Trwa ładowanie...
19-05-2015 20:11

Diabły na Lubelszczyźnie

Kiedy w 1993 roku Mariusz Szczygieł opublikował reportaż „Onanizm polski” - obrazoburczy wtedy, rozczulająco niewinny dzisiaj - posypały się inwektywy od pruderyjnego narodu. Wspomniane obelgi autor przyjął na klatę, wyliczył i obśmiał w zbiorze „Niedziela, która zdarzyła się w środę”, w dołączonym do książkowego wydania postscriptum o znaczącym tytule: „Listy do onanisty”. Gdyby Paweł Piotr Reszka wydał książkę „Diabeł i tabliczka czekolady” w połowie lat 90., z dużym prawdopodobieństwiem naraziłby się na analogiczne, co Szczygieł, zarzuty - z chlubnym tytułem „heretyka seksualnego” na czele. Problemy wiary i seksualności lubelski reporter omawia bowiem nadzwyczaj często – w rozmaitych, nie zawsze oczywistych konfiguracjach.

Diabły na LubelszczyźnieŹródło:
dv815l5
dv815l5

Kiedy w 1993 roku Mariusz Szczygieł opublikował reportaż „Onanizm polski” - obrazoburczy wtedy, rozczulająco niewinny dzisiaj - posypały się inwektywy od pruderyjnego narodu. Wspomniane obelgi autor przyjął "na klatę", wyliczył i obśmiał w zbiorze „Niedziela, która zdarzyła się w środę” , w dołączonym do książkowego wydania postscriptum o znaczącym tytule: „Listy do onanisty”. Gdyby Paweł Piotr Reszka wydał książkę „Diabeł i tabliczka czekolady” w połowie lat 90., z dużym prawdopodobieństwem naraziłby się na analogiczne, co Szczygieł, zarzuty - z chlubnym tytułem „heretyka seksualnego” na czele. Problemy wiary i seksualności lubelski reporter omawia bowiem nadzwyczaj często – w rozmaitych, nie zawsze oczywistych konfiguracjac

Do tych nieoczywistych wypada zaliczyć chociażby reportaż „Ja cię, synu, naprawię”, opublikowany pierwotnie na łamach „Dużego Formatu”, a w wersji wydawniczej zatytułowany równie dwuznacznie: „Wina”. Tekst traktuje o stowarzyszeniu Pomoc2002, będącym – jak pisze Reszka - grupą „wsparcia dla homoseksualistów, którzy chcą zmienić swoją orientację”. Ma temu służyć wątpliwa ze względów medycznych „terapia naprawcza”, w przewrotny sposób łącząca praktyki modlitewne z zachowaniami jawnie nastawionymi na cielesny kontakt osób tej samej płci. Wątek homoseksualizmu zestawionego ze sferą sacrum niejako z założenia prowokuje do dyskusji. W prowokacyjny sposób bywa również wykorzystywany na gruncie współczesnego polskiego reportażu. Oczywistym tego dowodem jest głośny onegdaj „Wściekły pies” Wojciecha Tochmana , stylizowany na homilię wygłaszaną do wyimaginowanego grona wiernych przez homoseksualnego księdza, zarażonego wirusem HIV. Reportaż Reszki
jest zdecydowanie mniej kontrowersyjny pod względem tematyki i formy, inny też raczej przyświeca mu cel. O ile opowieść Tochmana eksponuje problem społecznego wykluczenia osób o odmiennej orientacji, a zarazem toczonej przez nie wewnętrznej walki z własną tożsamością, o tyle tekst lubelskiego reportera większy nacisk kładzie na specyficzne napięcie między sferą duchową i cielesną, definiujące status współczesnego Polaka-katolika. Symbolicznym odzwierciedleniem tej opozycji stają się dwa tytułowe motywy – diabeł i tabliczka czekolady - choć jest to tylko jeden z możliwych sposobów interpretacji. Przyjęcie nieco innej perspektywy pozwala wyróżnić w reportażach Reszki przynajmniej trzy główne płaszczyzny problemowe. Pierwszą jest sfera duchowości i religijności, drugą - demonizacja i tabuizacja tematyki seksualnej. Finalnym, wieńczącym wyróżnione wątki ogniwem wydaje się eksponowany przez autora motyw szczęścia, a raczej - sądząc po wydźwięku większości tekstów - jego ewidentnego braku.

(img|568729|center)

„Szczęście kojarzy mi się z chwilami ulgi”, „Człowiek wierny swoim przekonaniom i żyjący zgodnie z nimi to człowiek szczęśliwy, „Być szczęśliwym to oddać się w całości”, „Szczęście to stan, którego nawet nie potrafię sobie wyobrazić” - podobne stwierdzenia pojawiają się w krótkich, pełniących rolę swoistego przerywnika, mikro-rozdziałach książki. Zawarte w nich monologi bohaterów - przysłowiowych „maluczkich”, ludzi prostych, niepozornych mieszkańców Lublina i okolic - przekształcają opowieść Reszki w formę graniczącą z dziennikarską sondą. A co ty, czytelniku, utożsamiasz ze szczęściem? - to niezadane wprost, lecz jawnie sugerowane problematyką tekstów pytanie mimowolnie ukierunkowuje lekturę całego zbioru. Powierzchowna diagnoza stopnia szczęśliwości polskiego społeczeństwa, którego przekrój autor prezentuje w swoich reportażach, wydaje się cokolwiek niewesoła. Obok wspomnianego problemu usilnego „leczenia” homoseksualistów, Reszka opisuje w książce zjawiska równie dyskusyjne i równie drażniące. Rozważa
problem społecznego ostracyzmu, na który skazywane są w środowiskach wiejskich osoby dobrowolnie oddające organy zmarłych krewnych. Podejmuje wątek irracjonalnego lęku, który zmusza polskich „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata” do ukrywania faktu pomagania Żydom w okresie okupacji. Przywołuje wreszcie zjawiska stale obecne w krajowej przestrzeni publicznej, które nadal nie doczekały się skutecznych działań naprawczych: przemoc domową, alkoholizm, tragedię rodzin wychowujących upośledzone dzieci, a także panujące w większości szkół dyskryminacyjne postawy wobec uczniów z ubogich warstw społecznych. Spomiędzy niepokojących, dalekich od optymizmu wizji postępującej brutalizacji i patologizacji życia w Polsce przebijają jednak fragmenty, dające namiastkę może nie tyle rzeczywistego szczęścia, ile przekornej wesołości.

(img|568730|center)

dv815l5

Próbki tak rozumianej, skądinąd uszczypliwej uciechy dostarcza chociażby wątek samozwańczego hodowcy lwów z jednej z lubelskich wsi, odpierającego potencjalne zarzuty rozbrajającym stwierdzeniem: „Co mi dają te lwy? A co komu dają psy w domu?”. Podobne odczucia budzi monolog bohatera, którego reporter tytułuje współczesnym Don Kichotem: „Stanąłem nago obok kas i promocji kawy. Chciałem się sprzedać. Miałem kartkę z ceną człowieka: 9,99. Przybiegła ochrona marketu. Nie stawiałem oporu. Złapali mnie, próbowali wynieść. Ale pojawił się problem. Wysmarowany olejem wyślizgiwałem się ochroniarzom”. Tego typu epizody łagodzą zasadniczo poważną tematykę większości reportaży zamieszczonych w tomie. Tytułowe „diabły” grasujące po Lubelszczyźnie – czy to w planie ziemskim, czy ponadzmysłowym - miejscami zyskują bowiem w ujęciu Reszki zdecydowanie groteskowy wydźwięk. Takiego charakteru nabiera zwłaszcza tekst, który traktuje – cytując fragment okładkowej noty - „o totalnej blokadzie seksu w Lublinie”. Rzeczoną blokadą
zostają objęci mieszkańcy domu pomocy społecznej dla niepełnosprawnych, przeciążający miejskie serwery internetowe za sprawą nadmiernego użytkowania stron pornograficznych. Będące tego efektem działania władz, polegające na administracyjnym ograniczeniu dostępu do internetu (w tym: treści tylko powierzchownie związanych z erotyką) stają się źródłem uniwersalnego w gruncie rzeczy sporu o wolność osobistą obywateli. W tym konkretnym reportażu na uwagę zasługuje także zasygnalizowany uprzednio problem tabuizacji seksu - jako zjawiska, które nadal w pewnych środowiskach budzi równocześnie niepokój i chorobliwą ciekawość. Dobrą ilustracją tego paradoksu jest fragment wspomnianego już „Wściekłego psa” Tochmana , którego bohater - ironizując na temat społecznego etosu moralności - zauważa: „[…] seks jest czymś podejrzanym. A temu, co podejrzane, warto się z uwagą przyglądać. Seks innych to przecież moja sprawa.”.

(img|568731|center)

Dwukrotne przywołanie nazwiska autora „Jakbyś kamień jadła” w kontekście twórczości Pawła P. Reszki wydaje się zasadne, biorąc pod uwagę tematyczne pokrewieństwo wybranych tekstów obu autorów. Wiele spośród wątków podjętych w książce „Diabeł i tabliczka czekolady” przypomina problemy opisane przez Tochmana w zbiorach „Schodów się nie pali” i „Wściekły pies”. Mowa o reportażach poświęconych tematyce religijnej, przedrukowanych w 2010 roku w tomie „Bóg zapłać” . Tochman pisał w nim o kobiecie molestowanej przez lokalnego proboszcza, a mimo to skazanej na potępienie ze strony innych parafian (tekst „Atmosfera miłości”). Z kolei w książce „Diabeł i tabliczka czekolady” Reszka pisze o nadużyciach
seksualnych względem zbuntowanych sióstr betanek, które wypowiedziały posłuszeństwo władzom zakonnym i przez dwa lata barykadowały się w domu rekolekcyjnym w Kazimierzu Dolnym (rozdział „Siostry”). Tochman opublikował reportaż dotyczący ruchu Sahaja Yoga, promującego praktyki medytacyjne i funkcjonującego na zasadach sekty („Outside”). U Reszki echa tej problematyki odnajdziemy we wspomnianym już tekście o stowarzyszeniu Pomoc2002 lub w rozdziale „Diabeł”, opisującym przypadki domniemanego opętania uczniów jednej ze szkół. Wymienione zbieżności polegają, rzecz jasna, na dość odległym podobieństwie, jako że autor „Diabła i tabliczki czekolady” stosuje daleko bardziej powściągliwą technikę narracji niż Tochman (co widać choćby w zdystansowanym reportażu na temat postrzegania symboliki krzyża w polskim społeczeństwie). Nawet najbardziej powierzchowne analogie dowodzą jednak niesłabnącego zainteresowania, jakim polscy
reportażyści obdarzają problematykę religii, czy może raczej: etyczne, społeczne, a nierzadko i polityczne kontrowersje z nią związane. Jeśli natomiast doszukiwać się w opowieściach Reszki głębszych nawiązań, wypadałoby zestawić je raczej ze wspomnianym na wstępie zbiorem wczesnych tekstów Szczygła. Opublikowane w tomie „Niedziela, która zdarzyła się w środę” , dokumentowały dynamiczne przemiany Polski po transformacji ustrojowej. Wzmiankowane reportaże łączy z książką lubelskiego reportera przede wszystkim rejestr bieżących, często budzących skrajne emocje zjawisk ze sfery społeczno-obyczajowej. W obu zbiorach pojawiają się także swoiste tematyczne „smaczki”. U autora „Gottlandu” mamy więc np. tekst o fenomenie disco polo i powstaniu sanktuarium maryjnego w Licheniu. Z kolei u Reszki - niecodzienny reportaż na temat braku łazienki w wielu polskich
gospodarstwach domowych. Dodajmy: na tyle wielu, że odnotowują to oficjalne statystyki - nie ma ich w 31 proc. lokali na lubelskiej wsi.

Na zdjęciu: Paweł P. Reszka

dv815l5

(img|568750|center)

Niezależnie od kierunku intertekstualnych nawiązań, książka „Diabeł i tabliczka czekolady” unaocznia dwie wyraziste tendencje rozwojowe polskiej literatury non-fiction. Pierwsza wiąże się z powszechną już praktyką wydawania zbiorów reportaży pierwotnie prasowych, na co monopol do niedawna dzierżyło Wydawnictwo Czarne, a co rychło zapożyczyli inni wydawcy (w przypadku tekstów Reszki, opublikowanych w serii „Reporterzy Dużego Formatu”, mowa o Agorze). Przejawem drugiej jest dostrzegalny wzrost liczby reportażowych książek o Polsce (w tym miejscu warto przywołać m.in. dorobek Michała Olszewskiego, zainteresowanego tematyką polskiej prowincji). Biorąc pod uwagę dominującą wśród reportażystów i komercyjnie najbardziej nośną problematykę zagraniczną, jest to zjawisko symptomatyczne. Reportaże Reszki o współczesnej Lubelszczyźnie pośrednio współtworzą nowy, dynamicznie ewoluujący pejzaż wydawniczy. Z iście diabelskim przytupem.

Katarzyna Frukacz/książki.wp.pl

dv815l5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dv815l5