Trwa ładowanie...
Materiał Partnera
książki
Materiały Prasowe
15-03-2023 13:09

Dziewczyna, która szuka stabilizacji i miłości, mężczyzna, który wydaje się idealny, oraz zmarła żona, która nie daje o sobie zapomnieć…

Kiedy Jane poznaje Eddiego Rochestera, nie wierzy własnemu szczęściu. Eddie wydaje się idealny i może dać jej wszystko, o czym zawsze marzyła: stabilizację, akceptację i życie jak z filmu.

Materiał prasowy: Grupa Wydawnicza Foksal
 Źródło: materiały partnera
d2yn6qs
d2yn6qs

Jane jednak nie wie, że Eddie skrywa pewną tajemnicę. Kiedy prawda wychodzi na jaw, jej konsekwencje okazują się straszniejsze, niż można było się spodziewać…

"Pokój na piętrze" – fragment

Rachel Hawkins

Wydawnictwo W.A.B.

Premiera 22 marca 2023 r.

Impreza hula na całego, gdy koło dziesiątej postanawiamy z Eddiem wyjść. Goście są coraz bardziej wstawieni, muzy­ka coraz głośniejsza i mam już dość uśmiechania się do zdjęć.

d2yn6qs

– Dobrze się bawiłaś? – pyta Eddie, a ja jestem na tyle zmęczona, by powiedzieć prawdę.

– Nieszczególnie.

Śmieje się i rozluźnia krawat.

– Rozumiem. Ci ludzie są… jacyś inni.

Idziemy do samochodu, żwir chrzęści nam pod butami.

– Myślałeś kiedyś, żeby stąd wyjechać? – pytam i oglą­dam się na niego przez ramię. – To znaczy pamiętam, co mówiłeś, że Bea chciała, aby jej firma miała bazę w Alaba­mie. Ale mógłbyś ją sprzedać, nie? – Milknę i przez chwilę boję się, że posunęłam się za daleko. – Mam na myśli to, że żadne z nas stąd nie pochodzi. Moglibyśmy zacząć od nowa. Zupełnie gdzie indziej.

d2yn6qs

Eddie przystaje.

– Chciałabyś?

Parę tygodni temu powiedziałabym, że nie, że Thorn­field Estates jest jak spełnienie marzeń. Ale teraz, kiedy po­znałam ciemną stronę miejsca, które uważałam za ideał, nie jestem już taka pewna.

– Mogłabym – przyznaję wreszcie. – Gdybyś ty chciał.

Eddie zadziera głowę, patrzy w niebo.

– Byłoby miło – odpowiada, ale to żadna odpowiedź.

Potem rusza w stronę samochodu tylko po to, by po chwili znów się zatrzymać.

d2yn6qs

– Upadło ci. – Schyla się i podnosi z ziemi złote kółko.

Biorę bransoletkę Landry i wsuwam ją do torebki.

– A, to. Dzięki.

***

– Martwisz się? – pytam, kiedy zjeżdżamy krętą drogą ze stromego wzgórza, na którym stoi country club.

Trzy kieliszki sauvignon blanc wypite na pusty żołądek rozwiązały mi język. Silnik cicho mruczy, droga jest pusta, żadnego ruchu i żadnych dźwięków – prócz cichego wes­tchnienia, które wydaje Eddie, kładąc mi rękę na kolanie.

d2yn6qs

– To znaczy Trippem? – dodaję. – Bo ja nie. – Nie wa­ham się tego powiedzieć.

Eddie rozpina górny guzik koszuli. Patrzę na niego. W słabym świetle tablicy rozdzielczej widzę cienie pod je­go oczami i ciemne, zapadnięte policzki. Kładę rękę na jego udzie.

– Wszystko się ułoży – zapewniam go. – Teraz, kiedy Trippa aresztowali…

Eddie drwiąco parska, przenosi dłoń z mojego kolana na kierownicę i pokonuje kolejny zakręt.

d2yn6qs

– To wcale nie koniec – mówi. – Będzie proces, będą dziennikarze, będzie więcej pytań… – Zawiesza głos i krę­ci głową. – Pieprzony bajzel.

Myślę o tym, co Campbell zaczęła opowiadać wtedy w ka­wiarni. O temperamencie Eddiego. O firmie cateringowej, która pomyliła zlecenia, i o tym, że Bea się tylko śmiała, a Eddie…

Nie.

