Jerzy Pilch
Pisarz i publicysta Jerzy Pilch o zmarłej w środę poetce i noblistce Wisławie Szymborskiej:
"Znałem ją dosyć dobrze zwłaszcza z czasów krakowskich jako poetkę, którą podziwiałem tak jak wszyscy i próbowałem w jakichś tekstach nazwać wielkość tej poezji.*Jak wielokrotnie powtarzałem, są pisarze, którzy są do siebie podobni. Jest taki obszar w literaturze stały, na który wkracza wielu pisarzy i poetów. *Są jednak osobne ścieżki. Jedną z nich szła Szymborska, z niczym nieporównywalna.
Bardzo trudno znaleźć tradycję, do której ona się odwoływała. Do takiego postrzegania świata jest potrzebny taki pewien sposób cudownego upośledzenia. To, co dla zwykłego człowieka jest oczywiste - odsuwanie krzesła czy jedzenie łyżką zupy, dla niej nie było oczywiste. Niezwykłe jest też umieć o tym pisać tak, żeby zachwycało, tak, żeby zdumiewało. Tu był sekret tej twórczości.
Poznałem ją w Krakowie w latach 80. przez Kornela Filipowicza, z którym się przyjaźniłem.U niego poznałem Wisławę Szymborską i miałem okazję zachwycić się jej tożsamością - pomiędzy osobowością a twórczością, pomiędzy temperamentem a twórczością, pomiędzy ironią a twórczością.
To jest taki czas, że najwięksi już niestety odchodzą, pozostawiając po sobie pustkę. Mało powiedziane, że pustkę nie do wypełnienia, ale pustkę wiekuistą"