Trwa ładowanie...
fragment
07-06-2014 15:45

Dziennik z internowania

Dziennik z internowaniaŹródło: "__wlasne
dl0btfc
dl0btfc

Kartka z notesu 22 na 23 grudnia 1981

Była to już szósta albo siódma godzina podróży czarną wołgą, od chwili kiedy w Strzebielinku powiedziano mi, że idę do domu. Z przodu, obok kierowcy, który wydawał się także kimś więcej, siedział cywil - porucznik SB z komendy w Gdańsku, z tyłu, obok mnie, dwaj umundurowani konwojenci, osowiali i czujni zarazem, przysypiający na zmianę. Droga się wiła, kto zresztą rozpozna ją w nocy, kiedy z obu stron już śnieg albo ciemna ściana lasu. Gdy nie zna się celu drogi, drogowskazy tylko informują o tym, co się mija, nie wiadomo, czy jest się bliżej czy dalej, czy to lepiej czy gorzej. Wyjechaliśmy już za Czaplinek, po zatrzymaniu się tam przed jakimś tajemniczym domkiem dodatkowy samochód milicyjny wyprowadził nas na boczną drogę, potem postój w bazie wojskowej, gdzie cywilny porucznik znikł, coś się dopytywał, gdzieś telefonował. W moich roztrząsaniach obracających się ciągle wokół jednego pytania: dokąd mnie wiozą i co tam jest, została mi, jak w tej zabawie, kiedy odrywa się listki „kocha - lubi - szanuje", już
tylko jedna możliwość. Wszystkie inne po kolei odpadały. Pierwsza, na początku, kiedy po wyjeździe minęliśmy Żarnowiec, Krokową i znaną mi drogą, dojeżdżaliśmy do skrzyżowania, które rozdziela kierunek na Gdańsk i Słupsk. Skręciliśmy w prawo do Słupska. W pół godziny potem odpadł Lębork, a z nim myśl, że wsadzą mnie do pociągu jadącego do Warszawy. Potem po godzinie czy półtorej - zegarka nie miałem - Słupsk, z jego ewentualnością, że cel tej podróży stanowi tamtejszy budynek Szkoły Milicyjnej.

Długo potem - Koszalin. Pozbyłem się już zdziwienia, z jakim po wyjściu „do domu" z obozu tuż za bramą przyjąłem ostrzeżenie porucznika, iż nie mam próbować „samouwolnienia się" - bo będą zmuszeni użyć broni. Od Lęborka było już całkiem jasne, że wcale nie idę do domu, nie wiedziałem jednak, dokąd mnie wiozą i dlaczego nie zostawiono mnie w Strzebielinku. Nie było z kim wymienić słowa na ten temat. Nic w moich rozważaniach, nas dotyczących - czasu WRON-y - nie wydawało się dość logiczne, przekonywałem innych, że w ogóle logiki nie należy szukać w tym, kogo, kiedy i gdzie wzięli, ale przecież - myślałem - jakaś logika musi być w tej podróży, wieczorem, samemu, niby do domu, a właściwie dokąd? Pozostało mi już jedynie przypuszczenie najgorsze, zwłaszcza gdy pierwszy postój w polskiej bazie wojskowej nie okazał się celem podróży.
Teraz, po skręcie raz i drugi w lewo, dojechaliśmy, nagle w pustce za lasem, przed jakiś dom, długi, z zewnątrz ponurawo wyglądający. Przy bramie przechadzał się wartownik, zobaczyłem, że na futrzanej czapce ma orzełka. Cywil-porucznik wyskoczył, coś mu okazywał, po czym wjechaliśmy do środka. Zostałem sam z konwojentami, cywil-porucznik i kierowca poszli do wnętrza. Myślałem: znów będą telefonować i pojedziemy dalej. Czułem już tylko wielkie znużenie. Byłem przygotowany na to, że to tylko następny postój.
Po kilkunastu minutach kazano mi wysiąść z wołgi i wejść do środka. Zobaczyłem wielki napis „recepcja". To może być tylko na jedną noc - pomyślałem. Zawezwano mnie do pokoju, w którym za biurkiem stał niski, trochę nieporadny oficer w niezbyt dopasowanym mundurze polowym. - Pan tu zostaje - mówił wolno. - Chciałbym tylko pana uprzedzić, aby nie próbował pan stąd ucieczki, bo to się może niedobrze skończyć.
Nie bardzo to jeszcze rozumiałem. Zostaję? Sam? Na długo? O coś go więc zapytałem.
- Tu już są inni - powiedział oficer - oni mają nawet takiego swojego starostę. Nazywa się Bartoszewski.
Nie powiedziałem już nic, ponieważ czułem, że coś we mnie zaczyna tajać.

