Trwa ładowanie...
15-06-2017 01:09

Fit Matka Wariatka: Nie zamęczam się jedzeniem wacików i sałaty skropionej wodą

Internetowy troll na niej nie użyje. Joanna Kajsutra, a raczej Fit Matka Wariatka, nie zostanie mu dłużna. Na Facebooku obserwuje ją 180 tysięcy użytkowników. Ćwiczą z nią, radzą się i kłócą. A Joanna jest błyskotliwa, ironiczna i nie ma dla niej tematów tabu. Właśnie wydała ”Cały ten burdel, Nieporadnik Fit Matki Wariatki, Jak żyć”. Nam opowiada szczerze o sobie, stracie pracy, awanturach z mężem i o tym, dlaczego przeraża ją Ewa Chodakowska.

Fit Matka Wariatka: Nie zamęczam się jedzeniem wacików i sałaty skropionej wodąŹródło:
d4b9w1v
d4b9w1v
Internetowy troll na niej nie użyje. Joanna Kajsutra, a raczej Fit Matka Wariatka, nie zostanie mu dłużna. Na Facebooku obserwuje ją 180 tysięcy użytkowników. Ćwiczą z nią, radzą się i kłócą. A Joanna jest błyskotliwa, ironiczna i nie ma dla niej tematów tabu. Właśnie wydała ”Cały ten burdel, Nieporadnik Fit Matki Wariatki, Jak żyć”. Nam opowiada szczerze o sobie, stracie pracy, awanturach z mężem i o tym, dlaczego przeraża ją Ewa Chodakowska.

Rachela Berkowska: Fit matka wariatka. Pasuje ci ta kolejność?

* *Joanna Kajstura:Tego ”fit” jest w książce najmniej. Nie jestem typową trenerką personalną, która zasuwa na siłowni po cztery godziny dziennie, je tylko zdrowe rzeczy, a w nocy śpi grzecznie osiem godzin. Fit jest pierwsze, bo zgrabnie brzmiało. Najpierw jestem matką!

Matką Tymka i Zuzy, ale duchową jakichś 180 tysięcy. Od dwóch lat dziewczyny, kobiety, matki ćwiczą z tobą na Facebooku. Z Fit Matką Wariatką zmieniają swoje życie. Co na to twój mąż, dziś budzi się obok gwiazdy.

Długi czas, to co robię, uważał za zabawę. Za coś mało istotnego. To nie znaczy, że mnie nie kocha. Ale był zdania, że mogę dużo rozsądniej spędzać czas, niż siedząc przed komputerem i pisząc posty na Facebooka. Wbrew pozorom, to mnie mocno pchało do przodu. Chciałam mu coś udowodnić, mówiłam: ”Zobaczysz, to jest coś ważnego”. Jacek nie ma konta na żadnym portalu społecznościowym. Dla niego Facebook, to tylko dziwny twór. Uważa, że internet jest skupiskiem głupich ludzi, którzy nie mają normalnego życia. Kiedy czyta jakiś artykuł, nigdy nie przegląda komentarzy pod nim, opiera się jedynie na własnej opinii. Moja książka jest dedykowana właśnie mojemu mężowi.

Mężowi, który cię nie wspierał. Swoją dedykację kończysz słowami: ”Stary! Widzisz to? Wyszła! Ha! Bez dobrej flaszki do domu nie wracaj!”.

Napisałam, że nie wspierał mnie tak, jakbym tego chciała. Nie wiedział nic o dedykacji. Zobaczył ją dopiero, kiedy kurier dostarczył mi pierwsze egzemplarze z wydawnictwa. Bardzo go to zabolało, bo to prawda, a prawda boli, jeśli jest trudna. Nie wypierał się, zapytał: ”Dlaczego tak napisałaś?”. Było mu przykro.

d4b9w1v

Żałujesz?

Nie. Bo to było jak oczyszczenie. Ten przekaz: Nie wspierałeś mnie, choć wkładałam w to całe serce. I udowadniam ci, że miałam rację. Zaufaj mi, bo razem zrobimy więcej. Dwa dni się do mnie nie odzywał, ale jakoś to przełknął.

Joanna pierwsza w Polsce zaczęła prowadzić transmisje treniggowe na Facebooku.

(img|736358|center)

fot. Instagram

Pamiętasz, od czego zaczęła się twoja przemiana? Kiedy urodziła się Fit Matka Wariatka?