Nie, przecież postanowiłam nie dopuszczać do siebie ta­kich myśli. Poprosił mnie, żebym mu zaufała, więc ufam.

d2yn6qs

– Mamy siebie nawzajem – przypominam mu.

Twarz Eddiego trochę łagodnieje.

– Tak, to zawsze coś, prawda?

Uśmiecha się i przechyla, by musnąć ustami mój policzek. Ładnie pachnie, jak zawsze, ale pod ostrym, korzennym za­pachem drogiej wody kolońskiej wyczuwam bardziej przy­dymiony zapach bourbona. Bezwiednie przywodzi mi na myśl Trippa. Niemal gwałtownym ruchem odsuwam głowę.

Ale Eddie w niczym nie przypomina Trippa, a poza tym właśnie wracamy z imprezy, na litość. Jasne, że pachnie od niego alkoholem, to miły zapach. Ode mnie też pewnie da się wyczuć sauvignon blanc, który wmusiła we mnie Emily.

Wjeżdżamy na podjazd, dom jest oświetlony z zewnątrz. Zastanawiam się, czy nadejdzie dzień, kiedy przywyknę do tego, że tu mieszkam. Że ten cudowny dom jest mój.

To znaczy mój i Eddiego.

W środku nalewam sobie jeszcze jeden kieliszek wina, a Eddie odpowiada na jakieś mejle, które przyszły późnym wieczorem. Postanawiam iść się wykąpać. Wciąż cieszę się tą ogromniastą wanną, tym, że mogę z niej korzystać, kiedy tylko mi się podoba.

Po drodze do łazienki zrzucam z siebie sukienkę, pozwalam, by upadła na marmurową podłogę, ani odrobinę nie przejmuję się tym, że kosztowała więcej niż moja mie­sięczna opłata za pokój u Johna.

Na dzisiejszą imprezę wzięłam małą kopertówkę, w któ­rej zmieściły się tylko telefon, szminka, miętówki, a potem jeszcze bransoletka Landry. Rzucam torebkę na blat toalet­ki i w tej samej chwili odzywa się w niej moja komórka. Marszczę czoło i wyciągam ją, w głębi duszy zastanawiając się, czy ktoś widział akcję z bransoletką, ale kiedy rzucam okiem na ekran i dowiaduję się, od kogo to wiadomość, ściska mnie w żołądku.

Musimy porozmawiać.

To Tripp.

Opieram się o umywalkę i gapię w ekran w oczekiwaniu na dalszy ciąg.

Jeśli powiesz, żebym się odwalił, to zrozumiem, ale to nie byłem ja. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że mi uwierzysz.

Biorę trzy, cztery wdechy i przychodzi ostatnia wia­domość.

Co znaczy, że jesteś w niebezpieczeństwie.

– Janie?

Podskakuję zaskoczona. W drzwiach staje Eddie, roz­wiązany krawat luźno wisi mu na szyi.

– Co się stało? – pyta i ściąga brwi. – Jesteś bardzo blada.

"Powiedz mu. Okłamałaś go w sprawie Johna i pamię­tasz, jak się wtedy wściekł. Więcej nie kłam".

– Za dużo wypiłam – mówię zmieszana. – Emily właśnie przysłała mi coś w sprawie Komitetu Upiększania Osiedla – dodaję i macham do niego telefonem.

Eddie kręci głową.

– Komitet, komitet. Jak na osobę, która tak często mówi o wyprowadzce, coś za bardzo brzmisz jak rodowita miesz­kanka osiedla.

Posyła mi czuły uśmiech, a ja odpowiadam mu najbar­dziej kokieteryjnym, na jaki jestem w stanie się zdobyć.

– Wiem, że to uwielbiasz.

– Uwielbiam ciebie – ripostuje.

Mój uśmiech nieznacznie słabnie, ale na szczęście Eddie się odwraca.

– A ja ciebie – mówię.

I piszę do Trippa.

Kiedy?

Rachel Hawkins to według "New York Timesa" autorka świetnie sprzedających się książek dla młodych czytelników. Jej książki zostały przetłumaczone na kilkanaście języków. Na studiach na Uniwersytecie Auborn w Alabamie zajmowała się tematyką gender i seksualności. Mieszka w Alabamie, a Pokój na piętrze to jej pierwsza powieść dla dorosłych.

Materiał prasowy: Grupa Wydawnicza Foksal
d2yn6qs
d2yn6qs

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj