Trwa ładowanie...
Materiał Partnera

Co się stało z Małgorzatą? Recenzja książki "Śmierć i Małgorzata"

Brutalny gwałt i morderstwo, kilku podejrzanych i tajemniczy dziennik, w którym może tkwić wskazówka na temat zagadkowej śmierci tytułowej Małgorzaty. Problem w tym, że w debiutanckiej powieści Joanny Łopusińskiej nic nie jest takie, jak się wydaje…

Co się stało z Małgorzatą? Recenzja książki "Śmierć i Małgorzata"
d3ufvcx
d3ufvcx

Partnerem treści jest Rebis

Dawno nie czytałam książki, która pozostawia po sobie tyle znaków zapytania. Dawno też nie zetknęłam się z historią kryminalną, która tak bardzo intryguje i wciąż nie daje o sobie zapomnieć. "Śmierć i Małgorzata" z całą pewnością nie jest przykładem klasycznego kryminału. Zwykle im bardziej zbliżamy się do końca powieści, tym bardziej oczywiste staje się jej zakończenie. W przypadku debiutanckiej powieści Joanny Łopusińskiej jest dokładnie odwrotnie. Choć trup pojawia się niemal od razu, a podejrzenie pada na kilku potencjalnych sprawców, śledztwo wcale nie przybliża nas do rozwiązania tej mrocznej zagadki. Co się właściwie wydarzyło w sypialni Małgorzaty i kto przyłożył rękę do jej śmierci? Na te pytania czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam.

Martwa (była) narzeczona

Śmierć zastała 24-letnią Małgorzatę Detman w jej własnym łóżku. Martwą dziewczynę znalazł jej były partner, Henryk Wieroński. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej para planowała huczny ślub, jednak wkrótce po zaręczynach ich związek nagle się rozsypał. W noc poprzedzającą tragiczny poranek Henryk nieoczekiwanie otrzymał lakonicznego maila od byłej narzeczonej, w którym Detmanówna zaprosiła go do siebie. Czy pisząc do Wierońskiego, Małgorzata przeczuwała zbliżające się niebezpieczeństwo? A może to nie ona była autorką wiadomości? Te i wiele innych pytań krąży po głowie zrozpaczonego Henryka, który nie jest w stanie uwierzyć, że następujące po sobie zdarzenia były jedynie dziwnym zbiegiem okoliczności. W tę przypadkowość nie wierzy także policja i prokuratura, patrząc na Henryka z dużą nieufnością. Z biegiem czasu krąg podejrzanych zaczyna się jednak powiększać. Każdy z czterech mężczyzn miał motyw. Każdy był w jakiś sposób związany z denatką. Żaden nie ma alibi.

Na tropie mordercy

Nie pamiętam momentu, w którym z biernego obserwatora stałam się czynnym uczestnikiem śledztwa. Mogę za to przyznać z całą stanowczością, że sprawa śmierci Małgorzaty pochłonęła mnie bez reszty. Autorka prowadzi z czytelnikiem intrygującą grę, plącząc poszczególne wątki, podsuwając ślepe tropy i stopniowo ujawniając coraz bardziej mroczne sekrety z życia głównych bohaterów. Na celowniku funkcjonariuszy znajdowało się czterech potencjalnych sprawców. Moja lista podejrzanych była znacznie dłuższa, a im bardziej zagłębiałam się w fabułę, tym mocniej uświadamiałam sobie, że krew na rękach mógł mieć właściwie każdy.

Uwagę przykuwają niecodzienne okoliczności śmierci dziewczyny. Małgorzata umiera w domu, w którym na co dzień mieszkają z nią także rodzice i siostra bliźniaczka. Trudno uwierzyć, że bliscy niczego nie zauważyli. W głowie mimowolnie pojawia się pytanie: czy ktoś z nich miał coś wspólnego z tymi strasznymi wydarzeniami? Sprawę dodatkowo komplikują dziwni znajomi dziewczyny, którzy także mogli mieć wpływ na jej tragiczny koniec. Każdemu z nich przygląda się uważnie doświadczona prokurator, Maja Roch, która stawia sobie za punkt honoru dotarcie do prawdy. Własne dochodzenie prowadzi także Henryk, który za wszelka cenę chce pomścić śmierć ukochanej. O dziwo, im więcej faktów odkrywają, tym mniej pewne okazują się ich hipotezy. Ściganie sprawcy nabiera szalonego tempa, kiedy okazuje się, że życie Henryka także jest w ogromnym niebezpieczeństwie.

d3ufvcx

Tajemnice zapisane w dzienniku

"Wiem, że nie żyję, wiem, że śnię" – tymi słowami rozpoczyna się książka Joanny Łopusińskiej. Fragmenty sekretnego dziennika Małgorzaty Detman towarzyszą czytelnikowi od pierwszej do ostatniej strony powieści. Przyznaję – początkowo nie zwracałam szczególnej uwagi na poetyckie słowa i sentymentalne wspomnienia zmarłej dziewczyny, jednak z czasem zrozumiałam, że w jej zapiskach może tkwić wiele cennych wskazówek na temat przebiegu dramatycznych wydarzeń. Nie ja jedna… Z pewnym momencie czarny brulion Detmanówny staje się najbardziej poszukiwanym dowodem w śledztwie, dlatego też wszystkim czytelnikom poszukującym rozwiązania radzę uważnie przyjrzeć się notatkom Małgorzaty. Autorka między wierszami ukryła wiele sugestywnych aluzji, które niczym kompas kierują nas na właściwe tory.

Dwutorowa narracja dodaje fabule tajemniczej głębi, a momentami przyprawia nas o ciarki na plecach. Zapiski zmarłej brzmią jak słowa wypowiedziane zza grobu – jakby Małgorzata prowadziła nas za rękę przez gęsty labirynt zagadek i niedopowiedzeń. Ciekawa forma nadaje książce efektu wielowymiarowości i sprawia, że debiutancka pozycja Łopusińskiej staje się zdecydowanie czymś więcej, niż tylko zwykłym kryminałem. Tragiczna, niespełniona miłość, zagadkowa śmierć i mroczne tajemnice czynią z tej powieści fascynujący dreszczowiec, który wciąga bez reszty i pozostawia po sobie duży apetyt na więcej.

Śledztwo, które trwa nadal…

Największym zaskoczeniem w tej historii jest jej finał – pełen domysłów i niewyjaśnionych pytań. W przeciwieństwie do zdecydowanej większości książek kryminalnych, nie mamy tu jasnego rozwiązania, które rozwiałoby wszelkie wcześniejsze wątpliwości. Dla jednych takie zakończenie może być nieco frustrujące, jednak w moim odczuciu autorka celowo nie postawiła na końcu kopki – żeby każdy z nas mógł rozpracować ten kryminalny rebus na własną rękę. Bez wątpienia ten sprytny zabieg sprawia, że historia Małgorzaty długo nie daje o sobie zapomnieć – wertujemy poszczególne wydarzenia jeszcze przez wiele dni po odłożeniu książki na półkę. Jeżeli przyjmiemy, że miarą dobrej literatury jest stopień, w jakim jej treść intryguje odbiorcę, "Śmierć i Małgorzata" zasługuje na bardzo wysokie noty.

Partnerem treści jest Rebis

d3ufvcx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ufvcx