SIÓDME NIEBO Mnie już przy wyjściu z domu robi się niedobrze. Nawet nie z przejedzenia, tylko dlatego, że nagle Siódme Niebo wydaje mi się ostatnim miejscem, w którym chciałabym się znaleźć. Zeby tam wejść, trzeba odstać swoje w długiej kolejce i przejść koło okropnego bramkarza w drzwiach, który może uznać, że jesteś za młoda, pijana, albo nudna – i w ogóle cię nie wpuścić. Nie chcę tam iść – a mimo to przeraża mnie myśl, że mogą mnie nie wpuścić!
– Szybciej, Ellie! Co się tak guzdrzesz? – pogania mnie Magda.
– Buty mnie uwierają – mówię, co jest świętą prawdą. A rozcięcie z tyłu spódnicy też nie jest takie duże, więc idę z lekko skrępowanymi nogami. – Magda... A jak nas nie wpuszczą?
– Wpuszczą, wpuszczą. Zostaw to mnie – mówi Magda.
– Nie znamy nikogo, kto tam bywa.
– I co z tego? Dołączymy do wielkiego tłumu nowicjuszy. Zresztą, znamy Nadine, tak czy nie?
Ustawiamy się w kolejce przed klubem i dopiero wtedy robi mi się naprawdę dziwnie. Przed nami stoi kilka bardzo wysokich i efektownych dziewczyn, w super seksownych ciuchach i ciężkim makijażu – czuję się przy nich jak mała myszka.
– Nie daj się nabrać! – trąca mnie łokciem Magda.
Przyglądam się uważniej. Magda ma rację: to faceci, widać pod makijażem. Są także zwyczajni geje, w obcisłych koszulkach i fantastycznie wąskich skórzanych spodniach, podkreślających każde napięcie mięśni. Dziewczyny stoją razem i chichoczą, większość ma kolczyk w nosie i wyskubane włosy.
– Zdaje mi się, że to wieczór gejowski – syczę przez zęby. – Może lepiej nie chodźmy, bo się wygłupimy.
– Spoko, dziecino. To jest wieczór dla wszystkich – uspokaja mnie Magda i ruchem głowy wskazuje grupę chłopaków stojących bliżej wejścia. – Świetni, co? To na pewno nie geje, założę się. Jest też pełno zwyczajnych par. Widzisz gdzieś Nadine z Draculą?
Nigdzie ich nie widzę. Widzę za to tłum modnych, wyluzowanych bywalców klubu i z chwili na chwilę staję się coraz mniejsza i smutniejsza. Jesteśmy już całkiem blisko wejścia; przeraża mnie myśl, że bramkarz wrzaśnie: „Co wy, z byka spadłyście? Zmiatać stąd, głupie smarkule, to nie miejsce dla was!” – wtedy chyba zapadnę się w swoje zamszowe buty i skonam.
Ale Magda puszcza oko do bramkarza, a on wyszczerza się od ucha do ucha i machnięciem ręki zagania nas do środka – tak po prostu. Nie mogę w to uwierzyć. Siódme Niebo od środka jest fantastyczne. Całe ciemnoniebieskie, migoczące gwiazdami i niesamowitym światłem stroboskopowym. Muzyka ogłusza, a unoszący się wszędzie dym jest tak gęsty, że w jednej chwili przestaję być sobą. Zamieniam się w wyluzowaną nowicjuszkę klubowego życia, która przyszła tu dobrze się zabawić. Razem z Magdą okrążamy szybko cały lokal, wypatrując Nadine, ale jeszcze jej nie ma. Magda wciąga mnie za rękę na parkiet. Tańczę nie najgorzej, ale zwykle wstydzę się, że ktoś na mnie patrzy i widzi moją dużą pupę – a tu wcale się nie wstydzę: po prostu łapię rytm i skaczę razem z tłumem. Ten tłum to my wszyscy – fantastyczne uczucie.
W końcu, zmęczone, idziemy się napić. Magda zamawia dwie wódki z sokiem z czarnej porzeczki, ale barman tylko się z niej śmieje. Więc wypijamy sam sok, bez wódki. Na pewno działa bardziej orzeźwiająco.
Nagle podchodzi znacznie starszy od nas chłopak i zaczyna przystawiać się do Magdy – coś jej szepcze do ucha. Serce mi wali, bo co ja zrobię, jeśli Magda pójdzie się bawić z kimś innym? – ale Magda kręci głową i chłopak odchodzi.
– Co on ci mówił? – pytam.
– Wciskał narkotyki, ekstazę, koks, takie tam – odpowiada Magda.
– Naprawdę? – oglądam się za ż y w y m handlarzem narkotyków.
– Już w porządku. Dałam mu jasno do zrozumienia, że nas narkotyki nie interesują.
Ale interesują bardzo wiele innych osób. Z każdą chwilą przybywa zataczających się ludzi o wielkich, dziwnie szklanych oczach. Tuż koło nas dziewczyna nagle siada na ziemi i wybucha płaczem.
