nie jest przejawem rasizmu.

Byłoby pół biedy, gdyby Houellebecq ograniczył się do sfery religijnej. Niestety, w tej samej rozmowie zadeklarował, że nie ma nic przeciwko prostytucji, a nawet uważa, że to nieźle płatny zawód. Jego wypowiedzi były zatem wystarczająco obrazoburcze, aby wywołać burzliwą polemikę w mediach oraz skrajne opinie mniej lub bardziej poprawnie myślących intelektualistów.

Zarzucano mu wszystko: od nieudolnej interpunkcji i wątpliwych konstrukcji gramatycznych do eksploatacji cieszących się łatwym popytem tematów. Z drugiej strony ceniono jego zwięzły styl i ogromne wyczucie epoki. Houellebecqa porównywano z Baudelairem i Zolą.

d2t3epg

Naturalną moją reakcją było zajrzenie do jego książek. Przeczytałam „Możliwości wyspy" i uznałam, że nie jest to rodzaj prozy, który mi odpowiada. Niemniej jego opisy Andaluzji zachęciły do poznania tego regionu. Był rok 2005 i pisarz po raz kolejny nie otrzymał nagrody Goncourtów.

Pięć lat później „Mapa i terytorium" otrzymała w końcu to wymarzone wyróżnienie. Paryski światek sztuki huczał od komentarzy na temat scen opisujących funkcjonowanie tego środowiska. Książka stała się obowiązkową lekturą wszystkich, którzy choć raz w życiu przekroczyli próg jakiejkolwiek galerii sztuki w Paryżu. Przeczytałam ją ze zdecydowanie większym przekonaniem niż „Możliwości wyspy". Zapewne dlatego, że odnajdywałam w niej okruchy świata, o który się otarłam.

Ale prawdziwym odkryciem była lektura „Poszerzenia pola walki" . Po powrocie z wakacji w Andaluzji któregoś dnia grzebałam w kontenerze książek za jedno euro w księgarni niedaleko Centrum Pompidou. Nagle wyciągnęłam niewielką książeczkę o zażółconych stronach. Był to debiut powieściowy Houellebecqa. Książka opublikowano w czasach, kiedy zaczynałam mieszkać w Paryżu. Zabrałam się do jej czytania z ciekawości. Po godzinie wchłonęła mnie na tyle, że odłożyłam ją dopiero po przeczytaniu ostatniej strony.

Odkryłam w niej opisy atmosfery miasta, które poznałam prawie 20 lat wcześniej. Powoli wracały do mnie obrazy z czasów, kiedy przez niespełna dwa lata mieszkałam w chińskiej dzielnicy na obrzeżach Paryża. Zimna, bezduszna atmosfera pozbawiona międzyludzkich wartości. Czułam się, jakbym z powrotem chodziła między brzydkimi blokowiskami zamieszkanymi przez ludzi bojących się nawiązać głębsze więzi.

d2t3epg

Fotografie jak książki

Gdybym nie przeczytała „Poszerzenia pola walki", nie zainteresowałabym się wystawą fotografii Houellebecqa zorganizowaną parę miesięcy później w Bibliotece Narodowej Francji. Wydawało mi się, że najprawdopodobniej odnajdę to wyostrzone spojrzenie na otaczającą rzeczywistość również w fotografiach.

Nie pomyliłam się. Zdjęcia zaskakiwały pozorną banalnością, klinicznym brakiem emocji. Wyglądały tak, jakby pisarz przez lupę oglądał znane wszystkim miejsca, pragnąc udowodnić, że wszyscy przechodzimy obok nich zaślepieni naszą codziennością, nie dostrzegając tego, co jest najistotniejsze.

Wystawa była skromna i źle oświetlona. Towarzyszyła imprezie zorganizowanej przez prestiżowy magazyn „Art Press". Około 20 zdjęć zawieszono w holu audytorium, w którym odbywały się projekcje filmów o sztuce. Houellebecq był zaproszony do przeczytaniu kilku wierszy. Pomimo że przywiązuje do nich wielką wagę, są zdecydowanie mniej znane niż jego powieści. Być może dlatego, że obnażają jego prawdziwą naturę pogubionego we współczesnym świecie nadwrażliwca. Nie epatują opisami seksu, które według złośliwych są jedynym powodem sukcesu jego prozy. Podczas dyskusji pisarz z wielkim sceptycyzmem odnosił się do wszelkich pytań, unikając jakichkolwiek komentarzy.

d2t3epg

Pod koniec wieczoru stał samotnie z boku i nie uczestniczył w koktajlu. Był tak bardzo dyskretny, że odnosiło się wrażenie, iż jest właściwie nieobecny. Fakt, że nie był oblegany, pozwolił mi spokojnie zadać parę pytań na temat jego fotografii. Bez oporów zgodził się na publikację ich w nieistniejącym już piśmie „Foto", ale bardzo niechętnie odnosił się do propozycji ewentualnego wywiadu.

