Dla jednych raj. Dla innych: więzienie. Poznała życie chasydów od podszewki
Dziennikarka Nina Solomin mieszkała tuż obok nowojorskich chasydów. Poznała ich życie, zwyczaje, reguły, co opisała w książce "Ok, amen". Jednej sprawy do dziś nie może zaakceptować: kwestii rozwodów.
Pandemia odciska piętno na nowojorskiej społeczności chasydów. Mówi się o tysiącach chorych i o tym, że nie ma już rodziny, która nie byłaby dotknięta pandemią. Pojawiły się też ostatnio doniesienia o przerwaniu wesela, na którym mogło być nawet 10 tysięcy gości. Religia i tradycje są ważniejsze niż zdrowie?
Niektórzy liderzy chasydów zdają się nie przejmować COVID-19 już od samego początku trwania pandemii. Społeczność Satmar (ta najbardziej konserwatywna), jak i wiele innych społeczności chasydów w Nowym Jorku, została faktycznie bardzo poważnie dotknięta pandemią. Wielu starszych chasydów zmarło. To wynika z tego, że chasydzi żyją ze sobą w ścisłym kontakcie. Spotykają się 2-3 razy dziennie w synagogach. Urządzają ogromne wesela z tysiącami gości. Spotykają się w szkołach i studiują Torę. Choroby takie jak COVID-19 mogą się tam z łatwością rozprzestrzeniać.
Zobacz: Gambit Królowej - zwiastun
Wszystko zależy jednak od przywódców grup. Chasydzi słuchają swoich liderów. To na ich barkach ciąży odpowiedzialność za zachowanie społeczności względem pandemii. Dla chasydów to, że nie mogą razem studiować Tory, jest katastrofą. Wierzą, że ochroni ich Bóg, a nie maseczki. Tylko właśnie trzeba pamiętać, że wszystko rozbija się o liderów chasydzkich społeczności, bo część potraktowała sprawę poważnie.
Porozmawiajmy o Satmar, czyli ultra-ortodoksyjnej społeczności, z której to uciekała bohaterka świetnie przyjętego serialu "Unorthodox". To był hit Netfliksa. Jest jeszcze równie popularny serial "Shtisel" – pokazuje z kolei ortodoksów z konserwatynej części Jerozolimy. Jak to jest, że tak nas kręci oglądanie ich historii?
Myślę, że dla wielu ludzi to dalej egzotyka. Fascynujące jest oglądanie grupy ludzi, których życie definiują religijne nakazy i którzy izolują się przed nowoczesną, świecką kulturą. W liberalnym społeczeństwie mamy mnóstwo wolności. Możemy sami podejmować decyzje, brać odpowiedzialność za swoje życie i za przeznaczenie. A to nie zawsze jest przecież łatwe.
Życie chasydów jest natomiast ściśle uregulowane. Krótko mówiąc: jest mniej wolności. Z drugiej strony: jest to dla wielu o wiele bardziej wygodne i mniej przerażające, bo wiesz dokładnie, jaki jest twój cel w życiu, jakie masz obowiązki i prawa. Wiesz też, jaka jest nagroda za przykładne życie.
A społeczeństwo Satmar się zmienia? Czy w 2020 r. dalej jest tak konserwatywne, jak pokazano to np. w "Unorthodox"?
Trochę się zmienia dzięki rewolucji smartfonów. Chasydzi instalują "moralne filtry" w swoich telefonach, więc nie mogą korzystać z zakazanych rzeczy. Ale i tak znajdzie się wiele osób, które będzie kusiło luźniejsze podejście do sprawy, będą czytali i oglądali, co będą chcieli. To może wpłynąć na ich poglądy, a potem i na innych. Mimo wszystko to dalej jest społeczność, która praktycznie się nie zmienia. Dla kogoś z zewnątrz zmiany są praktycznie niezauważalne.
Ty je widzisz?
To takie drobne szczegóły. Kobiety zaczynają nosić nieco krótsze skarpetki. Mężczyźni mają nieco krótsze pejsy. Może wracają do domu, i gdy dzieci już śpią, oglądają filmy na iPadzie?
Jak dzisiaj wygląda pozycja kobiet wśród społeczności Satmar?
Pozycja kobiety zależy od jej męża i rodziny. Strukturalnie – społeczeństwo chasydów jest patriarchalne. Nie mam wątpliwości. Ale w rodzinie kobieta może mieć ogromną władzę. To, jakie ogólnie konserwatywne wydaje się społeczeństwo nie znaczy, że wszystkie kobiety są nieszczęśliwe i niespełnione.