Patrzę na nią: może coś jej się stało? Nagle czuję, że w Siódmym Niebie wcale nie jest tak cudownie. Wciąż nie widać Nadine. Może wcale nie przyjdzie.
Magda i ja znów idziemy tańczyć, muszę jednak zdjąć buty, ale boję się je zostawić na podłodze, bo ktoś kopnie przypadkiem i potem ich nie znajdę, więc trzymam dyndające buty za paski, co nie jest zbyt wygodne. W ogóle jestem już zmęczona. Zdaje mi się, że Magda tak samo.
I nagle w drugim końcu sali, pod samą ścianą, widzę – tak mi się przynajmniej zdaje – blond czuprynę. Chłopak z mojego snu! A może nie, tu nic za dobrze nie widać. Mnóstwo facetów ma takie zaskakująco złote włosy – a jednak to może być on, tylko że w tej chwili rozdziela nas gęsty tłum.
– Przejdźmy na chwilę na tamtą stronę – proponuję Magdzie, siląc się na pełny luz, co nie jest takie proste, gdy trzeba wrzeszczeć na całe gardło, żeby przekrzyczeć muzykę.
Przeciskamy się przez tłum i wtedy nareszcie dostrzegamy Nadine. Tańczy jak szalona, jej czarne włosy fruwają wokół twarzy, oczy ma bardzo duże, bardzo czarne i bardzo szeroko otwarte.
– O kurczę, ona coś brała, tylko co? – mówi Magda.
Liam tańczy obok Nadine. I tak wstrętnie, obleśnie się na nią gapi.
– Hej, Nadine! – wrzeszczy Magda, przepychając się do niej. – Strasznie się zgrzałaś. Na pewno chcesz się czegoś napić. Chodź na chwilę do toalety, co?
Liam każe Magdzie spływać. Ale Magda się nie przejmuje.
– Nadine, no chodź! – bierze ją za jedną rękę, ja za drugą, i obie wyciągamy ją z tłumu.
Po drodze odwracam się, ale blond głowy już nie widać. Pewnie i tak się pomyliłam.
Nadine jest cała spocona i patrzy na nas błędnym wzrokiem, jak nieprzytomna.
– Co ta świnia ci dała? – pyta rozwścieczona Magda. – Musisz napić się wody. Sporo. Jesteś odwodniona. Ale nie z a dużo! – ostrzega, kiedy Nadine pochyla się nad umywalką i zaczyna siorbać prosto z kranu. – Co ty wyrabiasz, Nadine? Jak małe dziecko. Całe szczęście, że ja i Ellie tu jesteśmy, żeby cię przypilnować.
Magda przynosi jednorazowy kubek i pozwalamy Nadine opróżnić go parę razy. Potem Nadine idzie chwiejnie do ubikacji.
Nagle do toalety wpada spora grupka dziewczyn.
– My nie stoimy w kolejce, czekamy tylko na koleżankę – informuje je Magda.
– Przypadkiem nie na tę czarną, co chodzi z Liamem? – pyta jedna z dziewczyn.
– A jeśli na nią? – podchwytuje Magda.
– To jej powiedzcie, żeby trzymała się od niego z daleka. Kręcił się kiedyś koło dziewczyny z naszej szkoły. Ona jest teraz w ósmej klasie, albo w dziewiątej, ale wtedy była dużo młodsza.
Magda i ja słuchamy z przerażeniem.
– Facet ma dziwny pociąg do bardzo młodych dziewczyn. Mówi, że najbezpieczniej jest uprawiać seks z dziewicami, bo od nich się przynajmniej niczego nie złapie.
– Co takiego? – wyrywa mi się.
– Nie mogę w to uwierzyć! – mówi Magda.
– To prawda. Miał już masę dziewczyn, każdą rzuca, kiedy tylko mu ulegnie. Tej dziewczynie z naszej szkoły jeden raz wystarczył – zaszła w ciążę, ale on jej się kazał odczepić i nie chciał jej znać. Nazwał ją szmatą i powiedział, że jak robiła to z nim, to na pewno z każdym innym też.
Magda i ja patrzymy na siebie ze zgrozą. A potem obie spoglądamy na drzwi ubikacji, za którymi znajduje się Nadine. Musiała wszystko słyszeć. Dziewczyny wychodzą, ale Nadine dalej nie otwiera. Po chwili słyszymy, że płacze.
– Otwórz, Nadine – proszę szeptem.
– Wyłaź, mała, nikogo nie ma, tylko my – dodaje Magda.
Nadine wychodzi, cała zabeczana. Wszystko słyszała.
– Idziemy do domu – mówi Magda, otaczając ją ramieniem.
– Wymkniemy się tyłem, żeby nas nie widział. Mam na taksówkę. Pojedziemy do mnie i będziemy nocować wszystkie trzy w moim pokoju.
Tak właśnie robimy. A kiedy nad ranem budzę się i słyszę, że Nadine płacze w gościnnym Łóżku, wślizguję się do niej i mocno ją przytulam.