Hiram Kto był pierwszym masonem? Archanioł Michał? Adam? A moze Hiram Abiff? Biblia przedstawia Hirama jako największego architekta swoich czasów. W Tyrze, gdzie się urodził, wybudował szereg wspaniałych pałaców, zaskarbiając sobie podziw króla, który obsypywał go darami i zaszczytami. Gdy do władcy dotarła wieść, że potężny Salomon pragnie zbudować świątynię, która ma się stać dziejowym wyzwaniem, posłał do niego architekta.
Nikt lepiej od Hirama nie znał reguł i tajników sztuki, nikt tak jak on nie potrafił wykonywać stopów i odlewów, ociosywać kamieni, zarządzać robotnikami, Król Izraela, syn Dawida i Betsabe, oddał mu do dyspozycji własne bogactwa, Abiff zaś sprowadził z najodleglejszych miejsc materiały do budowy: ołów, brąz, złoto, srebro, kamienie rozmaitych kształtów i barw, pnie dębu i cedru, łodygi papirusów, Zatrudnił setki mierniczych i majstrów oraz trzysta tysięcy robotników. Plac budowy zamienił się w gigantyczny i malowniczy tygiel języków, ras, typów.
Nad wszystkimi i wszystkim czuwał Hiram, protagonista mitycznych przypowieści masońskich. Na jeden jego znak olbrzymi warsztat wprawiany był w ruch, na drugi znak zatrzymywany. Dla przyspieszenia prac podzielił niezliczone rzesze robotników na uczniów, czeladników i mistrzów, pierwszych stawiając po stronie prawej, drugich po lewej, a trzecich w środku.
Każdej grupie przydzielił ubiór i hasło, którego pod żadnym pozorem, pod groźbą zwolnienia, nie wolno było wyjawić, Praca na budowie szła pełną parą. Świątynia przybierała coraz bardziej majestatyczne kształty. Na dworze i poza nim król rozpływał się w pochwałach nad architektem.
Wzbudziło to zawiść trzech robotników - Jubelasa, Jubelosa i Jubeluma - którzy bez żadnych tytułów ani zasług chcieli posiąść stopień mistrza. Aby go zdobyć, uknuli przeciwko Hiramowi spisek. W południe, gdy wszyscy odpoczywali, a architekt udał się do świątyni na modlitwę, zasadzili się na niego przy wejściach: wschodnim, zachodnim i południowym. Kiedy Abiff, skończywszy modły, skierował się ku bramie południowej, napadł na niego Jubelas i grożąc węgielnicą, zażądał hasła wyższego stopnia. Architekt nie zdradził go, wówczas napastnik ugodził go poziomnicą w gardło. Ofiara zachwiała się, lecz zdołała dotrzeć do bramy zachodniej.
Tam z podobnym żądaniem oczekiwał Jubelos. Gdy także spotkała go odmowa, cieśla zamachnął się żelazną węgielnicą i uderzył w pierś wielkiego mistrza, który dowlókł się jeszcze do wejścia wschodniego. Tu czyhał Jubełum, trzeci spiskowiec, zadając mu cios młotem w czoło. Teraz już mężny Hiram padł martwy, zabierając do grobu tajniki swej sztuki.
Zabójcy przenieśli ciało w najbardziej odludny zakątek Libanu i pośpiesznie pochowali, Na grobie zasadzili gałązkę akacji, po czym wrócili na budowę. Tajemnicze zniknięcie Abiffa wywołało chaos wśród trzystu tysięcy robotników, pozbawionych kierownika. Zrozpaczony Salomon wezwał dziewięciu mistrzów i trójkami rozesłał ich, aby odnaleźli wielkiego architekta. Po wyczerpujących i bezowocnych poszukiwaniach cała dziewiątka wróciła na dwór, żeby zdać królowi relacje. Jeden z nich powiedział, że przemierzając pustynię Libanu zauważył na niewielkiej polance gałąź akacji, a kiedy oparł się o nią, krzaczek się pochylił. Ziemia wydawała się dopiero co wzruszona, na co zrazu nie zwrócił uwagi. Grupa natychmiast została odesłana do Libanu i po niedługim czasie powróciła z ciałem Hirama, któremu wyprawiono pochówek godny władcy.
Przytoczyliśmy legendę o Hiramie, jako że leży ona u podstaw późniejszej złożonej symboliki masońskiej. Narzędzia pracy, którymi spiskowcy zadawali ciosy architektowi z Tyru, staną się emblematami lóż: poziomnica - precyzji wykonania, węgielnica - prostoty działania, młotek - dowolności stosowania, Zranione miejsca na ciele Hirama także pojawią się w rytuałach inicjacyjnych: gardło jako symbol życia doczesnego, serce jako symbol duszy, czoło jako symbol umysłu. Trzej zabójcy symbolizują z kolei kłamstwo, ignorancję i ambicję.
Dopiero od roku 1723 legendę o Hiramie zaczęły rozpowszechniać loże, które wierzyły, że wywodzą się bezpośrednio od budowniczych Świątyni Salomona. Kim byli wolnomularze? Kamieniarzami, a właściwie robotnikami zajmującymi się obróbką specyficznego kamienia, nadającego się zwłaszcza do architrawów i okien, nazywanego po angielsku freestone, stąd określenie free mason, czyli wolny mularz, wykwalifikowany robotnik, który po siedmiu latach praktyki otrzymywał tytuł czeladnika.