Jego e-maile były wyjątkowo kurtuazyjne i wyważone. Zaproponował, że mogę wybrać zdjęcia w jego mieszkaniu, oraz precyzyjnie określił z dużym wyprzedzeniem datę. Podzieliłam się moimi odczuciami z lektury jego debiutanckiej powieści oraz napisałam, że zdjęcia bardzo przypominają jego analityczny sposób pisania. Odniosłam wrażenie, że sprawiło mu to przyjemność. Ale być może było to tylko wrażenie związane z emocjami poprzedzającymi wizytę w mieszkaniu kontrowersyjnego pisarza?

Mieszkanie bez dekoracji

Houellebecq mieszka w jednym z wieżowców niedaleko mojego pierwszego miejsca pobytu w Paryżu. Kiedy przyszłam, przez szerokie okna na 12. piętrze wpadały słoneczne promienie, które oświetlały duże odbitki wyłożonych na szerokim stole fotografii.

d2t3epg

Salon był przestronny, urządzony w bardzo minimalistyczny sposób. Znajdowały się w nim jedynie niezbędne meble z IKEA: prosta kanapa, stół, parę krzeseł, biurko z komputerem, półki z nielicznymi książkami. Panował nieskazitelny porządek. Uderzył mnie brak jakichkolwiek bibelotów nagminnie zalegających większość francuskich mieszkań. Wnętrze w charakterze zdecydowanie bardziej kojarzyło się ze Skandynawią niż z Francją, tak bardzo pozbawione było jakichkolwiek dekoracji. Było w nim coś bardzo purytańskiego.

Zanim rozmowa zeszła na temat fotografii, Houellebecq spontanicznie zaczął wspominać swój pierwszy pobyt w Polsce parę lat przed zmianami ustrojowymi. Bardzo żałował, że pojechał bez aparatu fotograficznego. Nie pozwoliło mu to zarejestrować rzeczy, które go zaskoczyły bądź poruszyły. Kolejną wizytę w 2008 roku zbył krótkim zdaniem, że nie dostrzegł większych różnic między Francją a Polską.

Michel Houellebecq: Tourisme #001. Courtesy de l'artiste et Air de Paris, Paris

d2t3epg

(img|678556|center)

Bardzo zdawkowy, lakoniczny sposób mówienia jest jego cechą charakterystyczną. Po każdym pytaniu następuje niepokojące milczenie i dopiero po pewnym czasie pisarz zaczyna cichym i spokojnym głosem prezentować swoje argumenty. Tak jakby potrzebował przemyśleć sens każdego wypowiadanego słowa. I każde słowo przerywające jego tok rozumowania może go zniechęcić do kontynuowania. Podkreśla to inną cechę jego charakteru: dużą delikatność, przez niektórych postrzeganą prawie jak zniewieścienie.

Okazało się, że bardzo często fotografuje – jak sam to określił – w celach utylitarnych. Zdjęcia frapujących fragmentów pejzaży stają się w jego biurze dydaktyczną pomocą potrzebną w trakcie tworzenia opisów przyrody. Każda z kolejno wybranych przeze mnie odbitek została skomentowana i wstawiona w kontekst. Każde zdjęcie miało odrębny powód, dla którego pisarz sięgnął po aparat.

Trudno wykazać analogie ze znanymi fotografami, gdyż zdjęcia Houellebecqa – skądinąd doskonałe technicznie – są w gruncie rzeczy bardzo literackie i zarazem konceptualne. Nie są próbą wizualnej interpretacji rzeczywistości, one ją opisują, tak jak słynni francuscy pisarze XIX wieku opisywali swoją epokę. Opowiadając banalne sytuacje życiowe, pisarz wskazuje na nasz brak odczuwania tego, co najgłębiej charakteryzuje epokę schyłkowego kapitalizmu: brak empatii, koncentrację na egoistycznych, doraźnych celach.

Dokładnie to samo charakteryzuje jego zdjęcia: chłodne spojrzenie na wyczyszczoną ze zbędnych elementów przestrzeń niekiedy doprowadza do fotografowania pustki, co zostaje jeszcze dodatkowo podkreślone napisem „zamieszkujemy nieobecność" („nous habitons l'absence"). Tak jakby chciał zauważyć, że żyjemy otoczeni tysiącami ludzi, ale w gruncie rzeczy nasze życie jest pasmem samotności uwikłanej w problemy, które wypełniają nasze wnętrze.

Nawet fotografia nosząca zdawkowy tytuł „Turystyka", pozornie nawiązująca dialog ze słynnymi fotografiami poświęconymi „przemysłowej" turystyce autorstwa brytyjskiego fotografa Martina Parra, zdaje się jedynie podkreślać, że żyjemy przede wszystkim w otoczeniu naszych własnych demonów.

Trudno spotkać bardziej spójnego twórcę niż Michel Houellebecq. Fotografuje w podobny sposób, jak pisze, a pisze najprawdopodobniej w taki sposób, w jaki żyje od wielu lat, wyrzucając niekiedy z siebie głęboko ukrytą obsesję.

Wystawa w Palais de Tokyo w Paryżu czynna do 11 września.

Ewa Izabela Nowak

d2t3epg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2t3epg