Tadeusz Mazowiecki
PS Rano od Jurka Jedlickiego i Władka dowiedziałem się, że zjawiłem się tu jako duch, ponieważ - czego byłem zupełnie nieświadomy - już mnie uśmiercono. Teraz uznano, że mam prawo skorzystać z przywileju przysługującego duchom i wpisać się pierwszy do tej księgi.
T.M. Jaworze, 19 II 1982

dl0btfc

Z „Dziennika internowania",
Białołęka-Jaworze, grudzień 1981 - luty 1982

Podsłuchane
zdałeś ten łom
no zdałem
trzeba było zdać co będę zdawał i brał
zdawał i brał

Głośnik
To oni szykowali zamach
mówią zamachowcy
Szykowali przelew krwi
mówią wycierając ręce w mundury
Mieli już listy proskrypcyjne
mówią skrzypią w uszy cel
gdzie skuleni my
wyciągnięci po nocy z domów
odhaczeni na listach proskrypcyjnych

Dzień polski
W naszym wielkim pudle
siedzimy z uchem przytkniętym
do małego pudła Tam
chrypi i świszczę
przedziera się przez zgiełk zagłuszaczy
wynurza się z topieli odłamkiem słowa wolność
mokrą drzazgą słowa Polska
słonymi szczątkami jeszcze paru słów
upragniony głos
całej bezsilności świata
Wiktor Woroszylski