Od tego, że byłam jednym, wielkim, chodzącym cellulitem. Poszłam raz kupić spodnie. W przymierzalni spojrzałam na siebie w lustrze - nie widziałaś chyba czegoś podobnego. Już nawet przez materiał moich starych dżinsów, widać było nierówności ciała - te wielkie dziury, falujące uda. Nie byłam nawet gruba, ale jakaś taka… fuj, okropna. Nie kupiłam wtedy nowych spodni, bo szybko stamtąd uciekłam, za to następnego dnia zjawiłam się na siłowni. Pięć lat temu zaczęłam ćwiczyć z trenerem personalnym. Mijały miesiące i w końcu sama już dobrze wiedziałam, jak mam ćwiczyć, ale jednak bałam się, że zrobię sobie jakąś krzywdę. Wtedy zapisałam się na dwa szkolenia - instruktora fitness i sportów siłowych w dziedzinie kulturystyki. Ale cały czas szukałam kogoś, kto mnie zainspiruje.

d4b9w1v

Na rynku fitness nie brak osobowości, Lewandowska, Chodakowska…

Wiedziałam, że potrzebuję baby, która ma dzieci, życiowe problemy… A tu wokół same wyidealizowane, kosmiczne twory. Mam do nich szacunek, ruszyły całą rzeszę Polaków z kanap, ale gdzie mi do nich? Wchodzę na stronę Chodakowskiej i wychodzę, bo ona jest dla mnie tak wyidealizowana, że aż nieprawdziwa. Nie przemawia do mnie. Potrzebuję kogoś, kto ma chwilami pod górkę, kogo czasem wkurza chłop, a nie jest w nim cały czas zakochany. Ona zakłada szpilki na domową kolację z mężem i takie zdjęcie wrzuca do sieci. Jakie, kur*a, szpilki! Jak po całym dniu przychodzę do chaty, to padam. Mąż mówi:

– Nie musisz nawet golić nóg, mnie to nie przeszkadza” - to musi być miłość, haha! To rozumiem, jak ci zależy na seksie, nie będziesz czekać aż baba nogi ogoli.

Szukałaś inspiracji, nie znalazłaś i założyłaś własną stronę.

Był koniec lutego, dwa lata temu, godzina dwudziesta druga trzydzieści. Poprosiłam swojego syna Tymona, bo jestem w tych sprawach nogą:

d4b9w1v

– Załóż mi stronę.

– Gram teraz – nie był zadowolony.

– Zakładaj – rzuciłam – i pisz: Fit Matka Wariatka.

Wstawił tam moje zdjęcie z telefonu, a ja zaraz wrzuciłam pierwszy post. Zaglądam rano, a tu 366 lajków. Przez jedną noc. Byłam w szoku. Myślałam, niech czytają mnie i dwie osoby, będzie fajnie. A tu od razu ponad trzysta. Potem było pięćset, tysiąc, a potem przestałam sprawdzać.

Całkiem niedawno trafiłam na jedną z twoich transmisji z ćwiczeń i zostałam.

To moja duma, transmisje są u mnie od kwietnia zeszłego roku. Jestem pierwszą osobą w Polsce, która zaczęła robić regularne transmisje treningowe.

d4b9w1v

Przełamywałaś jakiś wstyd?

Jaki wstyd? Wychodzę, wyglądam, jak wyglądam i ćwiczę. Jak się komuś nie podoba, niech spada. Ćwiczę u siebie, to jest mój dom. Można się ze mną nie zgadzać, ale wymagam konstruktywnych opinii, złożonych ze zdań zbudowanych po polsku, z przecinkiem i kropką. Jak ci się nie podoba, odlajkuj. Kiedy idę do kogoś w gości nie mówię mu: tu masz brudno, a tam śmierdzi…

Czytam: ”Po ch*j ty ćwiczysz, Wodecki zmarł”. Jest mi przykro, ale życie nie stanęło w miejscu. Czytam: ”Jesteś brzydka, wyglądasz jak facet, masz duży nos”. Nad takimi się nawet nie zatrzymuję, pomijam.

Fit Matka Wariatka, tę stronę na Facebooku obserwuje 180 tysięcy osób.

d4b9w1v

(img|736359|center)

fot. Instagram

Ćwiczysz też z mamą. Ani najmłodsza, ani najszczuplejsza. Ciekawi mnie, jak ją przekonałaś, i czy ją chronisz przed hejterami?