Kiedy mieszkałam w Williamsburgu dowiadywałam się o utalentowanych kobietach, które znajdowały platformę, by się rozwijać i cieszyć się karierą zawodową. Kobiety mogą być liderkami organizacji charytatywnych, mogą uczyć w szkołach. Jasne, trzeba powiedzieć, że kobieta ma być tam przede wszystkim matką i rodzić dobrych żydów. Jeśli urodziłaś 10 dzieci, masz roboty po łokcie na kilka dobrych lat I praktycznie nie ma mowy o karierze. Nie ma jednak takiego założenia, że kobieta jest gorsza dla Boga. Raczej chodzi o inne ich role w społeczeństwie.
A co cię najbardziej wkurzało u Satmar? Co jest szokujące, niezrozumiałe lub nie do zaakceptowania?
Kwestia rozwodów. Kobieta ma mniej do powiedzenia niż mężczyzna. Prawo jest powiązane z religią. Sytuacja wygląda tak: kobieta może się rozwieść, jeśli ma ku temu powody. Jeśli mężczyzna się zgodzi, wszystko jest OK. Ale jeśli mężczyzna nie pozwoli na rozwód, sąd rabinacki nie może go do niego zmusić. Facet musi pozwolić na rozwód. Dla kobiety z ortodoksyjnego środowiska to może być bardzo trudna sytuacja, bo może zostać zmuszona do tego, by tkwić w przemocowej relacji.
Mówi się o historiach młodych ludzi, którzy uciekają od takiego życia. Ty w "Ok, amen" opowiadasz o parze, która sama wybrała dla siebie życia ultraortodoksów.
Żyłam w Williamsburgu od zaledwie kilku miesięcy, gdy ta para nowożeńców zdecydowała się wpuścić mnie do swojego domu. Jeszcze kilka lat temu oboje prowadzili bardzo świeckie życie. Pinchas był artystą. Grał awangardową muzykę w popularnych klubach na Manhattanie.
Chava, jego żona, dorastała na Brooklynie i trafiła do żydowskiej, religijnej szkoły zamiast do publicznej. Religia, o której uczyła się w szkole, miała na nią coraz większy wpływ. Stopniowo przyjmowała ortodoksyjny styl życia. Prawda, że ciekawe, że zdecydowali się być częścią Satmar, którzy mają najostrzejsze reguły i wyróżniają się na tle innych grup chasydów?
Pinchas i Chava zostali sparowani, bo byli nowi w społeczności. Gdy ich poznałam, byli już szczęśliwym małżeństwem. Dla nich to było jasne, że świeckie życie nie prowadzi do niczego dobrego. Chcieli żyć tak, jak nakazuje to żydowska kultura i religia. Pamiętaj, że reguły ultraortodoksów zapewniają też emocjonalne i społeczne bezpieczeństwo. Wiesz, co jest dobre, a co złe. Wiesz, jakich reguł musisz przestrzegać. Wiesz, jak postępować, a w razie wątpliwości zawsze możesz zapytać o zdanie rabina. On ci powie, co masz robić. Wierzysz w Boga i to, że będzie się tobą opiekował. Znasz swoje cele w życiu i nie musisz już się martwić, jaka będzie przyszłość. Masz nawet pomoc w znalezieniu partnera. Są ludzie, dla których to jest o wiele wygodniejsze niż to nasze życie.
Dzisiejsi Satmar są głęboko wierzący, czy po prostu przywiązani do tradycji, do pewnych schematów?
Jestem przekonana, że dalej to bardzo religijna grupa społeczna i wierzą głęboko w Boga.
Żyłaś w Nowym Jorku po sąsiedzku z ultraortodoksyjnymi Żydami. Dzielił was niewidzialny mur, jak piszesz. Z twojego doświadczenia, co jest największym problemem tej społeczności?
Powiem ci, że ja najgorzej radziłam sobie ze zrozumieniem życia w grupie, która każe wszystkim myśleć i zachowywać się tak samo. Nie możesz pytać: a gdyby zrobić coś inaczej? Według jednej z bohaterek mojej książki, u Satmarów nie ma miejsca na osoby myślące inaczej. Dzieci wychowuje się tak, że nie są w stanie poradzić sobie w "zewnętrznym" świecie. To jest i będzie jeszcze długo potężny problem.