dl0btfc

Kilka uwag brata Ireneusza o wierności
Z szczerej pokory najskromniej o sobie: mam 47 lat, 26 pracuję jako polonista w szkole średniej w Warszawie w bardzo przeze mnie lubianym VI Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Reytana. Urodziłem się w Galicji. Gimnazjum kończyłem w Wadowicach naszego Wojtyły, a studiowałem w Krakowie. Tuż po studiach objąłem pracę nauczyciela w Warszawie, ożeniłem się, mam troje dzieci. Dwoje starszych to już ideowcy opozycji. 10-letnia Zośka też nią pewnie będzie.
Kiedy wygłaszał Pan referat na zebraniu PEN Clubu w Jaworzu w rocznicę powstania Armii Krajowej, słuchałem tej wypowiedzi żarliwie. Mówiłem później Panu, że obowiązkiem Pana i Pana rówieśników w walce i męczeństwie jest przekazywanie prawdy o tym, co było tak ważne dla naszego narodu i że wiedza o AK i Powstaniu Warszawskim, utrwalona w świadomości grupy inteligenckiej, nie jest wiedzą powszechną w takim stopniu, w jakim być powinna. Często grzeszymy niedocenianiem prymitywnej indoktrynacji, równie prymitywnie skutecznej, naszych renegatów u władzy.
Myślałem w trakcie Pańskiej wypowiedzi o sile, żywotności i etosie słowa „wierność". Jestem polonistą, ale nie mógłbym bez źródeł słownikowych i szczegółowych analiz słowotwórczych wywieść, że wierność i wiara to niezupełnie to samo. Sam wyraz „wierność" jest rzeczownikiem nazywanym naukowo „jakością oderwaną", jak wyraz „nauczanie" z kolei „rzeczownikiem odsłownym".
Cóż to znaczy „jakość oderwana"? To jakby filozofia jakości, abstrakt, istota, esencja. Wiara jest sprawą wewnętrzną, osobistą, w sobie, choć promieniuje na zewnątrz, dobrze, jeśli wiernością. Wierność skierowana jest od wewnątrz na zewnątrz, niezależnie od zagrożeń, jest deklaracją wiary do ostatnich granic. I jest sprawą wyboru, o którym pisał Jerzy Liebert w wierszu „Jeździec": „Dokonawszy na wieki wyboru, odtąd zawsze wybierać muszę".
Krew przelana w Powstaniu Styczniowym nie poszła na marne, bo była krwią wiernych. Podobnie krew wszystkich innych powstańców, jakiekolwiek byłyby losy polityczne tych wystąpień, czy ich historyczne interpretacje.
Przysięga wojskowa żołnierza - to w sumie tylko tekst. Uzupełnia się ją wiernością. Wtedy przestaje być tylko tekstem.
Myślę po nauczycielsku o ideale wierności rycerskiej, tej Rolandowej, o wierności polskiego rycerstwa, o którym tak pięknie pisał Słowacki w „Pieśni konfederatów barskich". Myślę o wierności prawu harcerskiemu, o Szarych Szeregach. Wspomniałem w swojej wypowiedzi, że powieściowy Maciek Chełmicki, z niedobrej powieści Andrzejewskiego, zabija Szczukę, bo chce być wierny poległym przyjaciołom z jego oddziału i wiernym przysiędze. Rozumiem jego bolesny dylemat. Ale jeszcze bardziej dylemat „pozornie" prymitywnego kpt. Wagi, który na wierność się powołuje, choć sam cierpi, bo wie, że wysyła innych i siebie na śmierć.
Egzystencjalnie, osobiście przeżywam sprawy wierności jako nauczyciel. Chcę i chyba byłem zawsze wierny swojemu wyobrażeniu, że uczeń - młody człowiek - ma prawo do rozwoju, w czym mam mu pomóc, i prawo do głupstw, wobec których pragnę być zawsze łagodnie tolerancyjny, ale nietanio, choć nieokrutnie. Kiedy zaistniała sprawa marca 1968 roku, nie bez przykrości, ale spokojnie przyjąłem jeden rok bezrobocia. Kiedy zaistniał Ursus i Radom w 1976 roku, równie spokojnie przeżyłem czteroletnie „wygnanie karne" na Czerwoną Wolę, gdzie miano mnie politycznie re-edukować. Kiedy zaistniała „Solidarność", objawiła mi się owa wierność w sposób zmysłowo namacalny. A jeszcze mocniej utrwaliła się we mnie i myślę, że u bardzo wielu teraz - w obozach internowanych, w aresztach, w celach więziennych. Dla słabych, załamanych, zdobędziemy się na miłosierną tolerancję i pomożemy im dojść do siebie, aby z powrotem nabrali szacunku dla siebie. „Semper fidelis" niech nie będzie tylko dewizą Lwowa. W naszym położeniu geopolitycznym
„wtłoczeni między dwa młyńskie koła zagłady" („Wierna rzeka"), nie wierząc ani w mistycyzm azjatycki, ani w miałki liberalizm zachodnioeuropejski, uczymy się bez megalomanii być wierni czemuś znacznie ważniejszemu - dobru każdego człowieka: „brata Rusa, Czecha, Żyda i każdego z narodu".
Wszystkie te myśli rodziły się i utrwalały we mnie, kiedy patrzyłem na Pana, referującego sprawy AK, w pamięci zaś miałem Pańskie książki „Ten jest z ojczyzny mojej" oraz „1859 dni Warszawy". Marzy mi się, aby któryś z moich uczniów podjął i kontynuował Pana dzieło.
Ireneusz Gugulski Jaworze, 17 lutego 1982

dl0btfc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dl0btfc

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj