Król Dawid i Batszewa
Wydarzyło się to w duszne popołudnie w Jerozolimie około trzech tysięcy lat temu. Zażywszy południowego spoczynku, król Dawid stał na blankach swego pałacu. Wzrok jego błądził po dachach, podwórzach i ulicach swojej nowej stolicy, aż zatrzymał się na wdzięcznym widoku: na podwórzu sąsiedniego domu kąpała się piękna, młoda kobieta. Czy liczyła się z tym, że o tej godzinie może być oglądana przez króla?
Dawid stał w zenicie swego żywota. Jako wódz zdołał osiągnąć polityczne zjednoczenie plemion Izraela. Nie brakowało mu też niczego w życiu osobistym. Do głównych kobiet w jego haremie należały piękna wdowa Awigail i równie pociągająca Maacha, córka króla z Geszur, który przez to małżeństwo stał się jego sojusznikiem. Ale cóż znaczy uporządkowane życie miłosne w ognisku domowym dla takiego mężczyzny jak Dawid wobec podniecającego widoku, który mu się raptem ukazał?
Król natychmiast zasięgnął wieści o nieznajomej piękności. Okazało się, że jest to Batszewa, żona dzielnego wojownika chetyckiego, który zamieszkał w Jerozolimie jako dowódca najemników, a teraz uczestniczył ze swym oddziałem w wyprawie wojennej żydowskiego wodza Joawa przeciwko Amonitom. Jeszcze tegoż wieczora Dawid kazał sprowadzić Batszewę do swego pałacu i przespał się z nią. Tak zwięźle przedstawia Stary Testament w "Drugiej księdze Szemuela" to cudzołóstwo, które w całej historii powszechnej okazało się jednym z najbardziej brzemiennych w skutki.
Gdy Batszewa kazała powiadomić króla, że zaszła z nim w ciążę, Dawid polecił, aby jej mąż Urija sprowadzony został z pola walki do domu na krótki odpoczynek i przedstawił mu stan oblężenia miasta Raba. Po czym zezwolił, aby dzielny oficer przed powrotem na front spędził jedną noc ze swą małżonką. Chciał w ten sposób uchylić się od uznania za swoje dziecka, którego spodziewała się Batszewa. Lecz Urija niespodziewanie wymówił się od łoża małżeńskiego. Można przypuszczać, że dotarła do niego wieść o królewskich ciągotach do jego żony i nie chciał stawać na drodze swemu władcy. Podług Biblii tak wyjaśnił zaskoczonemu królowi swoją wstrzemięźliwość małżeńską: „Mężowie Izraela i Judy nocują w szałasach, mój wódz Joaw i jego podwładni śpią na gołej ziemi, a ja miałbym iść do swego domu, jeść, pić i zażywać kobiety?”. Dawid zmusił go, aby pozostał jeszcze dzień w Jerozolimie. Zaprosił go do swego stołu i upił, lecz Urija wieczorem znów nie poszedł do domu, tylko spędził noc na pałacowej wartowni.
Wobec tego król Dawid uznał, że trzeba inaczej rozwiązać problem, który wynikł z jego lubieżnej pożądliwości. Napisał do Joawa zapieczętowany list, który Urija doręczył mu, powracając na front. Zawierał on takie polecenie: „Niech Urija będzie wystawiony na przedzie, tam gdzie najcięższa bitwa. Potem zostawcie go samego, aby poległ”.
We wszystkich systemach prawnych coś takiego uznaje się za morderstwo z premedytacją, a co najmniej udział w zabójstwie. W niewielkim odstępie czasu król Dawid złamał dwa z dziesięciu przykazań: najpierw szóste przykazanie, a za tym poszła jakby z siłą fatalną zbrodnia morderstwa.
Polecenie wydane Joawowi okazało się śmiertelnie skuteczne: „Kiedy żona usłyszała, że Urija poległ, opłakiwała go. Ale gdy przeminęła żałoba, Dawid sprowadził ją do swego domu i poślubił. Urodziła mu syna”.
Dawid był królem Izraela, nie stał jednakże ponad prawem. Przestrzeganie go i egzekwowanie także wobec władcy było zadaniem starszych, a zwłaszcza proroków. Na przykładzie proroka Natana Stary Testament ukazuje, że prawa można dochodzić także wobec króla; otóż Natan wytknął Dawidowi jego winę i zapowiedział mu karę Boską. Król Dawid opamiętał się i okazał skruchę. Mógł więc Natan obwieścić Dawidowi, że Bóg mu w zasadzie przebaczył, ale nie bez pokuty; pierworodny syn Batszewy, będący owocem cudzołóstwa, umarł w tydzień po urodzeniu. Zgodnie z zapowiedzią proroka przyszło królowi jeszcze i z tym się pogodzić, że jeden z jego synów, Amnon, zgwałci i zbezcześci swoją siostrę przyrodnią Tamar i że wreszcie jego syn i następca tronu Awszalom podniesie przeciw niemu bunt, na czas jakiś wypędzi go z Jerozolimy i pohańbi, spółkując publicznie z jego pozostawionymi w pałacu nałożnicami.
Choć nie uczestniczyły w tym umiłowane żony Dawida, była to kara chyba najdotkliwsza, bo wedle ówczesnych pojęć honorowych oznaczała brutalne targnięcie się na królewski stan posiadania w najbardziej wrażliwym punkcie, w dodatku ze strony własnego syna. Był to akt przechwycenia władzy, który jednak nie przyniósł żądnemu jej Awszalomowi ostatecznego zwycięstwa. W rozstrzygającej bitwie Dawid pokonał swego syna. Ten uszedł i podczas ucieczki został zabity przez Joawa.
Batszewa pozostała jedną z legalnych żon króla i urodziła mu jeszcze czwórkę dzieci. Jednym z nich był Szelomo, późniejszy następca Dawida i chyba najznakomitszy z władców Izraela$4. Poprzez jego potomków drzewo genealogiczne sięga – według rozdziału 1 ewangelii Mateusza – aż do Józefa, przybranego ojca Jezusa. Dlatego w Nowym Testamencie Jezus często nazywany bywa synem Dawida.
Jeżeli zestawić dodatnie i ujemne skutki cudzołóstwa połączonego z podżeganiem do mordu, jakich dopuścił się król Dawid w związku z Batszewą, bilans okaże się zdumiewający. Należy przy tym wziąć pod uwagę, że na starożytnym Wschodzie cudzołóstwo zwykło się uważać za zbrodnię, przez większość systemów prawnych ocenianą i karaną na równi z morderstwem. Taki pogląd zachował się u Żydów aż do czasów Jezusa, kiedy apostoł Paweł przejął go i wprowadził do zasad wiary pierwotnego chrześcijaństwa. Król Dawid popełnił najpierw cudzołóstwo, później morderstwo z powodu cudzołóstwa, a mimo to – nie bez wpływu zasług, jakie położył dla dziejów kultury w roli autora psalmów – jest świetlaną postacią zarówno dla Żydów, jak i dla chrześcijan! Gdyby nie słynny incydent z ewangelii, w którym Jezus powiada: „Kto z was jest bez grzechu, niech rzuci pierwszy kamień!” i tymi słowami ratuje kobietę z ludu, jako cudzołożnicę, przed ukamienowaniem, należałoby uznać, że również i w chrześcijańskiej wierze i świecie, który się na niej
opiera, zapewnia się przywileje tym, którzy zasłużyli się dla powszechnego dobra.
Ustawą zasadniczą dla plemion Izraela było dziesięć przykazań, które Bóg ogłosił swemu narodowi wybranemu za pośrednictwem Mojżesza. Rzuca się w oczy fakt, że w obiegowych przekładach aż dwa razy potępia się cudzołóstwo: najpierw w szóstym przykazaniu: „Nie cudzołóż,” a potem w późniejszej wersji z Księgi Powtórzonego Prawa: „Nie pożądaj żony bliźniego swego”. Starsza wersja dziesięciu przykazań z Księgi Wyjścia wskazuje całkiem wyraźnie, że szóste przykazanie to zbiorowy zakaz wykroczeń przeciw moralności, następne zaś przykazanie, zwrócony tylko do mężczyzny zakaz cudzołożnej pożądliwości, zabrania ingerencji w stosunki własnościowe małżonka. Wersja z Księgi Wyjścia wylicza nawet przede wszystkim pożądanie dóbr rzeczowych, a dopiero później mówi też o pożądaniu cudzych żon. W młodszej Księdze Powtórzonego Prawa kobieta została „dowartościowana” przynajmniej w kolejności wyliczenia tego, co stanowi własność mężczyzny: żony innego mężczyzny nie wolno pożądać, a należących do niego przedmiotów – bydła
i nieruchomości – nie trzeba pragnąć. Najprawdopodobniej więc złowieszcze szóste przykazanie od samego początku dotyczyło nie tylko cudzołóstwa, ale wszystkich występków, których nieprawość w ówczesnym systemie moralności była zrównana z cudzołóstwem, np. kazirodztwa lub sodomii. Nie przypadkiem miliony dzieci, poddawanych szkolnej katechezie, jeszcze i w XX wieku muszą wkuwać na pamięć: „Nie dopuszczaj się nieczystości”, cokolwiek to miało i co nadal ma znaczyć.