Tytuł niełatwy do zdobycia, bo selekcja była surowa, a godziny pracy wyczerpujące. Większość wolnych mularzy przez całe życie pozostawała zwykłymi robotnikami, wykonującymi proste i ciężkie prace fizyczne, jedynie najzdolniejsi robili karierę i awansowali. Pierwszym stopniem w tej karierze był uczeń, następnym, otrzymywanym po siedmiu latach - czeladnik i wreszcie mistrz. Cechy wolnomularzy czy też loże odtwarzały starożytną, ustaloną przez Hirama hierarchię.
Każdy z członków musiał przestrzegać surowych norm etycznych i zawodowych, spisanych w tak zwanych Old Charges, prawdziwym korporacyjnym statucie, opracowanym w Anglii pomiędzy rokiem 1300 a 1400, Istnieje szereg wersji tej swoistej masońskiej Magna Charta. Najobszerniejsza, z około 1410 roku, przypisuje Karolowi Młotowi galony pierwszego mularza Francji, a zwołanie pierwszego cechowego zgromadzenia angielskiemu królowi Athelstanowi.
Dokument określa także moralne obowiązki wolnomularza: "Bądźcie lojalni względem siebie, to jest wobec każdego mistrza i towarzysza w sztuce, a postępujcie wobec niego tak, jak chcielibyście, by on postępował wobec was; niech żaden mistrz nie podejmuje się pracy, której nie jest w stanie doprowadzić do końca; niech mistrz uczciwie i lojalnie wypłaca wynagrodzenie czeladnikom, jak wymaga tego dobry obyczaj sztuki; niech żaden mistrz ani inny członek cechu nie odbiera pracy drugiemu, chyba że ten nie może jej ukończyć; niech mularz podejmie życzliwie każdego kolegę przybywającego z obcego kraju, da mu pracę przynajmniej na dwa tygodnie, a jeśli zabraknie dla niego kamienia, niech wspomoże go pieniędzmi, tak by mógł dotrzeć do najbliższej loży".
Loża była jednocześnie dormitorium, refektarzem, miejscem spotkań i nauki. Posiadała własne metody obróbki kamienia i patenty, których strzegła jak oka w głowie. Aby nie dostały się one w ręce konkurencji, każda loża posługiwała się odrębną symboliką i umownym językiem, znanymi jedynie jej członkom i utrzymywanymi w największej tajemnicy.
Przez całe średniowiecze wolnomularze korzystali z przywilejów i immunitetów. Ich klientami byli królowie, książęta, biskupi i opaci, którzy roztaczali nad nimi opiekę i wspierali ich rozwinąć. Słowem - stali się korporacją, która nosiła wszelkie cechy zamkniętej i uprzywilejowanej kasty.
Jak doszło do przekształcenia średniowiecznych wspólnot kamieniarzy w prawdziwe loże masońskie, trudno powiedzieć, choćby dlatego, że proces ten przebiegał stopniowo i okrywała go tajemnica. Zdaniem niektórych historyków to templariusze, najpotężniejszy religijno-rycerski zakon średniowiecza, pierwsi wprowadzili do lóż operatywnych elementy pozazawodowe i powoli, niepostrzeżenie zmienili praktyczne cechy w filozoficzno-spekulatywne bractwa o humanitarnym profilu.
Według innych dokonali tego różokrzyżowcy, mistyczno-teozoficzna sekta, założona na początku XVII wieku, a sprowadzona do Anglii przez lekarza Roberta Fludda. Kiedy wolni mularze przestali zajmować się projektowaniem i planimetrią? Nie wiadomo, jako że nieliczne zachowane dokumenty nic na ten temat nie mówią. Jest wielce prawdopodobne, że loże operatywne stopniowo traciły charakter związku zawodowego, zyskując wymiar humanitarny i spekulatywny.
Miała zatem miejsce faza wzajemnej osmozy i synkretyzmu, w której współistnieli kamieniarze i nowo przybyli. Trudno orzec, jak długo trwała, jednak już w roku 1670 lożę w Aberdeen, w Szkocji, tworzyło czterech arystokratów, trzech przedstawicieli szlachty, piętnastu mieszczan i zaledwie trzech mularzy, Jakie motywy skłaniały ludzi spoza branży do wstępowania do dawnych wspólnot budowlanych? "Można przypuszczać - pisze w Tajnych Stowarzyszeniach Mervin Jones - że silnym magnesem była aura tajemniczości otaczająca loże operatywne".
Niewątpliwie woal tajemnicy, jaki okrywał cechy wolnomularzy, działał na wyobraźnię nowych członków. Z pewnością fascynowały ich też rytuały i sugestywna symbolika dawnych bractw kamieniarskich. Zdaniem Francovicha niektórzy księża już w średniowieczu należeli do korporacji jako pomocnicy duchowi czy też "strażnicy i gwaranci ortodoksji katolickiej".