Mama ma 62 lata, jest postępowa. Teraz rozmawiamy o wszystkim, także o seksie. Wiele się zmieniło, bo kiedy byłyśmy z siostrą małe, to były w naszym domu tematy tabu. Siostra jest tylko jedenaście miesięcy starsza ode mnie. Wyobrażam sobie, że mama musiała być bardzo szczęśliwa, kiedy urodziła pierwsze dziecko, a dwa miesiące później znów była w ciąży. Na pewno "niezmiernie" mnie kochała... W każdym razie w czasach naszej młodości, kiedy w telewizji leciał film, na którym się całowali, mama kazała się nam z siostrą odwracać do ściany. Potem musiałyśmy się same z siostrą całować, bawiąc się ”w lekarza”.

d4b9w1v

Całowałaś się z siostrą?

Każdy się bawił ”w lekarza”, ale jak zapytasz, odpowie: ”Ja? W życiu”. No więc, tak właśnie było. Od tamtych czasów mama się bardzo zmieniła. Nie ma facebooka, nie może przeczytać komentarzy. Z treningu na trening hejtu jest coraz mniej. Ale i ten przesiewam. I zanim będzie miała szansę się w nie wczytać, usuwam te najgorsze. Blokuję ludzi, którzy przekraczają granice. Mama gra twardą, herszt babę, ale wiem, że przykre słowo zwyczajnie by ją dotknęło. Kiedy kończymy transmisję, prosi: – Poczytaj mi, co tam piszą

I co piszą?

”Lepiej się połóż do trumny”. ”Co ty tu robisz stara prukwo”. Usuwam, bo z tymi ludźmi nie ma co dyskutować. Na szczęście jest zawsze masa ciepłych komentarzy i tych jest zdecydowana większość.

A jak chronisz siebie?

Nieskromnie to zabrzmi, ale mam duże poczucie własnej wartości.

Wyniesione z domu? Mówiliście sobie: ”kocham”?

Nie. Dopóki nie pojechałam pierwszy raz do rodziców Jacka, byłam przekonana, że dom taki jak nasz, pełen wrzasków i krzyków, to normalny dom. Że normalne jest, kiedy mama na wszystkich wrzeszczy. Mama to nerwus, przeprosi, ale najpierw się zagotuje i wybuchnie. No i pojechałam do Jacka. Usiadłam, słucham, a tam mama do taty odnosi się z takim szacunkiem, że pomyślałam - oni udają, co to za chory związek! Jacek opowiadał, że tylko raz w życiu słyszał, jak tata przeklął, kiedy przywalił sobie młotkiem w palec.

Połączyliście z Jackiem ogień i wodę.

Było ciężko. Wyszłam z domu pełnego psychozy. Mama zawsze była jak generał. Kiedy coś powiedziała, to tak musiało być. Słuchali jej wszyscy, łącznie z ojcem. Dla mnie to było normalne, jak się wkurzyłam, krzyczałam. Aż raz Jacek popatrzył na mnie i mówi: ”Słuchaj, jak się nie przestaniesz drzeć, nie będę z tobą. Rozstaniemy się.” A ja wtedy potrafiłam wpaść w taki szał, aż mnie trzepało. Opanować krzyk – to był długi proces. Jacka bardzo kocham, zależy mi na nim. Chciałam nad sobą pracować. I kiedy się we mnie gotowało, dławiłam słowa w gardle. Starałam się. Wstrzymywałam ten potok obelg, który już, już miał się ze mnie wylać. Zdawałam sobie sprawę, że nie chcę tego, czym nasiąknęłam w domu, nie chcę tego emocjonalnego syfu. Zmieniłam się. Jestem oceanem spokoju, a przynajmniej bardzo się staram.

I powiesz mi, że dwójka nastolatków nie wyprowadzi cię z równowagi?

W kwestii wychowywania moich dzieci, mam jedną doskonale działającą zasadę. Może to zabrzmieć śmiesznie, ale działa. Jeśli nie wiem, jak zareagować, zastanawiam się, jak w tej sytuacji zachowałaby się moja mama? I robię dokładnie na odwrót. Działa w stu procentach. Jestem ufającą, kochającą, wspierającą matką, która jednak swoim dzieciom stawia granice i ma zasady. A Zuza i Tymon są wspaniali!

”Nie, nie mam zrobionych ust. Mam za to umiejętność wysławiania się”, Cały ten burdel, Nieporadnik Fit Matki Wariatki. Jak żyć

(img|736360|center)

fot. Instagram

Masz życie zaplanowane tak dobrze, jak kolejny trening?