Tak czy owak wedle praw Starego Testamentu za cudzołóstwo, tak samo jak za kazirodztwo lub homoseksualizm, karano śmiercią, najchętniej przez ukamienowanie. Jako karę za cudzołóstwo wymieniano także spalenie i okaleczenie. Kara śmierci przez ukamienowanie dotyczyła zarówno mężczyzny, jak i kobiety, lecz kobieta była nią bardziej zagrożona, choćby dlatego, że nie było jej wolno w żadnym wypadku spółkować z innym mężczyzną prócz własnego męża, podczas gdy mężczyźnie spółkującemu z kobietą niezamężną albo nie groziła w ogóle żadna kara, albo lżejsza: przecież nie ingerował w stan posiadania innego mężczyzny! A w dodatku mężczyzna miał ten przywilej, że mógł posiadać większą liczbę żon, byle je potrafił wyżywić, czyli prawo do poligamii. Te pojęcia prawne, łącznie z karą śmierci za cudzołóstwo, ciągną się jak czerwona nić niemal przez wszystkie znane starożytne systemy prawne Bliskiego i Środkowego Wschodu. U Arabów dopiero Mahomet nadał im nowszą formę.
Historycy w zasadzie zgadzają się, że surowe kary za cudzołóstwo miały w dawnych kulturach zapewniać władzę mężczyzn, czyli patriarchat. Trwałe wspólnoty życiowe o charakterze mniej czy bardziej formalnych małżeństw powstały dopiero wówczas, gdy myśliwi i rybacy epoki kamiennej osiedli jako rolnicy i hodowcy bydła. W tzw. kulturach matriarchalnych promiskuityzm płciowy był sprawą naturalną; układy zbliżone do małżeńskich nie były obciążone wzajemnym obowiązkiem wierności. Przeforsowane w końcu przez mężczyzn ojcowskie prawo małżeńskie i rodzinne było prawem typu własnościowego; mężczyzna traktował żyjącą z nim kobietę i spłodzone w tym związku dzieci jako swoją własność.
Jeden z najstarszych ludów kulturalnych, którego historia zaczyna się około trzech tysięcy lat przed naszą erą, żył w Mezopotamii, na żyznym pograniczu dzisiejszego Iranu i Iraku: byli to Sumerowie. W ich prawie obyczajowym cudzołóstwo kobiety zawsze było karalne, chyba że w liście małżeńskim z góry ustalono pieniężne odszkodowanie, należne mężowi w razie niewierności kobiety. Niewierność mężczyzny była tylko wtedy karalna, gdy mąż „włamał się” do małżeństwa innego mężczyzny. Karą śmierci za cudzołóstwo było spalenie albo utopienie. Około 1750 r. p.n.e. babiloński król Hammurabi ustalił nowe normy prawodawstwa. Jego obszerny kodeks, regulujący także życie rodzinne, dotarł do nas na kamiennej steli, przechowywanej w paryskim muzeum Louvre. Przyłapanych na gorącym uczynku cudzołóżców należało związać ze sobą i wrzucić do wody. Kobieta nie przyłapana, lecz podejrzewana o cudzołóstwo na podstawie poszlak i plotek, mogła udowodnić swą niewinność w drodze przysięgi albo sądu bożego: wrzucano ją nie związaną do
wody i bóg rzeki miał tak jakby zawyrokować, czy jest, czy nie jest winna zdrady małżeńskiej.
Później rolę przewodnią w Azji Przedniej przez jakiś czas grali Asyryjczycy. Przekazane nam kary za cudzołóstwo polegały m.in. na wykastrowaniu kochanka i obcięciu nosa kobiecie.
Spośród wysokich kultur starożytności egipska wykazuje najmniej rysów patriarchalnych. Toteż u starożytnych Egipcjan cudzołóstwo nie było tak potępiane jak w innych antycznych systemach prawnych. Wprawdzie i u nich podobno się zdarzało, że cudzołożnej obcięto nos, a przyłapanemu z nią kochankowi wymierzano do tysiąca kijów, lecz ustrój państwowy Egiptu dużo mniej, aniżeli w innych krajach, zaprzątał się urzędowym prześladowaniem i karaniem cudzołóstwa. Miało ono większe znaczenie głównie jako powód do rozwodu. Jeżeli mężczyzna przyłapał swoją żonę w ramionach innego, mógł wypędzić ją ze swego domostwa bez odprawy pieniężnej. Odcyfrowanie hieroglifów ujawniło nam list Egipcjanki, który mógłby zostać napisany o dwa lub trzy tysiąclecia później i w kulturze zachodniej: „Porzucam cię jako męża, bo nienawidzę cię, a kocham innego. Zapłacę ci 2 i pół miary srebra i zwrócę 2 i pół miary srebra, które dałeś mi jako prezent narzeczeński”.
(Opublikowano za zgodą Wydawnictwa Bellona)