Ze strony założonej w domu zrobiło się coś dużego, ale dalej nie mam na to planu. Niedawno przyjechała do mnie ogromna firma zainteresowana współpracą. Powiedziałam im: – Nie ma takich pieniędzy, które zmusiłyby mnie do skakania tak, jak mi zagracie. Rozmawialiśmy chyba ze cztery godziny:

– A gdzie są twoje ambicje, gdzie chcesz być za pięć lat? – pytali. Byli przekonani, że przyjeżdżają do biednej dziewczyny z Pszczyny i oni otworzą jej oczy na świat. Powiem raz jeszcze, nie ma takich pieniędzy, za które chciałabym przestać być sobą. I nie wiem, co będzie za pięć lat. Wiem, że mam w domu masło, szynkę, dwoje zajebistych zdrowych dzieci, męża. Może moje kąty są czasem zarośnięte pajęczynami, ale naprawdę nie marzę o domu z basenem i limuzynie.

Odważnie. Właśnie zamknęłaś firmę i zostałaś bez pracy.

Tak. Przygotowywałam posiłki dla pacjentów w szpitalach. Gotowaliśmy, pakowaliśmy do pojemników i kierowcy je rozwozili. Stawka dzienna, średnio osiem dziewięćdziesiąt brutto. Nie dałam rady tego ciągnąć. Stawki ustalane na posiłki dla chorych są śmieszne, w porównaniu z tymi, ustalonymi dla więźniów. Wszystko na opak.

Niedawno napisałaś na Facebooku, że idziesz z mężem na obiad, ale przy okazji chcesz go naciągnąć na kupno spodenek. Zarzucono ci, że ty, taka świadoma, chcesz stosować tak zwane babskie sztuczki. To się nie spodobało.

Uważam, że każda z nas czasem się tak zachowuje, tylko żadna się do tego nie przyzna - czego nie rozumiem. Mam teraz ciężką sytuację. Zamknęłam firmę i rzeczywiście jestem na utrzymaniu Jacka. Znam laski, które za sukienkę zrobią gościowi loda i nie bądź taka zszokowana, taka jest prawda. I nie mówię o galeriankach, tylko dziewczynach będących w normalnych związkach, więc przestańmy w końcu zaklinać rzeczywistość. Mój mąż ma duży szacunek do pieniędzy, za to ja nigdy niczego nie potrafiłam uzbierać. Dla niego te spodenki, to była jakaś bzdura. Najpewniej uznałby, że ich nie potrzebuję, ale je kupił. Ja ze swojej strony zrobiłam tyle, że zamiast drogiego mięsa, zamówiłam zestaw obiadowy za siedemnaście dziewięćdziesiąt, nie za czterdzieści pięć złotych na przykład. I to się nazywa "obopólna współpraca" lub "spotkanie pośrodku". Na stronie piszę dokładnie to, co czuję. Zdaję sobie sprawę, że ludzie tego nie przyjmują. Nie dlatego, że się z tym nie zgadzają - bo przeżywają dokładnie to samo. Nie mówią o tym, bo
nie wypada. Jestem szczera, a szczerość rodzi problemy. Zdążyłam się już przyzwyczaić.

W kontaktach z dziewczynami, które do ciebie piszą też? Głaszczesz po głowie, czy chłoszczesz?

Mam jakieś pięć tysięcy wiadomości do odpisania. Dziewczyny szukają pomocy, albo chcą się wyżalić, bo zdecydowanie łatwiej zrobić to przed kimś obcym. Często nie zdają sobie sprawy z tego, że rozwiązanie ich problemów jest cholernie proste. Kiedy słucham opowieści o piętnastu latach toksycznego związku, mówię: ”Odejdź”.

I słyszę: ”Ale jak to?”

Zwyczajnie odejdź. Jeśli twój partner bije ciebie i dziecko, to co ty tam jeszcze robisz? Kiedy czytam: ”Tak bardzo chciałabym wyglądać jak ty, ale nie mam motywacji. Tak mi się nie chce. Poradź co robić.”

Odpisuję: ”Rusz to grube dupsko z kanapy!”

Konsternacja, zapada cisza, a potem przychodzi odpowiedź: ”Masz rację. Czegoś takiego potrzebowałam”.

W mojej książce nie opisałam ani nie wskazałam ani jednego ćwiczenia. Pokazuję za to, że można żyć szczęśliwie, choć przeciętnie, z masą problemów. Dobrze wyglądać nie katując się treningami na siłowni, z najbardziej popularnym trenerem w mieście. Pokazuję prawdziwe życie bez kolorowania. Bez blichtru. Pokazuję siebie, widząc ciebie."Cały ten Burdel. Nieporadnik Fit Matki Wariatki. JAK ŻYĆ", to moje kolejne dziecko. Tak, jak i z poprzednich, jestem z niego ogromnie dumna.

(img|736355|center)

fot.Burda Książki

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Burda Książki, data premiery 24.05.2017

d4b9w1v
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4b9w1v